Blisko ludziDwuletni zdolny samotnik...

Dwuletni zdolny samotnik...

Dwuletni zdolny samotnik...
28.04.2008 16:42, aktualizacja: 28.04.2008 16:55

Dzieci moich koleżanek jeszcze nie mówią. Mają też zupełnie inne zainteresowania. Mój dwuletni synek odstaje od nich - nie lubi i nie chce się z nimi
bawić. Woli oglądać encyklopedię.

Chciałabym się dowiedzieć w jaki sposób ukierunkować zainteresowania mojego dwuletniego synka tak, by pozostały właściwe dla jego wieku. Problem przedstawia się następująco: kiedy synek skończył pierwszy rok życia zaczął się bardzo interesować zwierzętami, zarówno tymi w książeczkach dla dzieci, jak i w telewizji oraz w życiu codziennym, napotykanych na spacerach. Pomyśleliśmy z mężem, że można mu pokazać zdjęcia w Encyklopedii Zwierząt, takiej dla dorosłych w bardzo wielu tomach. Synek był przeszczęśliwy, chciał oglądać zdjęcia w encyklopedii po kilkanaście razy dziennie. Myśleliśmy, że to przejściowe i szybko się tym znudzi. Ale tak się nie stało - mijały miesiące a synek pierwszą rzeczą jaką robił po przebudzeniu się rano to biegł do półki, na której stały wielkie tomiska tej encyklopedii, brał je, siadał na podłodze i bardzo długo oglądał. Z czasem kiedy zaczął coraz lepiej mówić, nauczył się większości ich nazw, a jest ich tam setki. Ponieważ czytaliśmy mu z mężem wszystkie informacje, które znajdowały
się obok zdjęcia, w czasie gdy on się w nie wpatrywał, a potrafił robić to naprawdę długo, z czasem potrafił swoimi słowami określić podstawowe cechy tych zwierząt. Tak minął już rok a głównym zainteresowaniem synka pozostała encyklopedia o zwierzętach. Mam wiele koleżanek, które mają też dzieci i różnica między nimi a moim synkiem wynosi tylko kilka miesięcy. Mam więc porównanie jak rozwijają się w tym wieku dzieci. Ich dzieci w większości jeszcze nie mówią. Mają też zupełnie inne zainteresowania. Mój synek odstaje od nich - nie lubi i nie chce się z nimi bawić. Kupujemy mu zabawki dostosowane do jego wieku, podtykamy książeczki, ale one go nie interesują. Wyciąga z szuflad stare egzemplarze National Geographic i przegląda zdjęcia. Każda próba zabrania mu tej gazety i zastąpienia książeczką ilustrowaną dla dzieci kończy się płaczem i odrzuceniem książeczki. Pewnie wiele mam byłoby dumnych i szczęśliwych, ale my z mężem bardzo się martwimy. Synek nie ma praktycznie żadnego kontaktu z rówieśnikami, choć jak
wspomniałam często spotyka się z dziećmi moich koleżanek. On ich nie akceptuje, a one jego. Syn szuka kontaktu ze starszymi. Próbuje nawiązać kontakt raczej z rodzicami jego rówieśników, z naszymi sąsiadami, praktycznie z każdą starsza osobą. Ułatwia mu to fakt, że płynnie już mówi całymi zdaniami. Boimy się, że syn będzie przez całe życie nieakceptowany przez swoich rówieśników, że nie będzie mógł nawiązać z nimi żadnego kontaktu i że tym samym będzie nieszczęśliwy. Boimy się tego tym bardziej, że mąż już przez to przeszedł i było mu bardzo trudno. Poszedł o rok wcześniej do szkoły podstawowej, w liceum przeskoczył aż dwie klasy do przodu, studia wyższe ukończył w wieku 21 lat. Wbrew pozorom był bardzo nieszczęśliwy, a jego kontakty z rówieśnikami ograniczały się do ich wyśmiewania się z jego i wyzwisk pod jego adresem. Dopiero zmieniło się to na studiach. Serce mi się kraje, że mój synek miałby przechodzić przez to samo. Czy możemy teraz, na tym etapie jego rozwoju pomóc mu jakoś. Ukierunkować jego
zainteresowania. Zachęcić jakoś do zabawek i książeczek dostosowanych do jego wieku. Pokazać jak bawić się z rówieśnikami? Czy możemy mu jakoś pomóc? Od razu zaznaczam, że próby zabrania i schowania encyklopedii i czasopism nie pomogło. Płakał i prosił tak długo, żeby mu je oddać, że w końcu ulegliśmy. Nie martwimy się na przykład tym, że w innych rzeczach syn wyprzedza trochę swoich rówieśników, cieszymy się, że sam je, korzysta z toalety czy sam się ubiera i rozbiera. martwimy się tylko jego rozwojem psychicznym. Prosimy o wskazówki.

Rozumiem Wasz niepokój, ale nie podzielam pomysłu na rozwiązanie problemu – szukamy zainteresowań dla synka i problemy znikną? Nie. Wasz synek prawdopodobnie jest dzieckiem szczególnie uzdolnionym. ”Przerobiliście” już to ze starszym synem i wiecie, jak duży wysiłek trzeba włożyć w wychowanie takiego dziecka, edukację i... stworzenie warunków dla prawidłowego rozwoju emocjonalnego i społecznego. Dziecko wybitnie inteligentne (czy choćby rozwinięte ponad przeciętność) wymaga specjalnej troski, specjalnej edukacji i specjalnej uwagi. Nie wiem, gdzie mieszkacie, ale ufam, że jest tam takie miejsce, które zajmuje się edukacją dzieci o specjalnych umiejętnościach, czy zapowiadających się jako dzieci szczególnie uzdolnione. W Warszawie jest taka poradnia i to tam specjaliści zajmują się dziećmi, ich rodzinami, prowadzą zajęcia z dziećmi i warsztaty z rodzicami, podpowiadają, sugerują, doradzają. Poszukajcie takiego miejsca, specjalisty. Niech oceni zdolności dziecka i podpowie, co robić, by talentu nie zmarnować i
tak pokierować rozwojem, by poziom emocjonalny i społeczny dorównywał intelektualnemu i dziecko rozwijało się harmonijnie. Te dzieci wymagają wsparcia i pokierowania ich rozwojem, a rodzice wiedzy i też ukierunkowania w wychowaniu i edukacji.

Źródło artykułu:WP Kobieta