GwiazdyNie zmieniłam życia

Nie zmieniłam życia

Nie zmieniłam życia
Źródło zdjęć: © AKPA
20.02.2007 13:00, aktualizacja: 20.03.2007 13:34

Zmieniłam miejsce zamieszkania, ale nie zmieniłam życia. Rozmowa z Anną Przybylską.

Zmieniłam miejsce zamieszkania, ale nie zmieniłam życia. Rozmowa z Anną Przybylską.

Od kiedy jest Pani w Polsce?

Przyjechałam przed świętami, a wyjeżdżam zaraz po premierze filmu "Dlaczego nie".

Załatwia pani kilka spraw i wraca?

Właśnie dokładnie tak jest. Dzięki życzliwości twórców serialu Złotopolscy i organizacji w firmie Astor udało mi się połączyć pracę z odpoczynkiem. To bardzo intensywny czas, ale taki, który dal mi naprawdę dużo radości.

Jest zupełnie tak jak przed wyjazdem do Turcji. Przecież mieszkając w Poznaniu także dojeżdżała Pani do pracy Warszawie?

To prawda. Teraz jechałam z Gdańska pociągiem do Warszawy i zajęło mi to blisko 5 godzin, a samolot z Turcji do Polski leci 3 godziny. Do tej pory żyłam na walizkach, cale życie podróżuje i w tej kwestii faktycznie nic się nie zmieniło. Wyjazd do Turcji wbrew pozorom nie wywrócil mojego życia do góry nogami.

Ale klimat się zmienił.

No tak. Kiedy wyjeżdżałam było 24 C. Była piękna pogoda, ale wiem, że listopad i grudzień może być bardzo dokuczliwy i nieprzyjemny.

Ale czy nie jest tam pani troszkę smutno? Daleko od rodziny,znajomych i przyjaciół?

Proszę się nie gniewać, ale nie chcę opowiadać o swoim życiu prywatnym i na takich opowieściach budować swojej kariery.

Dobrze, ale chyba może pani powiedzieć jak czuje się w Turcji? - Znalazła pani swoje miejsce?

Nie i myślę, że nigdy to nie nastąpi. Jestem bardzo związana z miejscem z którego pochodzę. W Turcji jest wiele rzeczy innych, może nawet czasami niezrozumiałych, ale muszę to zaakceptować, pogodzić się z tym. Zmieniłam miejsce zamieszkania, ale nie zmieniłam życia. Toczy się ono tak samo. Dzień wygląda tak samo jak tutaj bo przecież Jarek wyjechał tam grać w piłkę. Ma zgrupowania i treningi, a ja wychowuję dzieci zajmuję się domem.

O tym, że jest pani pedantką krążą już legendy.

- (śmiech) Kasia Bujakiewicz śmieje się ze mnie, że w pociągu najpierw mokrymi chusteczkami, wycieram wszystko dookoła, a dopiero później siadam. W domu nie może być czuć gotowania, oleju. Musi być czysto. Jest to chorobliwe. Po czterech wyjazdach piorę walizkę. Czyszczę gąbką, płuczę prysznicem, suszę i dopiero kolejny raz mogę się spakować.

I dobrze pani z tym?

Dobrze. Nie mam pomocy domowej, sama wychowuję dzieci do tego sprzątam, gotuję, prasuję i jestem szczęśliwa.

Jaką kucharką jest Ania Przybylska?

Staram się być jak najlepszą (śmiech). Nasza kuchnia jest teraz bardziej śródziemnomorska niż polska. Jemy dużo ryb, które są bardzo smaczne, a zdecydowanie mniej mięsa. Przyznam, że brakuje mi tam wieprzowiny. Potrafię wszystko przygotować. Oczywiście nie zawsze każda potrawa od razu jest idealna, ale do wszystkiego dochodzę metodą prób i błędów. Nie boję się kolejnych wyzwań kulinarnych i czekam na nie.

A kiedy ma pani czas dla siebie co wtedy pani robi?

Spaceruję brzegiem morza bo bardzo to lubię. Staram się także kilka razy w tygodniu biegać. Muszę przyznać, że to najtrudniejsza aktywność, ale najefektowniejsza.

Chodzi pani w Turcji do kina?

Jeszcze nie byłam. Nie mam opieki do dzieci dlatego wieczorem nie mam ich z kim zostawiać.

A co u Marylki?

Jest na szkoleniu w Londynie ale od czasu do czasu pojawia się w domu i na komisariacie. Marylka prezentuje wątek młodego małżeństwa w którym kobieta silnie się upiera przy wyjazdach zagranicznych i zarobieniu pieniędzy. Niestety taki tryb życia zaczyna irytować jej męża. Tomek (Piotr Szwedes) chciałby mieć normalny dom, ciepłą i kochającą się rodzinę. Ale jak to się skończy? Zycie samo pisze scenariusze. Im dłużej moje życie będzie skomplikowane tym dłużej perypetie Marylki będą bardzo barwne (śmiech)

Wkrótce na ekrany kin wejdzie pani najnowszy film Dlaczego nie. Czego ten film panią nauczył?

To kolejne wspaniałe przeżycie. Nowi ludzi na planie, nowa, ekipa, nowy operator, inni aktorzy, inne kontakty. Niezapomniane spotkanie z Małgosią Kożuchowską, Ania Cieślak i Maćkiem Zakościelnym.

A jaką jest pani postacią w tym filmie?

- Moja bohaterka jest gwiazdą. Fantastycznie się ubiera, a do tego jest wyniosłą histeryczką

A nazywa się Anna Przybylska.

Tak, ale nie gram samej siebie. Gdyby tak było, to myślę, że ta postać nie byłaby tak zabawna i śmieszna. Dlatego musiałam nad tym popracować.

Jakie są atuty bycia Anią Przybylską?

Oj ogromne. Pamiętam kiedy kilka lat temu powstał "bum" na Przybylską, idąc na kawę dostawałam ją gratis. Zdarzało się także, że i kebeby były dla mnie i moich przyjaciół gratisowe. Jest to niesamowite, kiedy starszy pan mówi mi, że cały tydzień czeka na weekend i serial Złotopolscy. To najwspanialsze komplementy, które dodają mi skrzydeł. mnie bardzo rozczula, uskrzydla i jest po prostu wspaniale.

Jest pani bardzo energiczna. Siła pochodzi właśnie z takich komplementów?

- Komplementy są dodatkiem, a ja taka się już urodziłam. W szkole dostawałam kilka uwag tygodniowo, ponieważ siedziałam tyłem do nauczyciela. Taka jest moja natura. Są ludzie spokojni, wyciszeni i tacy jak ja. Pełni energii optymizmu.

Źródło artykułu:WP Kobieta