34‑latka zmarła w ciąży. 12 godzin nie monitorowano jej stanu
W 2021 roku Polską wstrząsnęła informacja o śmierci 34-latki w piątym miesiącu ciąży, która z powodu komplikacji zmarła w szpitalu w Wodzisławiu Śląskim. Teraz krajowy konsultant i Rzecznik Praw Pacjenta wydali opinię w tej sprawie. Okazuje się, że w placówce doszło do wielu rażących zaniedbań.
25.07.2023 | aktual.: 25.07.2023 19:34
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Pani Justyna miała całe życie przed sobą. 1,5 roku po tym, jak powitała na świecie synka, ponownie zaszła w ciążę. W piątym miesiącu zauważyła u siebie sączenie wód płodowych. Zgłosiła się do wojewódzkiego szpitala w Wodzisławiu Śląskim, licząc na pomoc. Niestety, opieka w placówce pozostawiała wiele do życzenia.
Zmarła, bo za późno wykonali u niej cesarskie cięcie
Pani Justyna była już w szpitalu w Wodzisławiu Śląskim wcześniej. Wykryto u niej wówczas infekcję bakteryjną i zalecono wizyty u ginekologa, który miał monitorować jej stan. Jego zdaniem nie działo się nic niepokojącego.
9 grudnia 2020 roku 34-latka udała się ponownie do szpitala. Była w piątym miesiącu ciąży. Kobieta spędziła w placówce noc, a rano jej stan znacznie się pogorszył. "Kazali jej rodzić naturalnie, zamiast skupić się na ratowaniu jej życia" - powiedział serwisowi Kobieta Onet narzeczony ciężarnej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po nieudanej próbie wywołania porodu lekami podjęto decyzję o cesarskim cięciu. Pani Justyna walczyła już wówczas z sepsą, a jadąc na salę operacyjną, była nieprzytomna. Niestety, jej życia nie udało się uratować.
Co więcej, narzeczonemu kobiety nie udzielano zbyt wielu informacji na temat jej stanu zdrowia. O jej śmierci poinformowała go napotkana na korytarzu pielęgniarka.
Błąd czy strach lekarzy ze szpitala w Wodzisławiu Śląskim?
Narzeczony zmarłej kobiety już na początku 2021 roku złożył do prokuratury zawiadomienie o możliwości wystąpienia zaniedbań w wojewódzkim szpitalu w Wodzisławiu Śląskim. Sprawę szybko umorzono. Po roku prokuratura wznowiła jednak postępowanie karne w tej sprawie.
- Przypuszczam, że pomogło medialne nagłośnienie śmierci pacjentki - powiedziała mecenas Jolanta Budzowska w rozmowie z serwisem Onet Kobieta. Podzieliła się również opinią krajowego konsultanta, którego zdaniem doszło w placówce do wielu nieprawidłowości.
Stwierdził on, że zastosowano wobec pacjentki "nieadekwatną do sytuacji antybiotykoterapię". Oprócz tego specjalista orzekł, że zbyt długo zwlekano cesarskim cięciem. Okazało się także, że przez 12 godzin nie monitorowano stanu kobiety.
Serwisowi udało się również dotrzeć do Rzecznika Praw Pacjenta. Jego zdaniem w przypadku pani Justyny naruszono szereg praw pacjentki, które powinny chronić jej zdrowie oraz życie. Właśnie dlatego wystąpił on o rozważenie wypłacenia zadośćuczynienia bliskim zmarłej.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl