Blisko ludziJedziemy autostopem!

Jedziemy autostopem!

Jedziemy autostopem!
12.06.2007 11:55, aktualizacja: 28.06.2010 00:42

Kiedy w czerwcu słońce mocniej przygrzeje, Magda, Agata i Monika nie mogą usiedzieć na zajęciach. Po nocach zaczynają im się śnić kolorowe krajobrazy i szum samochodów na superszybkich autostradach. To znak, że idą wakacje i autostop.

Kiedy w czerwcu słońce mocniej przygrzeje, Magda, Agata i Monika nie mogą usiedzieć na zajęciach. Po nocach zaczynają im się śnić kolorowe krajobrazy i szum samochodów na superszybkich autostradach. To znak, że idą wakacje i autostop.

Nie trzeba się bać

Monika zaczęła jeździć jeszcze w LO, najpierw z kumplami po Polsce, potem z poznaną korespondencyjnie koleżanką z Francji - po Holandii, Hiszpanii. Magda i Agata też podróżują po Europie.

- Za granicą jest wbrew pozorom łatwiej, ludzie są przyzwyczajeni do autostopowiczów, chętnie podwożą, udzielają rad, gdzie przenocować, co zwiedzić - twierdzi Monika. - U nas o wiele trudniej znaleźć podwodę, a stojące na poboczu dziewczyny niektórzy uważają za przedstawicielki wiadomego zawodu.

Wyjazdu za granicę nie trzeba się bać. Oczywiście im lepsza znajomość obcego języka, tym poczucie bezpieczeństwa większe. Angielski jest wszechobecny, nawet w Paryżu, choć Francuzi słyną z niechęci do nauki języków obcych.

Jak zaplanować autostop?
- To jedna wielka improwizacja - mówi Magda. - W ubiegłe wakacje wybrałam się z koleżanką do Francji. Miałyśmy do dyspozycji tylko dwa tygodnie, ale była świetna pogoda, i za jednym zamachem przejechałyśmy jeszcze pół Włoch. Wyjechałam 21 lipca, a w domu byłam koło 20 września.

Przejazdy

Podróż zwykle zaczynają zwykłym autokarem wycieczkowym lub pociągiem. Kupuje się bilet w jedną stronę, np. do Paryża. Tam wysiada i dalej podróżuje na własną rękę.

Najlepiej, jeśli złapie się samochód, który zawiezie prosto tam, gdzie się zaplanowało, zdarzają się jednak przesiadki.

- W ogóle o systematycznym planowaniu z godziny na godzinę trzeba na autostopie zapomnieć - twierdzi Monika. - Autostop to szaleństwo. Magda z Agatą pod wpływem emocji doszły do wniosku, że pojadą z Paryża do Lyonu.

- Miałyśmy wtedy szczęście, bo 300 km zrobiłyśmy z jednym kierowcą.
Najczęściej jeździ się samochodami osobowymi. Potem Tirami. Najłatwiej coś złapać przy wjeździe na autostradę, kiedy kierowcy zwalniają, by zapłacić, czy na stacji benzynowej.

- Policja tylko raz poprosiła nas, żebyśmy się przesunęły trochę dalej - wspomina Agata.
Choć dużo osób stoi w takich miejscach, długo się nie czeka. Wśród machających albo ręką, albo tabliczką z nazwą docelowego miasta, trwa licytacja, kto wcześniej pojedzie. Najdłużej czekają chłopcy. Ważne, żeby do kierowcy mówić wolno i wyraźnie nazwę miasta, do którego jedziemy. No i trzeba być miłym, uprzejmym, uśmiechać się, dziękować.

Kierowcy

- W większości są mili. Wszyscy pytają o to samo: skąd jesteśmy, gdzie jedziemy, jak nam się tu podoba, jak jest u nas, gdzie się uczymy - opowiada Magda. - Miałyśmy dyżury siedzenia przy kierowcy i rozmowy z nim. Ta druga siedziała wtedy z tyłu i podziwiała widoki albo spała.

Zdarzają się kierowcy, którzy jadąc gdzieś daleko, wstępują do przydrożnych barów na przekąskę.
- Zawsze zabierali nas ze sobą, fundowali jedzenie i oburzali się, gdy chciałyśmy płacić. Na początku byłyśmy trochę zażenowane, ale oni robią to zupełnie bezinteresownie - wspomina Magda. - Ale zawsze mnie dziwiło, że taki kierowca do obiadu bierze butelkę wina i prawie całą sam wypija. Potem w upale siada do samochodu i pruje dalej. Co kraj to obyczaj.

Na kierowców trzeba oczywiście uważać. Monika nigdy nie wsiada do samochodu, w którym jedzie dwóch mężczyzn. Magda z daleka omija uśmiechających się, oblizujących i stukających w szybę tirowców. Najbezpieczniejszy jest kierowca z dzieckiem.

Noclegi

Magda i Agata pojechały kiedyś zupełnie w ciemno, nie wiedziały gdzie będą spać. W autokarze poznały młodych Polaków, którzy mieli nocować w biurze konsula polskiego. Zgodzili się na jedną noc zabrać je. Rozstali się rano.

Nie zawsze jednak jest tyle szczęścia. Często nocuje się na campingach, więc zawsze zabierają ze sobą namiot i karimaty. Taki camping ma swój urok, szczególnie jeśli jest w San Trope i leży 100 metrów od Morza Śródziemnego. Na noclegi dobre są małe hoteliki, których, szczególnie we Włoszech, jest ich dużo i są tanie. O ile ma się własne jedzenie i nie korzysta z ciepłej wody, bo wtedy ceny wzrastają. Są jeszcze schroniska, ale tam trochę wolności się traci, bo bywa, że obowiązują ścisłe godziny powrotów.

- No i ta jedna wieka hala na której wszyscy śpią - wzdycha Monika. - Ale za to schronisko jest chyba najtańsze. Zdarzają się sytuacje podbramkowe.

- W Genui okazało się, że nie mamy gdzie spać, camping był daleko za miastem, nikt nie umiał nam powiedzieć, jak tam się dostać. Byłyśmy bardzo zmęczone. Pomyślałyśmy, że pozostała już tylko policja i spanie w areszcie – wspomina Magda. - Karabinierzy byli bardzo mili, ale nas spisali. Nie zaproponowali noclegu, lecz wsadzili do autobusu, polecili opiece kierowcy i wysłali do schroniska.

Za granicą można się umyć w eleganckich warunkach na stacjach benzynowych.
- Włoskie łazienki olśniły nas - opowiada Magda. - Piękne kafelki, czyściutko, gorąca woda. Gdy się ładnie uśmiechniesz, możesz nawet dostać klucz do prysznica.

Jedzenie

Generalnie na autostop nie jedzie się po to, żeby jeść, frykasy są w domu, a w podróży musi wystarczyć bagietka i woda. Żeby było taniej, można część jedzenia wziąć ze sobą.

- Nie opłaca się jednak targać wielu puszek, bo to za ciężko - mówi Magda. - Dobre jest suche pieczywo. Na miejscu zwykle zaopatrujemy się w supermarketach, bo tam jest najtaniej. Monika zawsze ma przy sobie grzałkę i metalowy kubeczek. Można ugotować gorącą herbatę, a nawet zupę.

Niektórzy jej koledzy zabierają maszynki gazowe na naboje zwane kartuszami (można je kupić za granicą wszędzie: od supermarketu po stację benzynową).

Znajomi

Są bardzo ważni, nawet znajomi znajomych. Podróżowanie stopem Monika zaczęła dzięki Simone. - Ona ma wielu znajomych w innych krajach, jakieś ciotki, kuzynów. Zawsze wszyscy chętnie nam pomagają. W razie trudności w każdym państwie są też urzędowi znajomi, czyli konsulat.

Choroby

Lepiej jechać zupełnie zdrowym, poczekać kilka dni aż przejdzie nawet zwykły katar, bo leczenie za granicą jest drogie, a choroba nie uprzyjemnia podróży.

- Kiedyś jeździłam z koleżanką, która złapała jakąś infekcję. Nie miała ubezpieczenia i lekarz ją zrujnował - mówi Magda. Na wszelki wypadek dziewczyny biorą ze sobą podstawowe lekarstwa.

Wrażenia

- Każde miejsce jest inne i każde zwala z nóg. Np. Nicea jest tak bajkowa, że przez 10 minut można zrobić setki zdjęć i jeszcze człowiekowi nie dość - rozpromienia się Agata. - A żeby ruszyć się z plaży w San Trope trzeba mieć bardzo silną wolę. A jeszcze przed tobą Cannes, Monako.

- Wrażenie robi Marsylia, mimo ostrzeżeń, że to takie niebezpieczne miasto - wspomina Magda. - Nie kusiłyśmy jednak losu i po zmroku nie chodziłyśmy w kierunku portu, bo rzeczywiście widziało się tam nawet w dzień nieszczególne fizjonomie.

Zagrożenia

Największe zagrożenie to mimo wszystko kierowcy, tak czy siak na autostopie jesteś na ich łasce. Co zrobić gdy zaczyna być niebezpiecznie?

- Gdy wyjeżdżałyśmy z Marsylii, zatrzymała się furgonetka. Kierowca wysiadł, wrzucił nasze bagaże do tyłu, nas zaprosił do przodu. Ruszyliśmy, a wtedy on zaczął się rozbierać i masturbować, patrzył na nas lubieżnie. Zaczęłyśmy krzyczeć, chciałyśmy wysiadać. Ale dopiero gdy doprowadził swoją sprawę do końca zatrzymał się.

Magda i Agata bały się, że nie zdążą wyciągnąć bagaży, na szczęście udało się. Zostały same pośrodku autostrady. Następny kierowca wydawał się spokojny. To była jednak feralna trasa. Okazał się niezrównoważony psychicznie, zaczął im czynić różne propozycje. Stanowczo zażądały wysiadki. Na szczęście bez problemu zatrzymał się. Pamiętały, żeby równocześnie wyskoczyć z samochodu. Z trzecim kierowcą było już wszystko w porządku.

- Nauczyłyśmy się od tamtej pory bagaże mieć zawsze przy sobie, w razie przymusowego wysiadania. Niespodzianki były jednak bardziej nieprzyjemne niż niebezpieczne, bo facet był sam a nas dwie. Dziewczyny nie radzą, w razie zagrożenia, niczym pryskać kierowcy w oczy, ani łapać za kierownicę, bo to może się skończyć wypadkiem. Najpierw trzeba stanowczo żądać zatrzymania, a potem po prostu krzyczeć. Gdy to nie skutkuje można próbować zatrzymać samochód za pomocą dźwigni skrzyni biegów lub ręcznego hamulca.

Wszystko co najlepsze

Dlaczego wybrały autostop, a nie spokojny pobyt na campingu, wycieczkę, obóz?
Autostop łączy wszystko, co najlepsze z wszystkich możliwych form wyjazdu, no i jest tani. Na żadnej wycieczce nie zobaczysz tyle, co na autostopie. Niebezpieczne sytuacje zdarzają się rzadko, większość ludzi jest miła. A przede wszystkim jesteś naprawdę wolny i samodzielny. - Stop wchodzi w krew, po pewnym czasie na stopa jeździłyśmy tramwajem weneckim i metrem w Bratysławie - mówi Agata. - No i jak mogłabyś sobie pozwolić na przejazd przez całą Austrię srebrzystym BMW? - podsumowuje Magda.

Źródło artykułu:WP Kobieta