Prymat ojcostwa czy dyskryminacja mężów? Zdania są podzielone
„Rodzina tradycyjna, inaczej patriarchalna, to rodzina, w której opieka nad dziećmi jest zadaniem kobiety. Natomiast mężczyzna zapewnia byt materialny i reprezentuje ją na zewnątrz” – głosiła poprawna odpowiedź do jednego z zadań na próbnej maturze z WOS-u. Jak się okazuje istnieje coś takiego jak prymat ojcostwa i trzeba się o niego modlić.
02.12.2016 | aktual.: 02.12.2016 11:24
Nie milkną komentarze po naszym materiale o absurdalnym zdaniu z WOS-u. Przypomnijmy, w jednym z arkuszy zamieszczono zdjęcie ojca pochylającego się nad niemowlęciem w wózku, a poniżej zdanie: rozstrzygnij, czy zdjęcie ilustruje tradycyjny model rodziny. Swoje zdanie uzasadnij, odwołując się do fotografii. Poprawna odpowiedź: To nie jest rodzina tradycyjna. Opieka nad dziećmi jest zadaniem kobiety. Więcej o tym pisaliśmy pod tym linkiem.
W sieci rozgorzała gorąca dyskusja. Jedni debatują nad tym, czym tak naprawdę jest ów „tradycyjny model rodziny”, drudzy przyznają, że stereotypy, które miały się w najlepsze jeszcze kilkadziesiąt lat temu powinny już dawno odejść w zapomnienie. Bo ojcowie też potrafią wychowywać swoje dzieci.
- Na "model rodziny" składa się wiele aspektów, a nie to, kto pochyla się nad wózkiem. Jeśli w szkole uczą wyciągać wnioski na podstawie minimalnej ilości danych, to już nam bliżej do szkolenia jasnowidzów, a nie faktycznego nauczania młodzieży – pisze jeden z internautów.
- No tak, w tradycyjnej rodzinie ojciec nie może nawet dotknąć dziecka. W tradycyjnej rodzinie ojciec idzie na piwko z kolegami, a dziecko ma w nosie – czytamy.
- W Polsce lepiej jest widziana kobieta porzucona, samotnie wychowująca dziecko - niż pozytywny opiekujący się dzieckiem ojciec – pisze inna czytelniczka.
- Tu powinni chyba zaprotestować panowie. W tej wizji nie miejsca na bliskość i budowanie więzi dziecka z ojcem. Dyskryminacja i przedstawianie ojca jako osobnika niedorozwiniętego emocjonalnie – komentuje kolejna.
Co ciekawe, z rolą ojca w rodzinie jest problem. W Gdańsku 9 grudnia w kościele parafialnym oo. Cystersów pw. MB Królowej Korony Polskiej organizowana jest pierwsza msza z modlitwą przebłagalną za grzechy przeciwko świętości życia, prymatowi ojcostwa, godności mężczyzny i kobiety oraz nierozerwalności małżeństwa.
Jak komentuje Sara Prussak, która zamieściła zdjęcie z informacją o mszy, „ojcostwo nie jest elementem tradycyjnej rodziny, ale ma najwyraźniej prymat”. Czy kobieta przejmując rolę pani domu, popełnia grzech? Tego nie wiemy, bo nie udało się nam skontaktować z proboszczem parafii, w której modlitwa się odbędzie. Panowie o prymacie ojcostwa wypowiadają się niechętnie.
Przekonać ich do tego postanowił Grzegorz Powideł z Fundacji Filome, który organizuje warsztaty pod kontrowersyjną nazwą: „Mąż przywódca. O władzy mężczyzny w domu”. Prezesa Fundacji zalała fala hejtu, internauci nie zostawili na nim suchej nitki, ale jak sam przyznaje, to prowokacja, by zainteresować mężczyzn tym, jak rzeczywiście ta rola ojca powinna wyglądać.
- Porównajmy go do prezesa firmy. Wszyscy się zgodzimy, że jego rola nie powinna polegać tylko na tym, by dużo zarabiał, nic nie robił i wykorzystywał ludzi. Jego praca powinna opierać się na dbaniu o firmę, żeby uczciwie traktować wszystkich pracowników. Jeżeli ja mówię o władzy męża, to jest to norma, to się dzieje automatycznie. Ale to jest służba. Mężczyźni zapominają o tym, że to nie rozkazywanie, bycie stereotypowym przywódcą. To ogromna odpowiedzialność za rodzinę. Panowie łatwo ją z siebie zrzucają i mówią „to nie jest moja sprawa” – mówi w rozmowie z WP Grzegorz Powideł, ojciec 5 dzieci, przedsiębiorca, trener biznesowy i osobisty.
Zobacz także:
Dlaczego wciąż takim echem odbijają się dyskusje jak ta, która rozpętała się po feralnym zadaniu na maturze z WOS-u?
- Budzi to tyle kontrowersji, bo dzisiejszy świat próbuje zatrzeć różnice między mężczyzną a kobietą. Ja tych granic bronię, bo one są niezbędne dla rozwoju. Różnimy się i się uzupełniamy. Absolutnie nie ma wyższości jednej płci nad drugą. Tak nas Pan Bóg stworzył, że jesteśmy równi. Ja nigdy dziecka nie urodzę, nie wykarmię piersią. Jak będzie trzeba, to będę karmił butelką – przyznaje. Według niego kobiety boli to, że choć tyle się już zmieniło w naszej mentalności, to wciąż w wielu przypadkach to na ich barkach leży ciężar wychowania dzieci i prowadzenia domu.
- Podzielmy panów na dwie grupy, bardzo schematycznie – na tych którzy się nie angażują i na tych, którzy to robią. I tę pierwszą grupę można określić tak: spłodziłem dziecko, to dziecko gdzieś sobie funkcjonuje, czasem można się do niego odezwać. Druga grupa – tacy, którzy są z tymi swoimi partnerkami, mieszkają razem, dzieci krzątają się dookoła. Myślą, że jego rola sprowadza się do tego, że ma zadbać o pieniądze, żeby dom był elegancki i koniec. Powtarzam, to schemat, ale w dużej mierze jest prawdziwy. Dlaczego to kobiety najczęściej komentują takie historie? Bo je to boli. Mówią: „wszystko jest na mojej głowie” i chcą to zmienić – dodaje.
- Wyobraź sobie, że jesteś królem. Twoja żona królową – nie służącą. Trzeba pokierować tym królestwem, służyć mu. Jeżeli moja królowa jest umordowaną służącą w domu, to chyba coś jest nie tak z moimi rządami.