Fakt, że Donald Trump nie jest feministą, nie ma prawa nikogo dziwić. Nie bulwersują nawet jego argumenty – prezydent USA twierdzi, że gdyby był, to byłoby zbyt wiele… Szokują za to tego deklaracje, jakoby szanował kobiety. Jedyne, co przychodzi do głowy to…: "czy on tak na poważnie?"