Polki, które mieszkają na końcu świata. Raj, plaża, deszczowe miasto i gigantyczna metropolia

Z piaszczystej, rajskiej plaży, z polskiej ambasady w Szanghaju, z kambodżańskiej knajpy pachnącej pierniczkami. Te Polki znalazły swoje miejsce w świecie daleko od Polski. Specjalnie dla czytelników WP Kobieta nagrały świąteczne życzenia.

Wszystkie przed laty wyjechały z Polski. Znalazły swoje miejsce daleko od rodzinnego domu
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne
Magdalena Drozdek

Kiedy kilka miesięcy temu zaczynałam cykl #KobietyNieZnająGranic nie spodziewałam się, że będę mogła wirtualnie przejść się uliczkami Phnom Penh razem z Ewą, że Żaneta oczaruje mnie pięknem australijskich plaż, że posłucham, jak Marta płynnie po chińsku będzie wyjaśniać sąsiadce, że wszystko u niej dobrze. Siedem kobiet opowiedziało, jak wygląda ich życie na emigracji. Nie wszystkie chcą wracać do Polski, nie wszystkie tęsknią.

Żaneta, Ewa, Magda i Marta nagrały specjalnie dla czytelników WP Kobieta świąteczne życzenia.

Chiny

Marta Kucmierz wyjechała z Sosnowca i zamieszkała w Szanghaju. Polka pracuje w fabryce lokomotyw. Jest tu pierwszym obcokrajowcem w ponad 100-letniej historii firmy. - Podczas studiów wyjechałam do Rosji i Chin, by zobaczyć, jak się tam żyje. W Chinach zostałam o rok dłużej, ponieważ dostałam stypendium od rządu chińskiego. Wtedy podjęłam decyzję, by wrócić tam w przyszłości, by się tego języka dobrze nauczyć – wspomina Marta. Marta mieszkała już 5 miesięcy w Ningbo, rok w Harbinie na północy Chin (co ciekawe, miasto założyli przed laty Polacy), 2 lata spędziła w Changzhou, teraz mieszka w Szanghaju.

Kambodża

Cztery lata temu Ewa opuściła Polskę i przyjechała do Kambodży. Miała uprawiać pieprz, a założyła knajpę. Pierogi i chleb w środku Azji? Nie ma rzeczy niemożliwych. Nauczyła Khmerów piec chałkę, chleb na zakwasie, do pierogów jeszcze się nie przekonali, ale próbują. Namiastkę świątecznych dań stanowią te z kapustą kiszoną. Są i tradycyjne pierniczki. Czy czuje się w Kambodży emigrantką? - To jest mój dom. Przynajmniej chwilowo – dodaje po chwili. - Na pewno jestem Polką i zawsze nią będę. Polska to mój dom. To, że teraz mieszkam tutaj, to jedno. Nie będę udawać, że jestem kimś innym – mówi.

Wielka Brytania

12 lat temu Magda wyemigrowała z Polski do Wielkiej Brytanii. Pracowała na zmywaku, zahaczyła też o palarnię zdjęć rentgenowskich, produkcję alarmów przeciwpożarowych i magazyn kosmetyków. Dziś pracuje w międzynarodowej korporacji. - Zawsze uparcie mówiłam, że dom jest w Polsce. Zawsze. Ale pogodziłam się z tym, że już zawsze będę myślała, że wakacje w Polsce trwają zbyt krótko. Zawsze będę tęskniła, przy pożegnaniach już zawsze będę płakała. Chciałabym wierzyć, że wybrałam swoją drogę i pogodziłam się ze wszystkimi konsekwencjami. Ale nigdy nie przestałam za Polską tęsknić. Jestem przekonana, że skoro raz potrafiłam spakować walizkę i wyjechać w nieznane, to wyjazd do Polski nie powinien być trudny - opowiada.

Australia

Żaneta przyjechała do Australii 10 lat temu. Przypadek klasyczny: miała zostać dwa lata, a ułożyła sobie tu życie. Zakochała się, wyszła za mąż, dziś ma dwie córeczki. W Sydney stworzyła swoją małą, polską oazę. - Myślę, że my, Polacy na emigracji, chcemy się jednoczyć, potrzebujemy tego i pielęgnujemy nasze polskie przyjaźnie, ale wydaje mi się z moich obserwacji, że nie lubimy się do tego głośno przyznawać. Na szczęście są jednostki, które dbają o rozwój Polonii w Australii. Przez pierwsze kilka lat na emigracji szczerze przyznaje, że nie znałam nikogo z Polski, mój mąż jest Australijczykiem i przebywałam wyłącznie w tutejszym towarzystwie. Wszystko zmieniło się jednak, gdy pojawiły się dzieci. Zrozumiałam, że konsekwencją mojego wyjazdu z Polski jest obecna sytuacja, w której moje córki nie mają tu babci, wujków i cioć. Wracam pamięcią do mojej młodości i chcę, aby moje dzieci również doświadczyły polskości - mówi Żaneta.
- Prawie 10 lat później codziennie pytam sama siebie: "Co ja tu robię?" albo "Kiedy ten czas zleciał?". To bardzo trudne pytanie. Żałuję, bo mogłam te lata spędzić z moją rodziną w Polsce, a dziś mojego taty na przykład już nie ma. Żałuję również każdego dnia, w którym zabieram babci wnuczki i wnuczkom babcie. Ale z drugiej strony nie żałuję, bo gdybym tu nie przyleciała, nie miałabym tego życia, którym teraz żyję, a bardzo to życie całą piersią kocham – opowiadała mi.

_**W nowym roku startujemy z kolejnymi odsłonami cyklu #KobietyNieZnająGranic. Jeśli ty też któregoś dnia postanowiłaś spakować walizki, kupić bilet na drugi koniec świata i zacząć wszystko od nowa, napisz do mnie: magdalena.drozdek@grupawp.pl! Opowiedz nam swoją historię emigracji. **_

Wybrane dla Ciebie

Jesienią pchają się do domu na potęgę. Przyciąga je jedno
Jesienią pchają się do domu na potęgę. Przyciąga je jedno
Rozwiedli się po dwóch latach. "Zaciskałam zęby w nocy"
Rozwiedli się po dwóch latach. "Zaciskałam zęby w nocy"
Szwedzka ministra zemdlała na konferencji. Przyczyna już jest znana
Szwedzka ministra zemdlała na konferencji. Przyczyna już jest znana
Zmienił wizerunek. Stylistka: "To nie przypadek"
Zmienił wizerunek. Stylistka: "To nie przypadek"
Postawił matce ultimatum. "Zrobiła mi najpiękniejszy prezent w życiu"
Postawił matce ultimatum. "Zrobiła mi najpiękniejszy prezent w życiu"
Postaw na balkonie. Zapomnisz o uciążliwych gołębiach
Postaw na balkonie. Zapomnisz o uciążliwych gołębiach
Krytykują nawet biust jej synowej. Dowbor nie ukrywa, co o tym myśli
Krytykują nawet biust jej synowej. Dowbor nie ukrywa, co o tym myśli
Straciła znajomych, gdy przestała udawać. "Całe życie oszukiwałam"
Straciła znajomych, gdy przestała udawać. "Całe życie oszukiwałam"
W takim stroju poszła na randkę z mężem. Są zdjęcia
W takim stroju poszła na randkę z mężem. Są zdjęcia
Połóż na poddaszu. Kuny szybko się wyniosą
Połóż na poddaszu. Kuny szybko się wyniosą
Tak pies wysyła "ostatnie ostrzeżenie". Lepiej nie lekceważ
Tak pies wysyła "ostatnie ostrzeżenie". Lepiej nie lekceważ
Nastolatka o "szon patrolach". Mówi, do czego są zdolni
Nastolatka o "szon patrolach". Mówi, do czego są zdolni