Typy szefów
Pracodawca – stykamy się z nim na co dzień. Oswajamy go, poznajemy. Najgorsza jest zawsze pierwsza rozmowa z potencjalnym nowym szefem, bywa że potem śni się po nocach. Co zrobić by się nie dać? Przede wszystkim wiedzieć na kogo możesz trafić. A poza tym dobrze przygotować się do pierwszego spotkania, bo często bywa decydujące.
31.07.2008 | aktual.: 25.05.2010 21:32
Pracodawca – stykamy się z nim na co dzień. Oswajamy go, poznajemy. Najgorsza jest zawsze pierwsza rozmowa z potencjalnym nowym szefem, bywa że potem śni się po nocach. Co zrobić by się nie dać? Przede wszystkim wiedzieć na kogo możesz trafić. A poza tym dobrze przygotować się do pierwszego spotkania, bo często bywa decydujące.
Druga matka
Trzeba mieć sporo szczęścia, żeby na taką trafić. Może to być osoba wcześniej zajmująca się na przykład pracą w przedszkolu. Potem wzięła sprawy w swoje ręce i okazała się kobietą biznesu. Troszczy się o swoich pracowników, funduje szkolenia. - Każde szkolenie to inwestycja w pracownika - mówi jedna z właścicielek dużej firmy reklamowej. - Nawet jeśli dziewczyna będzie pracowała u mnie 2, 3 lata to i tak mi się opłaca. Zresztą życzliwe stosunki między szefem i pracownikami widać na zewnątrz w atmosferze firmy.
Namawia do dalszej nauki.
- Mnie moja szefowa tak długo truła, żebym poszła na studia, że w końcu poszłam - mówi Madzia z salonu odzieżowego. - Mówiła mi, że całe życie ekspedientką nie będę, bo to żadna przyszłość. Teraz tak mi ustawia dyżury, że mogę spokojnie zaocznie studiować. Koleżankę namówiła do zrobienia matury i myślę, że też ją wyśle na studia. Taka szefowa interesuje się sprawami domowymi, zna całą rodzinę. Pomoże w biedzie. - Zrezygnowałam kiedyś z pracy w mojej firmie, bo konkurencja więcej zapłaciła. Powiedziałam szefowej, że jak mi podniesie to zostanę u niej. Ona na to, że w tej chwili nie może. Więc odeszłam. Ale skończyło się przykro, bo mnie z nowej pracy wyrzucili - mówi Bożena. - Kiedyś mama spotkała moją starą szefową na ulicy, z rozmowy wyszło, że siedzę w domu. Zatrudniła mnie znowu, na początek za mniejszą stawkę, jak każdą początkującą pracownicę, ale uważam, że to w porządku.
Perfekcjonista
Wymaga od pracownika maksimum zaangażowania w pracę. Sam jest pracoholikiem i żąda tego od innych. Ale te wymagania mają swój sens. - Gdy pytam kandydata z czym mu się kojarzy nazwa naszej firmy, a on mówi, że to znana firma kosmetyczna, pod czas gdy nie mamy z tym nic wspólnego - to jasne że go nie zatrudnię - mówi właścicielka salonu odzieżowego. - Pracownicy nie umieją się zareklamować, pytają zaraz na początku ile zarobią, a najpierw powinni zaprezentować siebie, po prostu sprzedać się jak towar.
Taki pracodawca przeprowadza gruntowną selekcję kandydatów, często na próbę zatrudnia kilku, a potem wybiera tego, który się sprawdził. Bierze najlepszych. Również bardzo dba o szkolenia. Ale każe je odpracować w firmie. Sam też interesuje się najnowszymi metodami pracy z personelem. Potrafi motywować, budzi szacunek podwładnych. Nie daj Boże zaciągnięte rajstopy, czy złamany paznokieć. U niego nie odbębniasz 8 godzin, tylko oddajesz firmie serce. Bywa groźny, ale stara się być sprawiedliwy.
Fantasta
Taki szuka dwudziestolatki z co najmniej pięcioletnim stażem pracy, studiami wyższymi, znajomością kilku języków obcych i nienaganną prezencją. W praktyce schodzi na ziemię i zatrudnia nawet kogoś z wykształceniem zawodowym wychodząc z założenia, że wszystkiego go nauczy. Przez telefon zachęca do osobistego pokazania się w firmie.
- Poszłam z koleżanką, bo poszukiwano sekretarki - opowiada Elka. - Nie spełniałyśmy połowy wymagań z anonsu, ale kazali przyjść. Siedziałyśmy na korytarzu. Kilka razy przeszedł nim jakiś facet przyglądając się nam uważnie. Okazało się, że to sam szef. Potem mnie poprosił na rozmowę, a dla koleżanki nie miał już czasu. Dostałam tę pracę, jak się później okazało dlatego, że miałam długie włosy, a szef chciał mieć taką sekretarkę.
Taki pracodawca pilnuje swej pracownicy, chciałby żeby była samotna. Jeśli po pracy czeka na nią chłopak, to wynajduje jej tyle roboty, żeby się znudził i sobie poszedł. Zdarza się, że fantasta przekracza granicę kontaktów zawodowych. Wtedy biedna pracownica najczęściej musi szuka szczęścia gdzie indziej.
Wampir energetyczny
Wysysa z pracownika wszystkie siły, jest szefem z zawodu. - Miałam kiedyś takiego - twierdzi Joanna. - Odbierał nam całą energię, nie dając nic w zamian. Najwyżej wizytę na pogotowiu, po którejś naradzie produkcyjnej. Mój najgorszy senny koszmar to matura z matematyki i właściciel sklepu goniący mnie i zmuszający do pracy u siebie.
Są tacy, którzy przy zatrudnieniu wymagają zaświadczenia od ginekologa, że nie jest się w ciąży. Pytają o znak zodiaku. Albo nie wypłacają pracownikom premii, bo syn rozbił samochód i potrzeba pieniędzy na naprawę. U takich szefów pracownicy przychodzą chorzy do pracy, byle nie stracić posady.
- Taki właściciel bardzo interesuje się twoją sytuacją rodzinną, ale tylko po to, żeby wydusić z ciebie jak najwięcej - mówi Joanna. - Najbardziej lubi dziewczyny z małego miasteczka, samotne, matka na emeryturze, ojciec bezrobotny i czworo rodzeństwa. Wtedy można mało płacić i dużo wymagać, bo dziewczyna nie odejdzie. Gdy pracodawca dowiedział się, że mam ciężką sytuację przeniósł mnie na gorsze, słabiej płatne stanowisko. Ale co miałam zrobić? On miał adwokata, a ja najwyżej PIP.