Niebezpieczne zabawki z sieci

Niebezpieczne zabawki z sieci

Niebezpieczne zabawki z sieci
09.05.2007 09:17, aktualizacja: 31.05.2010 21:31

Zabawki zagrażające życiu dzieci, uczulające kosmetyki - to, co UOKiK zdejmuje sklepom z półek, można kupić w sieci. Prywatni sprzedający są bezkarni - czytamy w "Metrze".

Zabawki zagrażające życiu dzieci, uczulające kosmetyki - to, co UOKiK zdejmuje sklepom z półek, można kupić w sieci. Prywatni sprzedający są bezkarni - czytamy w "Metrze".

Po raz pierwszy Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zbadał ponad 400 aukcji internetowych popularnego portalu Allegro.pl w poszukiwaniu niebezpiecznych produktów. Inspektorom włos na głowie się zjeżył. Wykryli kilkaset niebezpiecznych produktów, m.in. rowerki dziecięce o ostrych jak nóż krawędziach, wózki bez hamulców, ubranka posiadające łatwe do połknięcia elementy.

Produkty odnalezione w sieci figurują w rejestrach towarów niebezpiecznych UOKiK (www.uokik.gov.pl). Jeśli pojawiają się w zwykłych sklepach, inspekcje nakazują wycofanie ich z obrotu, a sprawę przeciw producentowi lub importerowi mogą kierować do prokuratury - podaje dziennik.

Funkcjonariusze chodzą po sklepach i oglądają pod kątem bezpieczeństwa zabawki. Jeśli jest taka potrzeba, zabierają je do państwowego laboratorium, gdzie są poddawane dodatkowym testom. Jeśli wykryjemy nieprawidłowości, nakładamy kary - mówi Łukasz Bystrzyński z Głównego Inspektoratu Inspekcji Handlowej.

W internetowej sprzedaży panuje wolna amerykanka - ocenia gazeta. Nawet jeśli pojawiają się tam niebezpieczne dla życia i zdrowia towary, urzędnicy są bezradni. Bo zwykle sprzedawcami są osoby prywatne. Nie mamy żadnej możliwości prawnych ukarania osoby fizycznej, która wprowadza do obrotu w sieci niebezpieczne produkty - rozkłada ręce Kamila Kurowska z UOKiK. Żeby się ustrzec przed groźną zabawką, warto korzystać z polskich i unijnych rejestrów towarów niebezpiecznych. Ich adresy internetowe dostępne są na stronie naszego urzędu - podpowiada Kurowska.

Co gorsza nieuczciwi sprzedawcy wprowadzają też klientów w błąd. Z premedytacją wypisują na stronie, że podobieństwo do towaru, który znajduje się w rejestrze produktów niebezpiecznych jest czysto przypadkowe.

Ale na ujarzmienie tego procederu też nie ma przepisów. Bezradne są nawet same portale aukcyjne, choć bardzo chcą dbać o bezpieczeństwo kupujących - czytamy w "Metrze". (PAP)

Źródło artykułu:WP Kobieta