Blisko ludziSzalone oświadczyny

Szalone oświadczyny

Szalone oświadczyny
01.08.2008 10:58, aktualizacja: 26.05.2010 17:59

Filip postanowił ukryć pierścionek we własnoręcznie przygotowanym sushi. Paulina nie zauważyła pierścionka. Wieczór miał finał na pogotowiu dentystycznym.

Za czasów naszych mam scenariusz mógł być tylko jeden: kwiaty, pierścionek, uklęknięcie na jedno kolano. Dziś mężczyźni wynajdują inne, bardziej niekonwencjonalne sposoby na poproszenie swej lubej o rękę…

Billboard

Kasia, informatyk z Elbląga, opowiada o swoich zaręczynach z wypiekami na twarzy, mimo, iż minęło od nich już pół roku. Jej chłopak, znając drogę, jaką przemierzała codziennie do i z pracy, wykupił na tej trasie miejsce na billboardzie i umieścił na nim wielki napis „Kaśka, zostań moją żoną”. Wracająca do domu dziewczyna uśmiechnęła się na ten widok, jednak była przekonana, że to kolejna kampania reklamowa. Ku swemu zdziwieniu pod billboardem ujrzała swojego Michała, ubranego w garnitur, trzymającego w ręku bukiet czerwonych róż. „Nie spodziewałam się tego” – mówi Kasia – „Kiedy okazało się, że to Michał prosi mnie o rękę, popłakałam się ze szczęścia”.

Kradzież w supermarkecie

Zaręczyny Marty, polonistki z Olsztyna, również były bardzo zaskakujące. Pewnego dnia wybrała się na zakupy do jednego z tamtejszych hipermarketów. Przy półce z kosmetykami podszedł do niej ochroniarz, prosząc ją o przejście do biura ochrony. „Zmroziło mnie. Zaczęłam się z nim kłócić, że to jakaś pomyłka, że nic nie ukradłam, ale ochroniarz nie chciał mnie słuchać. Powiedział, że będę tłumaczyć się już wezwanej policji, na którą mam czekać w ich kanciapie” – relacjonuje Marta. „Mój chłopak Tomek jest policjantem, miałam więc nadzieję, że sprawa zostanie szybko wyjaśniona. Byłam bardzo zdenerwowana i czułam się bezradnie.

Jak w „Procesie” Kafki. W biurze ochrony na Martę czekał Tomek w mundurze. Powiedział z surową miną, że musi ją odwieźć na komisariat. Jednak zamiast kajdanek na ręce, założył jej pierścionek zaręczynowy na palec. Ukląkł i poprosił ją o rękę. Gdy powiedziała „tak”, ochroniarze z biura zaczęli bić brawo. Okazało się, że szef ochrony, był znajomym Tomka. Marta była tak wzruszona, że nawet nie gniewała się na świeżo upieczonego narzeczonego.

Romantycznie i z fasonem

Karol, student ekonomii, oświadczył się Ani na najpiękniejszej uliczce w Gdańsku, na zabytkowej i odrestaurowanej Mariackiej. Działo się to w czerwcu, kiedy zaczął się już sezon turystyczny, w związku z czym można już było spotkać tam dorabiających sobie graniem muzyków. Karol umówił się z Anią na spacer po Starym Mieście, lecz przybył na miejsce wcześniej i zapłacił grającej na skrzypcach dziewczynie za drobną przysługę. Otóż kiedy kwadrans później chłopak wkroczył z Anią na Mariacką, skrzypaczka zaczęła grać „Marsz Weselny” Mendelsona. Wówczas Karol padł na kolana i wyjął pierścionek z kieszeni. „Wszyscy przechodnie patrzyli na tę scenę, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało” – mówi Ania. „Całowaliśmy się potem z dziesięć minut”.

W górach

Monika, architekt z Łodzi, przeżyła bardzo miła niespodziankę podczas wypadu na narty w góry. Otóż, gdy obudziła się po pierwszej nocy przespanej w schronisku, zauważyła, że jej chłopaka Pawła nie ma w pokoju. Zdziwiło ją to, bo jej partnera zwykle siłą trzeba było wyciągać z łóżka. Sprawa wyjaśniła się już wkrótce. Paweł wpadł do pokoju jak burza, kazał się jej szybko ubierać, mówiąc, że koniecznie musi jej coś pokazać. Był bardzo tajemniczy, nie odpowiadał na jej pytania i strasznie ją popędzał. Gdy była już gotowa, pociągnął ją za rękę i wyprowadził za schronisko, gdzie, w śniegu, którego sporo napadało przez noc, wydeptał napis: „Wyjdziesz za mnie?”.

U dentysty

Filip, pracownik banku z Gdyni, chciał, by zaręczyny z Pauliną odbyły się według wypróbowanego przez miliony mężczyzn schematu. Miała być kolacja przy świecach, a potem kwiaty, szampan i pierścionek. By jednak było choć trochę zaskakująco, Filip postanowił ukryć pierścionek we własnoręcznie przygotowanym sushi. Chciał, by jego dziewczyna sama go znalazła. Tak się niestety nie stało. Paulina nie zauważyła pierścionka. Wieczór miał finał na pogotowiu dentystycznym. Filip oświadczył się swojej dziewczynie, gdy ta zeszła z fotela. Chłopak żartuje, że do dziś nie wie, czy zgodziła się z miłości do niego, czy na skutek oszołomienia wywołanego środkami przeciwbólowymi.

Fotozaręczyny

Pasją Marcina zawsze była fotografia, być może dlatego postanowił oświadczyć się Wiktorii za pomocą zdjęć. Skrzyknął paru znajomych na plażę w Sopocie i zrobił im nietypową sesję. Przyjaciele Marcina kolejno kładli się na piasku, układając swoje ciała w litery: „W”, „Y”, „J”, „D”, „Z”, itd. a on fotografował ich z wieży ratownika. Po wywołaniu zdjęć, wręczył je Wiktorii, która nie od razu zrozumiała tę szaloną koncepcję. Po chwili jednak zorientowała się, że to jakaś gra i zaczęła układać zdjęcia na dywanie. Na propozycję „Wyjdź za mnie” mogła powiedzieć tylko „tak”. „To układanie zdjęć trwało dla mnie całą wieczność” – wspomina chłopak. „Dobrze, że nie zdecydowałem się na napis: „Czy zostaniesz moją żoną?”.