Nie posłała syna do komunii. Przeszedł postrzyżyny

Niektórzy rodzice nie godzą się na to, aby ich dziecko przystąpiło do pierwszej komunii świętej. W zamian organizują imprezy alternatywne, które budzą kontrowersje. - Podczas weekendu, gdy część koleżanek i kolegów syna przystępowała do komunii, on przechodził postrzyżyny - opowiada Urszula.

Niektórzy rodzice nie chcą, by ich dziecko przystąpiło do pierwszej komunii świętej / zdjęcie ilustracyjne
Niektórzy rodzice nie chcą, by ich dziecko przystąpiło do pierwszej komunii świętej / zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Adobe Stock | Lidia_Lo
Aleksandra Lewandowska

12.04.2024 | aktual.: 12.04.2024 13:12

Według danych udostępnionych przez Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego w grudniu 2023 roku, od 2018 do 2022 roku liczba osób przystępujących do sakramentu pierwszej komunii świętej spadła o 80 tysięcy - z 425 tys. w 2018 r. do 345 tys. w roku 2022.

Od 2021 do 2022 roku najwięcej - bo o 2 tys. ochrzczonych mniej, nie przyjęło tego sakramentu w diecezjach poznańskiej i łowickiej. Dlaczego dzieci bądź ich rodzice podjęli właśnie taką decyzję?

Rytuał postrzyżyn zamiast komunii

Urszula* i jej mąż nie zdecydowali się posłać syna do pierwszej komunii świętej. Nie są osobami wierzącymi, a ich syn od początku szkoły podstawowej nie chodzi na lekcje religii. W momencie, w którym dzieci z jego klasy przystępowały do sakramentu, Urszula i jej mąż zainspirowali się obyczajami słowiańskimi, organizując synowi postrzyżyny - starodawny rytuał przeprowadzany u chłopców.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Zainspirowałam się wpisem w sieci, w którym kobieta napisała, że zorganizowała synowi postrzyżyny. Na początku nie wiedziałam, co to takiego jest, ale wiedział to mój mąż, który bardziej interesuje się historią. W weekend, gdy część koleżanek i kolegów syna przystępowała do komunii, on przechodził postrzyżyny - mówi.

Na czym dokładnie polegał rytuał?

- Wyjechaliśmy z synem na trzy dni na wieś, gdzie codziennie uczestniczył w wymyślonych przez nas zabawach, w których musiał się wykazać. Uczył się m.in. strzelać z łuku, rozpalać ognisko, sadzić drzewa i pływać kajakiem. Skupialiśmy się na czynnościach, które kojarzą się z "męskością", bo taki jest końcowy cel tego rytuału - aby chłopiec stał się młodzieńcem - opowiada Urszula.

Dopełnieniem była wycieczka na pogański cmentarz, na którym mąż Urszuli symbolicznie ściął synowi kosmyk włosów, który następnie został umieszczony w małym pudełku i zakopany. Chłopiec otrzymał także pamiątkę - amulet i nowe imię na znak nowego etapu w życiu.

"Potrzebujemy ceremonii, rytuałów"

Urszula dodaje w rozmowie z Wirtualną Polską, że nie tylko jej syn nie przystąpił do komunii. Liczba osób, które wypisały się z lekcji religii w tym roku szkolnym, jest - jak do tej pory - największa od rozpoczęcia przez jej syna edukacji w podstawówce. Wielu rodziców decyduje się na inne uroczystości.

- Rozmawiałam z kilkoma mamami dzieci z klasy mojego syna i 1/3 powiedziała, że nie posyła dziecka do komunii. Zamiast tego organizują rodzinne obiady, grille, a jedna z nich zdecydowała się na rytuał podobny do postrzyżyn. Wyprawiła córce zapleciny - mówi Urszula.

Psycholożka Angelika Szelągowska-Mironiuk tłumaczy w rozmowie z Wirtualną Polską, że jeżeli rodzice nie zgadzają się na przystąpienie dziecka do pierwszej komunii świętej, zorganizowanie ceremonii innego rodzaju jest jak najbardziej wskazane.

- Niezależnie od tego, czy jesteśmy religijni, czy nie, w zdecydowanej większości potrzebujemy ceremonii, rytuałów, w tym rytuałów przejścia oraz poczucia przynależności - mówi.

Ostrzega jedynie przed tym, aby nie organizować przyjęcia dla dziecka przed wzgląd na chęć "pokazania się" czy wzmacniania przywiązania do dóbr materialnych, np. prezentów.

- Świeckie przyjęcie może być ciekawym, rozwijającym doświadczeniem, okazją do celebrowania rozwoju dziecka, jeśli wiemy, po co to robimy i chcemy zatroszczyć się o dziecko, a nie jedynie pokazać swój status materialny - zaznacza psycholożka.

18 modlitw i obecność w kościele kilka razy w tygodniu

Córka Izabeli także nie przystąpiła do pierwszej komunii świętej. Decyzję podjęły wspólnie, po pierwszych tygodniach przygotowań do sakramentu. Głównym powodem były wymagania, jakie przedstawił proboszcz.

- W jednej parafii jest tak, w drugiej inaczej. Proboszcz tej, do której teoretycznie należymy - mówię "teoretycznie", bo nie chodzimy zbyt często do kościoła, oznajmił rodzicom podczas pierwszego spotkania, że każde dziecko, które chce przystąpić do pierwszej komunii, musi najpierw zdać egzamin. Jak to usłyszałam, to ręce mi opadły. Jakby nie wystarczył dzieciom stres, który przechodzą w szkole - opowiada Izabela.

Egzamin, o którym wspomniał ksiądz, miał polegać na znajomości 18 modlitw. Podczas egzaminu każde dziecko miało powiedzieć z pamięci dwie losowe, a dodatkowo pojawiać się w kościele nie co niedzielę, a przynajmniej trzy razy w tygodniu. Potwierdzeniem obecności dziecka miałby być wpisy księdza w książeczce, którą dzieci otrzymały na pierwszym spotkaniu.

- Do tego dochodziły obowiązkowe obecności na wszystkich różańcach, roratach. Córka już na samym początku się zniechęciła, bo 95 proc. tygodnia miała spędzać w szkole i w kościele. Nie było miejsca na żadne przyjemności, zajęcia dodatkowe - mówi Izabela.

"Nie rozumiały, dlaczego ich wnuczka nie pójdzie do komunii"

Izabela przeprowadziła z córką rozmowę, pytając, czy chce iść do komunii. Dała jej czas na zastanowienie się, aby nie robiła niczego z przymusu. Stwierdziła, że ona sama nie może zmuszać dziecka do tego, aby przystąpiło do sakramentu tylko dlatego, by nie "odstawać" od innych dzieci. Tych było jednak niewiele, ponieważ inni rodzice - po usłyszeniu wymagań proboszcza, także wypisali dzieci ze spotkań pierwszokomunijnych.

Córka Izabeli ostatecznie zdecydowała, że nie chce przyjąć sakramentu. Zapytała ją jednak, czy w tym samym dniu może zorganizować inne przyjęcie, aby mogła o nim opowiedzieć koleżankom i kolegom, którzy wezmą udział w uroczystościach kościelnych.

Izabela spełniła prośbę córki, organizując wiosenny obiad dla rodziny i bliskich. Mimo zaproszeń, które dziewczynka rozdała członkom rodziny, nie wszyscy się stawili. Niektórzy nie pochwalali jej decyzji.

- Największy problem był z babciami - moją mamą i teściową, które są wierzące i nie rozumiały, dlaczego ich wnuczka nie pójdzie do komunii. Razem z mężem nie zamierzaliśmy im tego tłumaczyć, a poprosiliśmy, by zaakceptowały decyzję naszej córki. Z trudem, ale udało się je namówić na to, żeby nie sprawiały jej przykrości i przyszły na obiad - mówi.

Nie pojawiły się natomiast starsze ciocie Izabeli. - Nie było to dla mnie zdziwieniem, bo to osoby, które nie wyobrażają sobie życia bez niedzieli w świątyni - mówi.

Cieszy się jednak, że jej córka podjęła własną decyzję. Jak dodaje, jeżeli będzie chciała, zawsze może "nadrobić" to w życiu dorosłym, kiedy będzie świadoma sensu komunii i pewna, że jest to dla niej ważne.

*Imię zostało zmienione na prośbę rozmówczyni.

Aleksandra Lewandowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (676)