LudzieOd bajki do koszmaru. Psychofag "kradnie dusze"

Od bajki do koszmaru. Psychofag "kradnie dusze"

Zaczyna się od sielanki. Niekończące się tematy do rozmów, prezenty, czułe gesty. Potem gdy już nabierzemy zaufania, krok po kroku relacja przeradza się w piekło. - Robił mi taki emocjonalny rollercoaster, że na kilka lat straciłam ochotę na jakiekolwiek związki - wspomina Joanna, która uwolniła się z toksycznego związku z psychofagiem.

Uwolnienie się ze związku z psychofagiem jest wyzwaniem - zdjęcie poglądowe
Uwolnienie się ze związku z psychofagiem jest wyzwaniem - zdjęcie poglądowe
Źródło zdjęć: © Adobe Stock | Adobe

09.06.2024 15:00

Najpierw jest czarujący, idealny. Zdaje się, że nie posiada wad, a chwile z nim będą takie, jak na filmach. I przez pierwsze miesiące, a nawet lata rzeczywiście wydaje się, że nasze wspólne życie jest bajkowe. Jednak stopniowo zaczyna uderzać w czułe punkty, manipulować nami i otoczeniem, aż w końcu zniszczy naszą pewność siebie i wpędzi w poważne problemy.

Tak właśnie działa psychofag, czyli osoba o cechach narcystycznych, socjopatycznych i psychopatycznych. Manipuluje, bywa agresywny - choć rzadko fizycznie. Czasem nazywa się go "złodziejem dusz".

- Na krótki czas uwierzyłam, że może faktycznie moje zachowania go prowokują. Kiedy zaczęłam myśleć o rozstaniu i się oddalać, on jakby to wyczuwał i stawał się takim, jakim chciałam, żeby był, ale tylko na jakiś czas - opowiada Ania, która po siedmiu latach uwolniła się od psychofaga.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Robił mi emocjonalny rollercoaster"

Joanna wspomina swoją licealną miłość. Lubiany przez wszystkich, który niezmiernie szybko potrafił zjednać sobie ludzi. Początkowo wszystko układało się idealnie, ale po czasie krystaliczny wizerunek zaczął się rozpadać.

- Pielgrzymki, co niedziela do kościoła, a prywatnie systematycznie mnie doprowadzał do tego, że myślałam, że muszę być z nim, bo nikt inny mnie nie będzie chciał - wyznaje.

Odcięcie się na dobre od mężczyzny okazało się prawdziwą walką o niezależność. Nie skończyło się też na jednym zerwaniu, aby uwolnić się od toksyka raz na zawsze.

- Robił mi taki emocjonalny rollercoaster, że na kilka lat straciłam ochotę na jakiekolwiek związki. Początkowo wszystko fajnie, a potem zaczął kombinować, jak się po czasie okazało, nadawać na mnie i robić ze mnie wariatkę, przy jednoczesnej permanentnej kontroli - opowiada Joanna.

Jak wspomina, po kolejnym "zerwaniu", powiedziała stop. Zaczęła wychodzić na randki, gdy mężczyzna nagle znów pojawił się w jej życiu i chciał odbudować związek.

- Jak usłyszał, że nie, bo kogoś poznałam i nie chcę wracać do przeszłości, nagle nie mogłam się zalogować nigdzie, nawet na konto w banku. Zaczął taką kampanię, jaka to ja niewdzięczna, że przez kilka lat nie wracałam do rodzinnej miejscowości - mówi Asia.

Koniec końców 30-latce udało się uwolnić z sideł manipulanta. Dopiero po dłuższym czasie, patrząc wstecz, zauważyła, że już na początku relacji mężczyzna owinął ją sobie wokół palca i manipulował, jak tylko mógł.

"To taki najgorszy typ"

Ania* trwała w związku z mistrzem manipulacji prawie siedem lat. Choć na początku wszystko układało się wzorowo, po pewnym czasie pojawiły się przeszkody. Mężczyznę nagle zaczął denerwować jakikolwiek sprzeciw, inne zdanie niż jego. Dzielenie się emocjami, zarówno tymi dobrymi, jak i złymi, i to z kimkolwiek. Moja rozmówczyni przyznaje, że wielokrotnie alarmujące zachowania partnera tłumaczyła sobie jego sytuacją rodzinną, doświadczeniami z dzieciństwa.

- Później nawet na krótki czas uwierzyłam, że może faktycznie moje zachowania go prowokują. Kiedy zaczęłam myśleć o rozstaniu i się oddalać, on jakby to wyczuwał i stawał się takim, jakim chciałam, żeby był, ale tylko na jakiś czas. Zdarzało mu się nieraz mówić, że sama nic nie zrobię, że nie nadaję się do niczego, i nikogo lepszego na pewno nie znajdę. Akurat te słowa zaczęły sprawiać, że zauważyłam, jak wygląda ta relacja - tłumaczy.

Przyznaje, że z takiej relacji wyjść jest trudno. Zwłaszcza w momencie, gdy spędziliśmy z toksyczną osobą wiele lat.

- To taki najgorszy typ. Nie jest na tyle dobrze, żeby być szczęśliwą, ani na tyle źle (bo się tego nie widzi), żeby się rozstać - wyjaśnia Ania.

Do dziś pamięta, co usłyszała od eks, gdy zdecydowała się oznajmić, że nie widzi przyszłości ich związku. - Powiedział, że przecież on mnie nie trzyma "Idź, śmiało, przecież ja cię nie trzymam. Ale jeszcze wrócisz z podkulonym ogonem" - cytuje.

Dlaczego odejście od toksycznego partnera zajęło Ani tyle lat?

- Wiele kobiet nie widzi tego, w jakiej relacji tkwi. Zwłaszcza że będąc zmanipulowaną, nawet nie rozmawia się z najbliższymi o tym, czego się doświadcza, bo przecież "to nasze prywatne sprawy, chciałabyś, żebym ja też na Ciebie brudy wyciągał do rodziny?"- wspomina słowa eks.

Jak dodaje, po czasie widzi, że jedynym "brudem" był wówczas związek z mężczyzną, manipulującym zarówno samą Anią, jak i własną rodziną i znajomymi, którym opowiadał historie o swojej partnerce. Oczywiście wyssane z palca. W pewnym momencie rozmówczyni Wirtualnej Polski zadała sobie pytanie: "czy chcę, żeby taki człowiek wychowywał moje dzieci?". Wówczas postanowiła zawalczyć o siebie i marzenie o naprawdę szczęśliwym związku, założeniu rodziny.

- To daje dużo do myślenia. Bo dzieci nie pozwolisz tak traktować, to dlaczego siebie miałabyś? - podsumowuje.

"Wiedział, jak mnie podjeść i oczarować"

Maria* ma za sobą kilka związków, w których byli partnerzy potrafili ją podejść i trafić w czuły punkt. Jeden z nich trwał dwa lata. Na początku nic nie wskazywało na to, że pod koniec burzliwej relacji w sprawie będzie interweniować policja.

- Zaczęło się pięknie, byliśmy kiedyś znajomymi. Wspomniał, że zawsze mu się podobałam, ale byłam zajęta, więc nie próbował nawet flirtować. Potem rozstałam się z ówczesnym partnerem, więc jak to typowy toksyk, wiedział, jak mnie podejść i oczarować. Początek to oczywiście czysta sielanka. Kolacje przy świecach, kwiaty, czekoladki, kino, spacery. Każdy mi zazdrościł. Wszystko było bajkowe - wspomina.

Piekło Marii zaczęło się, gdy po kilku miesiącach zamieszkała z mężczyzną, który wrócił na stałe do Polski, gdyż zakończył zagraniczne zlecenia.

- Oczarował wszystkich, szarmancki dżentelmen, cięty dowcip. Każdy był nim zauroczony. W tym i głupia ja... Powstał pomysł na biznes i niestety dałam się omotać jak małe dziecko i na dziś mam około 80 tys. długu po jego wybrykach - wyznaje rozmówczyni Wirtualnej Polski.

Manipulacje mężczyzny niestety w pewnym momencie przerodziły się w przemoc również fizyczną. Do tego okazało się, że partner jest uzależniony od alkoholu. - Otworzyliśmy bar i się zaczęło. Wtedy pierwszy raz dostałam w twarz. Zaczęło się picie bez przerwy. Ledwo przytomny stał w pracy, zrobił się agresywny i wszystko było moją winą - relacjonuje Maria.

Mężczyzna wylądował w szpitalu. Zaczął obiecywać, że się zmieni. Jednak zaraz po wyjściu historia zatoczyła koło. Co najgorsze, zmanipulowana rodzina nie widziała w tym zachowaniu nic złego.

- W domu oczywiście awantury, ciągła przemoc była na porządku dziennym. W pewnym momencie kazałam mu się wynieść, wtedy chciał mnie uderzyć rurą od odkurzacza w głowę. Ugryzł też mnie w plecy, zostawiając bliznę. Oczywiście po wyprowadzce groźby, wyzwiska, wydzwanianie z numerów zastrzeżonych w ciągu nocy. Rodzina eks również nie była łaskawa, ciągle mnie obrażali i długo mieli pretensje, że jego picie to moja wina.

Marii ostatecznie udało się uwolnić ze szponów oprawcy. Jedną z awantur usłyszała jej sąsiadka, która zadzwoniła na policję. Skończyło się zakazem zbliżania. Kobieta została jednak z długami i porządnie nadszarpniętym zaufaniem do ludzi.

"Czerwone flagi" mogą być widoczne już na początku znajomości

Psycholożka Dorota Minta przyznaje, że psychofaga możemy rozpoznać na samym początku tworzącej się relacji. Trzeba być spostrzegawczym i zwrócić uwagę na kilka zachowań, które powinny nas szczególnie wyczulić.

- Taka osoba może wykazywać chęć kontrolowania twojego życia, decyzji i relacji już na wczesnym etapie znajomości. Będzie próbować narzucać swoje zdanie w każdej sytuacji. Psychofagi często stosują taktykę intensywnego uwodzenia, aby szybko zyskać zaufanie i zaangażowanie emocjonalne. Nadmierne komplementy i idealizowanie ciebie na początku znajomości również mogą być strategią manipulacyjną - wymienia ekspertka.

Wśród "czerwonych flag" znajduje się również chęć izolacji "ofiary" od rodziny i znajomych - to kolejny alarmujący sygnał, że ktoś chce przejąć nad nami kontrolę.

- Gaslighting to następna forma manipulacji, w której osoba stara się podważyć twoje poczucie rzeczywistości, czyniąc cię bardziej zależnym od niej. Psychofag może też wykazywać skrajne i nieregularne zmiany nastrojów, co powoduje, że czujesz się niepewnie i zestresowany - tłumaczy Dorota Minta.

Co jeszcze powinno nas zaniepokoić? Psycholożka zaleca, aby zwrócić uwagę na relacje z przeszłości osoby, z którą zaczynami się spotykać. - Jeśli ma długą historię konfliktów z innymi ludźmi lub często zmienia przyjaciół i partnerów, może to być znak ostrzegawczy - podkreśla. Psychofag może też wykazywać brak empatii i niewielkie zainteresowanie twoimi uczuciami lub potrzebami, koncentrując się wyłącznie na sobie.

*Imiona bohaterek zostały zmienione

Rozmawiała Zuzanna Sierzputowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (4)