Kupiła dom na licytacji komorniczej. Niespodzianka czekała w piwnicy

- Właściciele budynku zniknęli 15 lat temu, i od tamtej pory dom stał opuszczony, drzwi były zaryglowane - opowiada Klaudia Tabor, która zdecydowała się na zakup opuszczonego domu z licytacji komorniczej. Czy było warto?

Klaudia kupiła 100-letni dom na licytacji
Klaudia kupiła 100-letni dom na licytacji
Źródło zdjęć: © arch. prywatne | Klaudia Tabor
Agnieszka Woźniak

Agnieszka Woźniak: Kupiliście 100-letni, opuszczony dom z licytacji komorniczej. To dość nietypowa decyzja. Skąd wziął się ten pomysł?

Klaudia Tabor, autorka profilu @klaudia.tab: Od zawsze wiedzieliśmy, że chcemy kupić nieruchomość z rynku wtórnego. Przeglądaliśmy różne oferty, ale nic nas nie zachwyciło. O licytacjach dowiedzieliśmy się od kolegi z pracy – jego siostra kupiła w ten sposób dwa mieszkania. Początkowo szukaliśmy mieszkania, ale ten dom sam do nas "przyszedł". Mój mąż z ciekawości obserwował obwieszczenia o licytacjach, i te wydało mu się bardzo interesujące, z uwagi na lokalizację oraz całą nieruchomość, a potem postanowiliśmy pojechać i sprawdzić ten dom. Chyba oboje zakochaliśmy się w tej ruinie od pierwszego wejrzenia, bo decyzja zapadła błyskawicznie.

Zakochać się w ruinie... Brzmi ryzykownie!

Dokładnie tak! (śmiech) Dom miał w sobie coś magicznego, mimo że był w fatalnym stanie. Oboje z mężem kochamy starocie, we mnie tę miłość zaszczepili rodzice, którzy wiele lat zajmowali się renowacją antyków. Ale ryzyko faktycznie było spore. Wiedzieliśmy naprawdę niewiele. Ogłoszenie znaleźliśmy zaledwie dwa tygodnie przed licytacją, a sześć dni przed jej terminem pojechaliśmy obejrzeć nieruchomość. Był to oficjalnie wyznaczony termin przez sąd. Na miejscu byliśmy my oraz dwie inne zainteresowane osoby. Od komornika dowiedzieliśmy się, że nie możemy wejść do środka.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

200 tys. zł za metamorfozę domu marzeń. Efekt jest zachwycający

Znaliście historię domu? Wiedzieliście, kto tam mieszkał?

Otrzymaliśmy informację, że właściciele budynku zniknęli 15 lat temu, i od tamtej pory dom stał opuszczony, drzwi były zaryglowane i wejście do środka byłoby niezgodne z prawem. Mogliśmy wejść jedynie na posesję i obejrzeć wnętrze przez okna. Budynek nie prezentował się najlepiej – przez 15 lat został ograbiony ze wszystkiego, a w niektórych miejscach widać było, że złodzieje próbowali nawet wyciągnąć kable ze ścian. Mieliśmy trzy dni na podjęcie ostatecznej decyzji. Po obejrzeniu nieruchomości postanowiliśmy zaryzykować i przystąpić do licytacji.

Jak wyglądała sama licytacja? Było sporo chętnych?

Ku naszemu zaskoczeniu, pozostałe dwie osoby nie przyszły, więc odbyło się to błyskawicznie. Sędzia zapytał, czy zgadzamy się na kwotę określoną przez rzeczoznawcę – i po sprawie!

© arch. prywatne | Klaudia Tabor

W końcu nadszedł moment, w którym mogliście po raz pierwszy otworzyć drzwi. Radość? A może pierwsze wątpliwości?

Przed samą licytacją jeszcze raz obejrzeliśmy dom, tym razem dokładniej niż podczas wizji z komornikiem. Przyjechali moi rodzice. Tato nawet wchodził na dach, żeby sprawdzić przez okno dachowe stan belek stropowych. Wiedzieliśmy, że dom wymaga generalnego remontu i ogromu pracy, ale wejście do środka było prawdziwym szokiem.

© arch. prywatne | Klaudia Tabor

Co tam się wydarzyło?

Pamiętam, jak mój tata powiedział: "Dom wygląda dobrze, ale nie wiemy, co jest w piwnicy – może być cała zalana." I rzeczywiście tak było. Mróz zrobił swoje i piwnica była zalana przez uszkodzoną rurę. Ja podeszłam do tego bardzo emocjonalnie, myślę, że to przez fakt, że byłam w ciąży z Jasiem i wszystko odczuwałam podwójnie. Mąż starał się zachować kamienną twarz, żeby choć trochę mnie uspokoić. Oczywiście pierwsze co zrobiłam, to zadzwoniłam do mojego taty, żeby powiedzieć, że przyciągnął do nas powódź.

© Instagram | klaudia.tab

Mimo wszystko nie zamierzacie wyburzać domu, prawda?

Zdecydowanie nie. Planujemy w nim mieszkać i stworzyć tam naszą przestrzeń. Widzimy ogromny potencjał w tym domu i nie wyobrażam sobie go sprzedać lub wynająć. Każdego dnia widzę siebie pijącą kawę na tarasie, który zawsze był moim największym marzeniem, a mój starszy syn powoli zaczyna wybierać dodatki do swojego pokoju, myślę, że wszyscy nie możemy się już doczekać tego momentu przeprowadzki.

© arch. prywatne | Klaudia Tabor

Najpierw jednak przed wami spory remont. Czy można się brać za to, będąc laikiem?

Zdecydowanie potrzebne będzie wsparcie ekspertów. Wiele etapów remontu chcemy przeprowadzić samodzielnie, ale zdajemy sobie sprawę, że stary budynek wymaga specjalistycznej wiedzy. Ani laik, ani magister budownictwa bez odpowiedniej wiedzy praktycznej (tak, jak było w moim przypadku), nie poradzi sobie z tym samodzielnie. Tak naprawdę, kończąc studia, zdobyłam niewiele wiedzy na temat remontów starych budynków, a różnice są bardzo duże i znaczące.

Skorzystaliśmy już z pomocy konstruktora, eksperta od starych budynków, który przeprowadził ekspertyzę i wskazał nam, co powinniśmy zrobić, w jakiej kolejności i w jaki sposób. Na przykład dużym plusem naszego domu był fakt, że poprzedni właściciele nie ocieplili murów styropianem, dzięki czemu cegła mogła "oddychać" i na ścianach nie pojawił się grzyb. Większość firm świadczących usługi remontowe bazuje na najnowszych technologiach, a te niestety w starym domu, mogą wnieść więcej szkody niż pożytku, począwszy od samej konstrukcji budynku, a na naszym zdrowiu kończąc.

[1/4] Źródło zdjęć: © arch. prywatne | Klaudia Tabor

Jak na pomysł zakupu 100-letniego, opuszczonego domu zareagowali wasi bliscy?

Bliscy zawsze nas wspierają, ale nie zabrakło głosów, że to "szaleństwo", oczywiście to wynikało z troski, ostatecznie decyzja została przyjęta dobrze i na każdym etapie możemy liczyć na ogromną pomoc z ich strony.

Swoją historią podzieliłaś się również w sieci. Zainteresowanie przeszło twoje oczekiwanie?

Spodziewaliśmy się zainteresowania, ale nie w takiej skali. Niestety wiele osób odniosła się bardzo negatywnie do tego tematu przez samo słowo "komornik", twierdząc, że pozbawiliśmy biednych ludzi miejsca do życia. Ale to wszystko wynikało chyba z nieuwagi, ponieważ cała historia była dokładnie opisana i w tym przypadku to nie właściciele stracili swój dom, tylko dom właścicieli, a my daliśmy mu drugie życie, dzięki czemu nie popadnie w ruinę.

A co byś powiedziała osobom, które zastanawiają się nad licytacją komorniczą?

To świetna opcja, ale trzeba być czujnym. To jest swoisty recykling – wiele pięknych nieruchomości jest skazanych na powolną degradację. Można kupić coś dużo taniej, ale trzeba być ostrożnym i dokładnie sprawdzić każdy przypadek, by nie kupić nieruchomości np. z lokatorami. Warto też sprawdzić, czy nieruchomość nie podlega pod konserwatora zabytków, oraz np. po zakupie należy uzbroić się w cierpliwość, gdyż wszystkie sprawy formalne potrafią się przedłużać do kilku miesięcy. Dopilnowanie terminu opłaty podatku PCC też trzeba brać pod uwagę.

Czy zdecydowalibyście się jeszcze raz na taki zakup, jeśli moglibyście cofnąć czas, czy raczej nie?

Ja? Bez wahania! Mój mąż? Myślę, że miałby wątpliwości.

Rozmawiała Agnieszka Woźniak, dziennikarka Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Kobieta
remontlicytacjamieszkanie

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (100)