Blisko ludziStudniówki w szkołach katolickich. Elitarne dziewczyny do tańca i do różańca

Studniówki w szkołach katolickich. Elitarne dziewczyny do tańca i do różańca

Wokół katolickich szkół narosło wiele mitów i miejskich legend. Sprawdzamy więc, jak wyglądają studniówki w takich liceach. I tak Basia oraz Paulina uważają, że bale przedmaturalne w ich szkołach były lepsze niż w zwykłych placówkach. Natomiast Magda i Julia jednogłośnie twierdzą, że nie rozumieją fenomenu… religijnej otoczki.

Studniówki w szkołach katolickich. Elitarne dziewczyny do tańca i do różańca
Źródło zdjęć: © PAP | Grzegorz Michałowski
Dominika Czerniszewska

07.02.2020 | aktual.: 09.02.2020 16:17

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W większości szkół studniówki odbywają się w piątki bądź soboty. Natomiast w Katolickim Liceum Ogólnokształcącym im. Świętej Rodziny z Nazaretu w Krakowie bal przedmaturalny przypadł na niedzielę 26 stycznia. Uczniowie wieczór rozpoczęli od uczestnictwa we mszy św. w Bazylice Mariackiej, a zakończyli zabawą w Hotelu Europejskim.

Podobnie było w przypadku Liceum Szkół Katolickich w Płocku – przed polonezem, obowiązkowo modlitwa w kościele. Jednak nie jest to klasyczny harmonogram studniówki w szkole katolickiej. Jak się okazuje, szkoła szkole nierówna…

Na katolicką studniówkę ubrała się… za skromnie

19-letnia Basia rok temu była na studniówce w katolickim liceum, oddalonym 80 km od Warszawy (nie chce podawać nazwy szkoły, ponieważ cieszy się ona renomą). – Na studniówkę zaprosił mnie kolega. Od razu się zgodziłam. Pomyślałam, że pójdę za darmo się najeść i potańczyć – śmieje się nastolatka.

– Problem pojawił się na kilka dni przed imprezą. Nie wiedziałam, jak się ubrać. Na swojej studniówce miałam ognistoczerwoną sukienkę, ale na imprezę z księżmi przecież nie wypadało jej włożyć – wspomina Basia swoje rozważania.

Dziewczyna oprócz swojego partnera Wojtka nie znała nikogo z tej szkoły. Nie mogła więc podpytać dziewczyn, jakie kreacje wybrały. O szkole krążyły różne pogłoski. Przede wszystkim chodziła do niej miejscowa elita, ale ponoć nie tylko nauka i modlitwa się dla nich liczyły – równie istotne były imprezy. – Nie wiedziałam, ile w tym wszystkim jest prawdy. Postanowiłam więc, że włożę zwykłą małą czarną, by nie wyróżniać się z tłumu. Dodatkowo lekko upięłam włosy i wytuszowałam rzęsy – opowiada.

Studniówka odbywała się na sali gimnastycznej. Uczniowie sami przygotowywali dekorację. W obecnych czasach to rzadkość, większość szkół wybiera wynajem sal bankietowych w hotelach lub restauracjach. Tym bardziej miejsce skłoniło Basię do wyboru skromnego stroju.

Jednak jej tok myślenia okazał się mylny. – Gdy weszłam, od razu rzuciły mi się w oczy dziewczyny na 12-centymetrowych szpilkach, sukienkach z głębokim dekoltem lub rozporkiem, takim że podwiązki były widoczne. Oczywiście czerwone usta lub doklejone rzęsy. Poczułam się jak kopciuszek – opisuje.

Pytam Basię, jak zareagowali księża na kreacje uczennic. – Widać było, że są zniesmaczeni. Zostali tylko na polonezie, a potem bawiliśmy się pod opieką rodziców. Początkowo wyglądało to wszystko niezręcznie. Tu księża w koloratkach, a tam wystrojone dziewczyny. Gdy poszli, było już normalnie. Tak jak na mojej studniówce – alkohol przemycany w plastikowych butelkach, zabawa do rana – wyjaśnia. – Także ta cała katolicka otoczka to pic na wodę. Zwykła studniówka, a nie stypa jak początkowo myślałam. Spokojnie mogłam włożyć tę samą sukienkę, co miałam u siebie – kwituje.

Błogosławieństwo przed studniówką

23-letnia Paulina z Wrocławia chodziła zarówno do gimnazjum, jak i liceum katolickiego. Rodzice posłali ją tam nie tylko ze względu na pobudkę religijną. Uważali również, że w tych szkołach obowiązuje wyższy poziom nauczania niż w państwowych. Zresztą liceum nie należało też do najtańszych.

– Gdy mówiłam znajomym, że chodzę do szkoły katolickiej to albo się śmiali, albo dogryzali. Nie rozumiem, co w tym dziwnego. Oprócz porannej modlitwy przed rozpoczęciem lekcji niczym się nie różniła od zwykłej szkoły. Uczyli w niej zarówno duchowni, jak i świeccy nauczycie. Dzięki tej szkole dobrze zdałam maturę i nie musiałam chodzić na kroki – wyjaśnia.

Paulina swoją studniówkę wspomina dobrze. Przyjaciółka dogryzała jej, że powinna pójść w habicie, a tu psikus – włożyła krótką mini. – Większość uczennic miała sexy sukienki. Żadna nie miała narzutki czy bolerka – opowiada przekornie.

Kobieta wspomina, że początek studniówki był tylko odmienny. – Zanim rozpoczęliśmy poloneza, ksiądz pobłogosławił imprezę. Potem była krótka modlitwa przed posiłkiem, a następnie księża zniknęli i zostaliśmy pod opieką nauczycieli i rodziców – wyjaśnia kobieta. – Tańce i hulance trwały do 23, bo tylko do tej godziny księża wyrazili zgodę na zabawę. To była jedna z najlepszych imprez. Potem gdy rozmawiałam ze znajomymi z innych szkół, doszłam do wniosku, że moja studniówka była o niebo lepsza niż ta w klasycznej szkole. U nas przynajmniej nie było weselnego klimatu i nikt nie pił na umór – dodaje Paulina.

"Studniówka wszędzie wygląda tak samo"

Julia i Magda nie rozumieją fenomenu całej tej otoczki wokół szkół katolickich. Obie chodziły do takiego liceum w Białymstoku. – Byłam w szkole katolickiej. Studniówki wyglądają tam jak wszędzie – polonez, muzyka, opieka nauczycieli. Nie ma wcześniej żadnej mszy, modlitwy czy religijnych pieśni. Ludzie naprawdę wyobrażają sobie nie wiadomo co i gadają głupoty. Stroje niczym się nie różnią od sukienek w szkołach publicznych. A picie? Piją, tylko dyskretnie – opowiada oburzona Julia.

– Nie rozumiem ludzi, którzy myślą, że taka szkoła to jakiś ewenement. Każda z nas miała normalną sukienkę. Nie było żadnych wytycznych co do strojów. Jeśli chodzi o picie alkoholu – na powitanie była lampka szampana jak w większości szkół, a przemycanie alkoholu to już raczej zależy od uczniów, a nie od szkoły… – dodaje Magda.

Pogłoski na temat szkół publicznych, katolickich czy społecznych są różne. Łączy je jednak jedno – w każdej bal odbywa się na 100 dni przed egzaminem maturalnym. Dziewczyny w wymarzonych sukniach. Ich partnerzy w klasycznych garniturach. Ustawiają się w parach i ruszają tanecznym krokiem na "raz-dwa-trzy, raz-dwa- trzy". A reszta? Reszta to już miejskie legendy.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Komentarze (170)