Zdecydowała się na letnią przygodę. "Jakbym przekroczyła granicę"
Złote plaże, rozleniwienie, piękne zachody słońca… W trakcie urlopu wreszcie mamy czas, aby oderwać się od codzienności. Niektórzy dają się wówczas ponieść chwili i... wdają się w romanse. - To była najbardziej szalona rzecz w moim życiu - przyznaje Marta, która po trudnym rozstaniu przeżyła wakacyjną przygodę.
15.06.2024 14:00
Marta* ma za sobą wakacyjny romans, któremu dała się ponieść po trudnym rozstaniu. Po dwutygodniowej przygodzie czuła jednak wstyd. Olga, pod wpływem chwili, napisała do zauważonego na festiwalu muzycznym mężczyzny. Później dowiedziała się, że jej kochanek jest żonaty. - Byłam w lekkim szoku. Najpierw miałam potężne wyrzuty sumienia, bo nie zdecydowałabym się nawet na jednorazowy wyskok, wiedząc, że jest zajęty - przyznaje w rozmowie z Wirtualną Polską.
"Alkohol i flirt zrobiły swoje"
Dwa lata temu Marta zakończyła poważny związek. Po odejściu partnera była w rozsypce. 25-latka odkąd zaczęła studia, co roku wyjeżdżała na kolonie w roli opiekuna. Po trudnym rozstaniu czekał ją dwutygodniowy wyjazd z młodzieżą do Bułgarii. To właśnie wtedy poznała Olka.
- Był czarujący, uprzejmy, ciągle się uśmiechał. Pierwszy raz znalazł się na obozie w roli wychowawcy. Od razu znaleźliśmy wspólny język, mieliśmy identyczne poczucie humoru. Myślę, że pozostali członkowie ekipy zauważyli, że między nami iskrzy - wspomina Marta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak dodaje, nie miała w ogóle w planach wdawać się w żadną relację. Jednego wieczora, po wspólnych tańcach i kilku drinkach sprawy przyjęły nieoczekiwany obrót.
- Było bardzo późno, zostaliśmy sami, bo reszta ekipy poszła do swoich pokoi. Wybraliśmy się na spacer po plaży. Wtedy pocałowaliśmy się po raz pierwszy. Choć nie miałam takiego zamiaru, alkohol i flirt zrobiły swoje. Pomyślałam: trudno! Może tak na chwilę oderwę się od tego, co przeżyłam przed wyjazdem - wyznaje.
Później Marta i Olek spotykali się potajemnie, uważając, aby nie wydać się przed kierownikiem wyjazdu.
- Sam fakt ukrywania się był dość romantyczny i dostarczał mi adrenaliny. W noc przed powrotem do Polski wylądowaliśmy w łóżku. Wtedy zdałam sobie sprawę, że naprawdę nie myślałam przez cały ten czas o byłym. To była najbardziej szalona rzecz w moim życiu - opisuje.
25-latka nie zamierzała jednak kontynuować tej znajomości, czego nie ukrywała przed swoim wakacyjnym kochankiem. Po powrocie kontakt z mężczyzną się urwał, a pojawiło się poczucie wstydu. - Jakbym przekroczyła granicę, której mi nie wolno było przekroczyć - mówi Marta. Jej historii przyjrzała się psycholożka Dorota Minta.
- Wiele kobiet nadal myśli, że "dziewczynkom wolno mniej", a ja myślę odwrotnie. Dlaczego nie mogą mieć fajnego romansu? Jak zostanie z tego fajna znajomość, wcale niekoniecznie związek - to super. A jeśli tylko tam będziemy się dobrze bawić, też jest rewelacyjnie. Dlaczego my nie dajemy sobie zgody na to, że możemy mieć ochotę na dobry seks, który nie musi się od razu skończyć związkiem? - kwituje ekspertka.
"To był impuls"
Olga tamten festiwal muzyczny zapamięta do końca życia. Wraz z koleżankami wyjechała na wakacyjny wypad do Wrocławia. Miały spędzić kilka dni na imprezowaniu, zwiedzaniu, a także zahaczyć o letnie sceny, gdzie koncerty miało kilka niszowych zespołów.
- Na jednym z nich udało nam się stanąć przy samych barierkach. Jego wypatrzyłam pomiędzy występami, kiedy ekipy składały i rozkładały sprzęt dwóch kapeli. Widziałam też, że zwrócił na mnie uwagę. Ale przez myśl mi nie przeszło, że później wdam się w romans - przyznaje kobieta.
Po koncercie sprawdziła w mediach społecznościowych profile muzyków i tak natrafiła na tajemniczego mężczyznę. Został oznaczony na jednym zdjęciu. Okazało się, że jest członkiem zespołu technicznego, który akurat był w trasie z grupą dającą koncert na festiwalu.
- Zaryzykowałam i wysłałam mu wiadomość, chwaląc występ grupy. To był impuls. Nie miałam żadnych oczekiwań. Nie wierzyłam nawet, że mi odpisze. Odpisał. Przyznał, że zwrócił na mnie uwagę. Zaczęliśmy rozmawiać i okazało się, że będzie jeszcze we Wrocławiu przez dwa dni. Postanowiliśmy się spotkać - dodaje.
Następnego dnia wieczorem Olga spotkała się z mężczyzną w barze.
- Czułam, jak na niego działam, zresztą z wzajemnością. Wylądowaliśmy w hotelu. Gdyby ktoś mi opowiedział taką historię, pewnie bym nie uwierzyła - przyznaje.
Wymienili się mailami oraz telefonami. Później, już po powrocie do domu, rozmówczyni Wirtualnej Polski przejrzała profile mężczyzny w mediach społecznościowych. Tak odkryła, że ma żonę.
- Byłam w lekkim szoku. Najpierw miałam potężne wyrzuty sumienia, bo nie zdecydowałabym się nawet na jednorazowy wyskok, wiedząc, że jest zajęty. Z drugiej strony, skoro on jest ciągle w trasie, czy jest się czemu dziwić? Co najlepsze, nadal mamy kontakt. Stanęło jednak na przyjaźni. Widzieliśmy się kilka razy na żywo. Wyjaśniliśmy pewne rzeczy. Wciąż jest żonaty. Nadal jednak wrócę pamięcią do tamtego lata… Będę miała, co wspominać - podsumowuje.
Wakacyjny romans to nie samo zło
Psycholożka Dorota Minta podkreśla, że przed wejściem w intymną relację podczas wakacji musimy zadać sobie pytanie, czego oczekujemy od takiego romansu.
- Najważniejsze jest odpowiedzenie sobie na pytanie: czego ja potrzebuję? Myślę, że różne wersje wchodzą w grę. I taka, że to może być początek czegoś większego, ale może być też po prostu przyjemnym spędzeniem wakacji. My, kobiety, czasem nie jesteśmy wobec siebie szczere. Mówimy, że chcemy mieć tylko romansik, miły wyjazd, fajny weekend. A potem zaczynamy tęsknić za relacją, za czymś dłuższym. Ważne, żebyśmy były same wobec siebie uczciwe, kiedy decydujemy się na taką przelotną relację - zaznacza.
Co jeśli po zakończeniu wakacyjnej znajomości nachodzi nas poczucie winy?
- Mężczyźni nie mają takich problemów, że jednorazowy wyskok to jest coś nieeleganckiego. A my ciągle tkwimy w takim układzie, że kobieta musi być w czymś poważniejszym, dłuższym. A dlaczego? To jest stereotypizacja skupianie się na tym, że mężczyźnie więcej wolno. Kobieta natomiast nie może dobrze się bawić. Istotne, żebyśmy sobie powiedziały: mogę mieć romans. Nikogo nie krzywdzę, jestem szczera wobec siebie, jestem szczera wobec drugiego człowieka, z którym decyduje się na taką znajomość - tłumaczy psycholożka.
Jak podkreśla, sytuacja oczywiście wygląda inaczej, jeśli romans jest połączony ze zdradą. - Bywa, że taka wakacyjna niewierność jest czymś, co zmusza nas do powiedzenia sobie: dlaczego my zdradziliśmy, czego mi brakuje w związku? Wtedy pojawia się poczucie winy, że zrobiło się coś niewłaściwego i to jest kompletnie inne zagadnienie - zauważa Dorota Minta.
Rozmawiała Zuzanna Sierzputowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
*Imiona bohaterów zostały zmienione na prośbę rozmówczyń