Blisko ludziZatrzęsienie rozwodów, ale też wizyt u terapeutów par. "Niektórzy mają nierealistyczne oczekiwania"

Zatrzęsienie rozwodów, ale też wizyt u terapeutów par. "Niektórzy mają nierealistyczne oczekiwania"

Ludzie ratują związki.
Ludzie ratują związki.
Źródło zdjęć: © Getty Images
Anna Podlaska
26.01.2021 16:31

Boom na rozwody wywołał wzmożony ruch w gabinetach terapeutów. Ludzie dają ostatnią szansę swoim związkom bądź chcą przygotować siebie i dzieci na "nowe życie". – Styczeń to sezon rozwodowy. Obecnie widzimy też tendencję, że nie tylko ludzie chcą się rozstawać, ale też częściej korzystają z pomocy terapeutów par czy mediatorów – mówi WP Kobieta prawniczka Joanna Hetman-Krajewska.

– Pary szukają kompromisów, ustalenia status quo, albo rozważają możliwość rozstania się. W takich sytuacjach łatwiej jest, korzystając z pomocy terapeuty, obniżyć poziom napięcia w rozmowie i komunikować się bez oskarżeń, ale za to bardziej konkretnie – ocenia Joanna Godecka, psychoterapeutka pracująca z parami i rodzinami.

Dodaje, że pandemia spotęgowała problemy w związkach, a ponieważ ludzie mają też większą samoświadomość, nie rezygnują łatwo z relacji i próbują je odbudowywać u specjalisty – "jeżeli jest co zbierać". – Obserwujemy wzrost zainteresowania terapią, która ma na celu ratowanie związku bądź odnalezienie się w trudnej sytuacji, kiedy rodzina się rozpada. Terapia nie jest już odbierana tylko jako forma wsparcia osób z zaburzeniami psychicznymi – mówi z kolei Monika Górniak-Ciosek, terapeuta rodzinny w Ośrodku Terapeutyczno-Edukacyjnym w Warszawie.

"Czarę goryczy przelało, gdy przejrzałam jego telefon"

Dominika i Marek byli małżeństwem 3 lata, kiedy na świat przyszła ich córeczka. Świat obydwojga totalnie się zmienił. On codziennie wychodził do pracy i zamykał drzwi domu, w którym pozostawała osamotniona kobieta w depresji poporodowej. Skurczył się czas na rozmowy i wspólne wyjścia. 30-latka miała za złe mężowi, że nie dopytuje o wizyty u lekarza, nie chce wziąć udziału w rodzinnej sesji dla noworodków. Po jakimś czasie przestał też spać we wspólnej sypialni i inicjować seks. Dla kobiety to był jeden z najgorszych momentów w życiu, zaczęła się uważać za nieatrakcyjną, niekobiecą i podejrzewać go o zdradę.

– Czarę goryczy przelało, gdy przejrzałam jego telefon. Na Instagramie miał polajkowane same panie z wydętymi ustami - szczupłe, wyidealizowane kobiety, którym ja po porodzie zupełnie nie dorastam do pięt – mówi nam Dominika. Jak dodaje, jest pewna, że mąż przeniósł się do oddzielnej sypialni, aby bez zahamowań oglądać filmy erotyczne.

Młoda mama zaczęła zwierzać się ze swoich problemów przyjaciółkom, a te zaleciły jej terapię. Przez myśl przemknął jej scenariusz, że pakuje męża i zostaje sama z córeczką. Na terapii wzmocniła jednak poczucie własnej wartości. Wciągnęła w nią również męża.

- Jeżeli ludzie mają nadal wspólne płaszczyzny, wspólne wartości, kochają dzieci i szczerze żal im tych lat związku, który zbudowali, ale nie umieją się porozumieć, to trafiają do specjalisty z własnej woli. Liczą, że fachowiec wskaże im drogę. Jeśli istnieje dobra wola obu stron, to często udaje się odbudować relację. Ona nie będzie oczywiście taka sama jak 10 lat temu, gdy się dzisiejsi partnerzy spotykali na randkach. Niektórzy mają takie nierealistyczne oczekiwania, że wróci "szalony maj". Trudno jest wrócić do etapu, kiedy było się bardzo zakochanym, ale można wrócić do relacji opartej na szczerym uczuciu i przywiązaniu – komentuje psycholog Joanna Godecka.

Po pomoc osoby trzeciej sięgnęli też Tomasz i Weronika. Małżeństwo zaczynało przygodę z terapią trzy razy, zanim trafili do satysfakcjonującego ich specjalisty. Obydwoje mają po 34 lata, dobrą pracę i dzieci. Problemem w ich relacji była zdrada. Choć Tomasz początkowo myślał, że nie da rady wybaczyć jej żonie, uczucie okazało się być silniejsze.

- Jeśli w związku ludzie są na siebie otwarci, ale zapanowały rutyna i bezwład, to czasem związek można jeszcze uratować. Jednak bywa, że ludzie zachowują się wobec siebie jak rozdrażnione tygrysy – wówczas raczej nie ma czego zbierać – ocenia psycholożka. Jak się okazuje, zdrada nie zawsze kończy się rozwodem, co pokazuje przykład Weroniki i Tomasza.

"Pomoc psychologa to oznaka dojrzałości, nie wstyd"

Z terapii przed podjęciem decyzji o rozwodzie skorzystała też Ewelina. W jej związku problemy były jednak na tyle silne, że za sprawą wizyty u specjalisty chciała się wzmocnić przed batalią sądową. Była z mężczyzną, który jest alkoholikiem, stosował wobec niej przemoc psychiczną i fizyczną, wszczynał awantury. Po tym jak wygoniła go z mieszkania, on, choć nigdy nie opiekował się ich synem, zaczął walczyć o każdą godzinę z nim spędzaną. Kobieta na spotkania z fachowcem zapisała więc również dziecko.

– Syn wpadał w histerię, jak wracał od ojca. Wcześniej był przywiązany do mnie, a po nocy u taty krzyczał, że mnie nienawidzi. Psycholog dziecięcy miał nam pomóc poradzić sobie z tym, że Kacper żyje w dwóch światach – mówi nam kobieta. Wyznała, że w czasie sprawy rozwodowej adwokat jej męża chciał użyć przeciwko niej tego, że posiłkowała się pomocą psychologa.

– Sąd nie przyjął na szczęście tej argumentacji. Uznał, że świadczy to o mnie dobrze, że chcę być silną matką. Niestety opinia psychologa dziecięcego, z którym pracował mój syn, nie była dla organu sprawiedliwości wystarczająca, aby ograniczyć mojemu mężowi władzę rodzicielską. Czekamy aktualnie na opinię biegłego psychologa – mówi Ewelina.

Adwokatka Joanna Hetman-Krajewska podkreśla, że pomoc psychologa to oznaka dojrzałości, nie wstyd. Ale zaznacza, że są sytuacje, w których wizyta nie będzie przedstawiała drugiej strony w korzystnym świetle. – Często ludzie się tego obawiają – że korzystanie z konsultacji psychologa, nie mówiąc o psychiatrze, może źle wpłynąć na ich sytuację procesową w rozwodzie. Moje doświadczenie jest takie, że sądy raczej pozytywnie postrzegają takie działania strony – jako wyraz dojrzałości, świadomości istnienia problemu i sięgania po właściwe sposoby, by sobie z tym problemem poradzić. Samo korzystanie z takich konsultacji nie jest ujmą ani minusem w sprawie – komentuje.

Dodaje, że inaczej wygląda sprawa, kiedy jeden z rodziców ma rzeczywiste problemy emocjonalne. – Jeżeli dana osoba jest krzykliwa, niestabilna, to może to wpływać niekorzystnie na jego sytuację w sprawie, chociażby pozostawić wątpliwość, czy to właśnie z tym rodzicem dzieci powinny zamieszkać na stałe, ale sam fakt korzystania z pomocy psychologa czy psychiatry nie jest tu decydujący. Liczy się realna kondycja emocjonalna i psychiczna tej osoby – tłumaczy prawniczka.

Dzieci na terapii

W gabinetach szukają pomocy dorośli, ale wsparcie specjalisty potrzebne jest również dziecku - przed, w trakcie i po rozwodzie.

– Jeżeli dorośli nie są nastawieni na walkę, a rozwód to ich świadoma decyzja, to wtedy i dzieci są w lepszej kondycji psychicznej. Jeżeli dorośli używają dzieci do tego, aby zemścić się na partnerze, wylewają złość, to jest dużo gorzej. Często jest tak, że rozstanie to decyzja jednej strony i jeśli w drugiej nie ma na to zgody, to zaczyna się batalia. Dzieci stają się łatwym obiektem do rozgrywek – zauważa Monika Górniak-Ciosek.

– Mamy w gabinetach dzieci, z którymi przepracowujemy emocje związane z rozwodem rodziców, ale przychodzą także dorośli, których traumy ciągną się latami, bo nie nawiązali relacji z rodzicem, z którym mieli ograniczony kontakt lub ta relacja była oparta na narracji jednego z rodziców – dodaje specjalistka.

Zapytaliśmy psychologa dziecięcego, czym skutkuje przeciąganie dziecka na swoją stronę i obarczanie go problemami dorosłych. – Rodzice zapętleni w swoich trudnościach i w przeżywaniu tego, co się z nimi dzieje, starają się znaleźć sojusznika w dziecku. A to jest bardzo krzywdzące i szkodliwe. Dochodzi do zamiany roli, dziecko, zamiast być dzieckiem, zostaje postawione w roli opiekuna i wsparcia dla dorosłego człowieka. Bez względu na wiek dziecka, dorośli powinni szukać wsparcia wśród innych dorosłych osób – ostrzega Dominika Jakubowska.

Na koniec dodaje z optymizmem, że świadomość, jak ważne jest wsparcie emocjonalne, rośnie. – Jak porównuję początki pracy, czyli sytuację sprzed 10 lat do tego, co jest dziś, to w społeczeństwie rośnie świadomość, że w konflikcie warto zadbać o siebie i o dziecko – kwituje.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (376)
Zobacz także