Don Vasyl porwał przyszłą żonę. Jej rodzina nie widziała w nim kandydata na męża
Po 50 latach od zawarcia małżeństwa Don Vasyl przyznał, że rodzina jego żony nie była mu przychylna. Romski muzyk opowiedział, jak udało mu się uzyskać zgodę na ślub z ukochaną.
Don Vasyl w rozmowie z "Super Expressem" wyznał, że zanim poznał ukochaną Marię, był żonaty z inną kobietą. Jako rozwodnik nie był dobrze postrzegany przez jej rodzinę i aby móc wziąć z nią ślub, był zmuszony ją porwać. O wydarzeniach sprzed 50 lat opowiedział dopiero teraz.
Don Vasyl mówi, jak porwał żonę
Don Vasyl pochodzi z królewskiej rodziny Romów. Urodził się w Łodzi, gdzie akurat przebywał jego cygański tabor, a na scenie zaczął występować już jako 12-latek. W 1987 założył zespół artystyczny Don Wasyl i Roma, który zmienił później nazwę na Don Vasyl i Cygańskie Gwiazdy. Najpopularniejszy Rom w Polsce jest organizatorem i pomysłodawcą Międzynarodowego Festiwalu Piosenki i Kultury Romów, odbywającego się nieprzerwanie od 1997 roku. Muzyk często występuje w telewizji i chętnie opowiada o swoim życiu prywatnym.
Don Vasyl rzadko wspomina, że jego ukochana Maria nie jest jego pierwszą żoną. Wcześniej zawarł małżeństwo z inną kobietą, które szybko się rozpadło, a o rozwodzie orzekł cygański sąd i rada starszych. Marię poznał później, gdy pracował w zespole Terno. jednak ją poślubił, zgodnie z romską tradycją porwał ją z domu.
"Porwałem, ale za obopólną zgodą. Żona była piękną kobietą i tancerką. Wszystkie chłopaki za nią szalały" - wspomina w "Super Expressie" i zdradza, dlaczego musiał porwać żonę. "Pracowałem u niej w zespole, a ona zakochała się we mnie i to mnie wybrała. A że przed nią byłem z inną, nie zrobiono by mi wesela, więc musiałem ją porwać i uciec" - opowiada muzyk.
Don Vasyl przyznaje również, że przez rodzinę wybranki nie był uznawany za dobrego kandydata na męża. "Moja mama i rodzina się zgodzili, ale tamta strona nie bardzo. Później jej matka zadzwoniła i powiedziała: wracajcie, ja was nie rozłączę. I tak jesteśmy razem 50 lat" - mówi "Super Expressowi". "U nas nie wolno tak kogoś sobie wziąć i zostawić. Cyganie ja się pobierają, to na całe życie" - opowiada.