Blisko ludziNie chcą iść na komunię bliskich. Wszystko przez pieniądze

Nie chcą iść na komunię bliskich. Wszystko przez pieniądze

Martyna zamiast komunii chrześniaka wybrała wakacje. Dorota wyliczyła, że uroczystość kosztować ją może nawet 1.500 zł, a przecież czeka ją jeszcze remont łazienki. Osób rezygnujących z uczestnictwa w sakramentach bliskich jest więcej. "W dzisiejszych czasach komunie to lekka przesada" – mówią bohaterki.

Nie chcą iść na komunię bliskich. Wszystko przez pieniądze
Źródło zdjęć: © 123RF

22.05.2019 | aktual.: 22.05.2019 20:47

Przyjęcia komunijne coraz częściej przypominają wesela. Obiady w restauracjach, sesje zdjęciowe i drogie samochody, jakimi dzieci podjeżdżają przed kościół, stają się powoli nieodłącznymi elementami imprez. Generuje to wysokie koszty nie tylko dla rodziców, ale także i dla zaproszonych gości. Medaliki, różańce, kolczyki czy zegarki, są coraz mniej pożądanymi prezentami.

Dzieci (a pewnie i rodzice) liczą na więcej – co najmniej na drona i nowy model telefonu. Albo po prostu na pieniądze. Nie chodzi jednak wcale o dołączenie 50 zł do Biblii, a o bardziej pokaźną sumkę. I tu zaczyna się problem. Niektórzy zwyczajnie nie mają tyle pieniędzy, a inni wolą je wydać na coś innego. Często kończy się to rezygnacją z przyjęcia.

Woli wakacje niż komunię chrześniaka

Martyna ma 25 lat. Niedawno rozpoczęła swoją pierwszą poważną pracę. Na zarobki nie narzeka, jednak, jak podkreśla – zawsze mogłoby być lepiej. Kobieta od dawna planowała swoje wymarzone wakacje – tydzień w Hiszpanii. Odłożyła już nawet około 2 tys. złotych. Przy układaniu budżetu Martyna zapomniała jednak o jednym – o komunii swojego chrześniaka.

– Nie stać mnie na to, aby dać Patrykowi prezent, a później pojechać na wakacje. Jestem jego chrzestną, więc wypadałoby dać z tysiąc złotych. To dla mnie za dużo. Myślałam nawet przez chwilę, żeby zrezygnować z wakacji, ale naprawdę bardzo potrzebuję odpocząć i nabrać siły do pracy. Tak dawno nigdzie nie byłam. W dzisiejszych czasach komunie to lekka przesada. Ja dostawałam drobne podarunki, a nie prezenty za kilkaset złotych – tłumaczy Martyna.

Ostatecznie 25-latka zrezygnowała z komunii chrześniaka. Głupio jej było przyznać się siostrze, że nie ma pieniędzy, więc powiedziała, że ma dużo pracy i nie dostanie wolnego. Na szczęście kobiety mieszkają w innych miastach, więc istnieje duża szansa, że Martyna nigdy nie zostanie przyłapana na kłamstwie.

"Sama benzyna to koszt 500 złotych”

Z uroczystości zrezygnowała również 36-letnia Dorota. Podkreśla, że nie chodzi tylko o prezent. – Do koperty wkładasz 200-300 zł, jednak wydatki związane z uroczystością są tak naprawdę dużo większe – narzeka.

Kobieta tłumaczy, że największe problemy zaczynają się w momencie, gdy komunia odbywa się w innym mieście. Do prezentu należy wówczas doliczyć koszty dojazdu, które w jej przypadku nie byłyby najniższe. Dorota mieszka w Warszawie, a uroczystość jej kuzynki będzie w Szczecinie.

– Sama benzyna to koszt 500 złotych. To jednak nie wszystko. Musiałabym kupić sobie sukienkę oraz strój dla dziecka i nowe buty dla męża. Policzyliśmy, że taka impreza może kosztować nas nawet 1.500 zł. To prawie jak wesele – mówi kobieta.

Dorota dodaje, że nie narzeka na brak pieniędzy. Uważa jednak, że nie ma sensu wydawać ich na mało potrzebne rzeczy. Jak twierdzi, komunia kuzynki, którą widzi dwa razy do roku i z którą nie ma większego kontaktu, nie jest niczym pilnym. Nie bez znaczenia jest również kwestia wiary.

– Być może gdybym była religijna, to inaczej bym na to wszystko patrzyła. Nie oszukujmy się, ale wolę przeznaczyć te pieniądze na coś innego niż siedzenie w kościele i obiad z rodziną. Od dawna planowałam remont łazienki, więc dodatkowy grosz zawsze się przyda – podsumowuje Dorota.

"Co to za impreza bez wódki?”

Za komuniami nie przepada również Patrycja. 35-latka podkreśla, że uroczystości komunijne może i pod kątem organizacji przypominają wesela, jednak dla gości jest to zupełnie inny rodzaj imprezy. Kobieta uważa, że coraz większa pompa, z jaką organizowane są komunie, zniechęca potencjalnych gości. Jej zdaniem zaproszenie do eleganckiej restauracji nie jest żadnym wyróżnieniem ani podkreśleniem uroczystego charakteru sakramentu, a jedynie presją do wydania sporej kwoty. Kiedy imprezy odbywały się w domach, wszystko wyglądało inaczej.

– Jadąc na ślub, liczę się z dużymi wydatkami. Prezent, sukienka i kwiaty kosztują. Jednak w pakiecie dostaję dobrą całonocną zabawę. W przypadku komunii jest zupełnie inaczej. Kiedyś nie było takiego problemu. Wystarczał skromny prezent. Dziś do koperty muszę wsadzić podobną kwotę jak na wesele, ale impreza kończy się po 3-godzinnym rodzinnym obiedzie. Skoro już wydaję sporo pieniędzy, to chciałabym się chociaż pobawić, a co to za zabawa bez tańców i wódki – pyta kobieta.

Patrycja narzeka również na jedzenie. Rok temu była na komunii siostrzenicy i właściwie przez całą imprezę nie miała co jeść. Siostra zapomniała, że kobieta jest wegetarianką i nie zaplanowała dla niej praktycznie żadnego posiłku. W tym roku Patrycja dostała zaproszenie na komunię córki swojej przyjaciółki. Zrezygnowała jednak z uczestnictwa – szkoda jej pieniędzy.

– Nie ukrywam, że podjęcie takiej decyzji jest dużo łatwiejsze w przypadku komunii dziecka znajomych lub kogoś z dalszej rodziny. Za rok jednak do sakramentu przystąpi syn mojego brata. Może już dziś powinnam zacząć odkładać na to pieniądze – śmieje się kobieta.

"Kiedyś to było” – mówią dziś 30- i 40-latkowie, którzy doskonale pamiętają swoje sakramenty. Być może to właśnie ówczesna, domowa atmosfera – łączone stoły, rosół, kotlety schabowe czy mama w roli kelnerki, podkreślały rodzinny charakter imprezy.

Obecny trend na organizowanie komunii w restauracjach jest z pewnością wygodny dla rodziców, którzy w końcu nie muszą biegać od pokoju do kuchni i dbać o to, aby zupa nie była czasem za słona. Należy jednak pamiętać również o gościach. Może się bowiem okazać, że będą oni zwyczajnie przerażeni zbyt eleganckim charakterem imprezy i przede wszystkim wizją wydania dużych pieniędzy.

Z badania przeprowadzonego przez Wirtualną Polskę wynika, że 67 proc. ankietowanych popiera organizowanie przyjęć komunijnych. Okazuje się, że Polacy są bardziej skłonni obdarowywać dzieci prezentami (59 proc.) niż pieniędzmi (41 proc). Badani nie mają jednak wątpliwości – coś trzeba dać. 57 proc. z nich popiera zwyczaj wręczania podarunków oraz gotówki z okazji pierwszej komunii.

Ankietowani najchętniej daliby dziecku kwotę w wysokości 101-300 zł. 10 proc. ankietowanych włożyłoby do koperty 501-1000 zł, a tylko 5 proc. więcej niż tysiąc. Najwięcej (36 proc.) badanych uważa, że organizacja przyjęcia powinna kosztować od 1 do 3 tys. zł. Tylko 2 proc. badanych byłaby w stanie wydać na to więcej niż 5 tys.

Przerażają was wydatki związane z komunią? Napiszcie do nas na dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (978)