Zmiana na rasta
To podwójny paradoks, że zdjęcie z komunii na okładce otwiera nowy etap działań Sinéad O’Connor. Po pierwsze, miała już się udać na muzyczną emeryturę, a tu proponuje odrodzenie. Po drugie, nie jest to bynajmniej odrodzenie chrześcijańskie, trudno je nawet nazwać religijnym, bo Sinéad serwuje ten zestaw rastafariańskich prawd po to, by uświadomić ludziom, jak bardzo niezależne od siebie bywają pojęcia Boga i religii.
Nagrane na Jamajce „Throw Down Your Arms” to kilkanaście klasyków reggae z utworami Burning Spear i Lee Perry’ego na czele, a to wszystko wyprodukowane przez jedną z najsłynniejszych sekcji rytmicznych w dziejach – Sly Dunbara i Robbiego Shakespeare’a. O’Connor nawet nie próbuje wczuwać się w klimat reggae. Wykonuje je w sposób naturalny, biorąc sobie do serca słowa Marii Callas: „Kompozytor zatroszczył się już o wszystko, więc trzeba śpiewać tak, jak on to napisał”.Nie trzeba się też do tej płyty długo przyzwyczajać, bo śpiew irlandzkiej wokalistki w tym karaibskim sosie przekonuje od pierwszych minut kapitalnego „Jah Nuh Dead”. Wydany przez małą firmę album wyszedł za granicą już w ubiegłym roku, ale na szczęście teraz dociera także do Polski. Na szczęście, bo co prawda nie jest to płyta z gatunku przełomowych, ale zarazem jest jedną z milszych ostatnio niespodzianek.
23.02.2006 | aktual.: 30.06.2010 02:09
Bartek Chaciński/ _Przekrój _
Sinéad O’Connor „Throw Down Your Arms”, Kartel Music