Blisko ludziJachty najbogatszych

Jachty najbogatszych

Służące do wypoczynku jachty rekinów finansjery coraz bardziej przypominają wojskowe lotniskowce.

Jachty najbogatszych
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

Służące do wypoczynku jachty rekinów finansjery coraz bardziej przypominają wojskowe lotniskowce. Nie tylko pod względem wielkości...

Wielkie, większe, największe...

Największa na świecie jednostka pływająca świata - tankowiec Jahre Viking - liczy blisko 460 metrów długości. Co prawda jachty wypoczynkowe takich rozmiarów nie osiągają, ale i tak rosną w szybkim tempie.

Kilka lat temu "The Wall Street Journal" cytował amerykańskiego biznesmena żalącego się, że jego 30-metrowa jednostka to jeszcze niedawno było wspaniałe cacko, które wzbudzało zachwyt wśród znajomych, a dzisiaj niknie w gąszczu potężniejszych maszyn.
"Czemu one muszą być coraz większe i większe" - pytał smutny biznesmen.

Rzeczywiście. Dwie dekady temu oznaką wysokiego statusu materialnego było posiadanie jachtu jako takiego. Z czasem przyszedł czas na superjachty, a później megajachty. Dzisiaj i one już nic nie znaczą. Nadszedł czas na olbrzymie gigajachty. Potwierdzają to dane publikowane co roku w rankingu stu największych jachtów świata przez nowojorski magazyn "Power&Motoryacht". W pierwszym zestawieniu, stworzonym w 1985 roku, najmniejsza jednostka miała około 40 metrów. Dzisiaj, by zmieścić się w rankingu nie wystarcza już 60-metrowa łódź.

W zeszłym roku zwycięzcą okazał się liczący... 160 metrów "Al Salamah".

Kaprysy najbogatszych

Ale żeby pokazać wielkość swojego majątku trzeba mieć maszynę nie tylko wielką, ale i świetnie wyposażoną. Doskonale o tym wie właściciel "Al Salamah", którym jest arabski szejk. Na jego pokładzie znajdziemy nie tylko studio karaoke, sale kinowe, centrum SPA, luksusowo wyposażone i przestronne kajuty ze sprzętem DVD %u2013 to absolutne minimum na tego typu jednostkach. "Al Salamah" ma dodatkowo sporych rozmiarów basen zbudowany ze szklanych ścian. Dzięki temu korzystające z niego osoby mogą korzystać z kąpieli i jednocześnie podziwiać, co dzieje się za burtą.

Jeśli mówi się o gigajachtach najbogatszych ludzi świata, to nie sposób nie wspomnieć o flocie Romana Abramowicza, rosyjskiego miliardera, właściciela klubu piłkarskiego Chelsea Londyn. Jego jachty uchodzą za najlepiej zabezpieczone prywatne łódzie na świecie (ich utrzymanie kosztuje 30 milionów dolarów rocznie).

"Ecstasea" posiada supernowoczesne wyrzutnie rakiet przeciwlotniczych, innej maszyny strzegą byli komandosi z elitarnej jednostki SAS.

Abramowicz dba jednak nie tylko o swoje bezpieczeństwo, ale i wygodę. Dlatego na przykład wart bagatela 90 milionów dolarów "Le Grand Bleu" wyposażona jest między innymi w lądowisko dla helikopterów i szybkie ślizgacze. Wewnątrz kadłuba znalazło się także miejsce na mniejszą łódź żaglową i wiele innych atrakcji. Wszystkie pokłady tego pływającego monstrum mają bowiem powierzchnię hipermarketu. Abramowicz kupił ją od Paula Allena, współtwórcy potęgi komputerowego Microsoftu. Kilka lat temu to właśnie on wyznaczał trendy w światowym jachtingu.

Świat zachwycał się jego 140-metrowym "Octopusem" z boiskiem do koszykówki, dwoma lądowiskami dla helikopterów, łodzią podwodną i studiem nagrań (chętnie i często wykorzystywały je gwiazdy amerykańskiego estrady, które regularnie gościły na imprezach organizowanych na pokładzie "Octopusa").

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)