Najczęstszy typ zdrady. Prawniczka od rozwodów przestrzega
Rozwód potrafi być niezwykle bolesny. Największe dramaty rozgrywają się na sądowych korytarzach. - Zdarzają się sytuacje, w których teściowa podchodzi do swojej synowej, mówiąc: "nigdy ciebie nie lubiłam" - mówi adwokat Honorata Janik-Skowrońska.
Agnieszka Natalia Woźniak, dziennikarka Wirtualnej Polski: Rozwód z orzekaniem o winie czy bez?
Honorata Janik-Skowrońska, adwokat: W Polsce pary najczęściej decydują się jednak na rozwód bez orzekania o winie. Takie rozprawy są dużo spokojniejsze i zazwyczaj kończą się szybko. Natomiast rozwody z orzekaniem o winie są bardzo emocjonalne, często niesłychanie dramatyczne. Strony są często pełne nienawiści, wyciągają na siebie brudy, działają bez skrupułów.
Przykre widowisko...
Na sali rozpraw ludzie płaczą, wyzywają się, wspominają najgorsze sytuacje, czasem takie, które nawet nie mają związku z rozwodem. To często są rozwody całych rodzin, które zeznają na sali sądowej i angażują się emocjonalnie. Często trwają latami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Może więc lepiej schować dumę do kieszeni?
Czasem rozwód bez orzeczenia o winie to najlepsze rozwiązanie, nawet w sytuacji, gdy mąż nas zdradził i mamy na to dowody. Warto postawić na szali coś, co nie jest mierzalne finansowo, czyli swój czas i emocje.
Pamiętam klientkę, która miała raport detektywa oraz bilingi rozmów i zdjęcia, ale i tak zdecydowała się, że nie chce rozwodu z orzeczeniem o winie. Uznała, że lepiej zakończyć ten etap swojego życia i iść dalej, a nie tkwić w procesie rozwodowym, który zazwyczaj wiąże się ze stresem, płaczem i nieprzespanymi nocami. Oczywiście nie chodzi tu o wykazanie się miłosierdziem, ale ochronę siebie i swoich emocji.
Na podobną decyzję zdecydowało się małżeństwo dwóch prawników. Kobieta miała pełno dowodów na zdradę męża. Stwierdziła jednak, że nie chce robić ze swojego życia "widowiska" i przerażała ją myśl, że sędzia, prawnicy, protokolant i świadkowie cały czas będą dotykać najintymniejszych spraw z jej życia. Zabezpieczyła interes majątkowy dzieci i orzeczenie o winie nie było jej do niczego potrzebne.
Trzeba jednak pamiętać, że w ten sposób pozbywamy się części przywilejów, np. alimentów wyrównujących stopę życiową. W sytuacji gdy ludzie żyją na podobnym poziomie finansowym, to jednak walka tylko o wewnętrzną satysfakcję.
Czytaj także: "Noworoczne rozwody". Prawniczka mówi, co za nimi stoi
Jak udowodnić winę żony lub męża? Szczególnie gdy nie jest to zdrada.
Zdradę fizyczną, wbrew pozorom, dużo trudniej jest udowodnić niż zdradę emocjonalną, bo - mówiąc kolokwialnie - nikt nikomu nie siedzi pod łóżkiem. Coraz częściej wina orzekana jest z powodu zdrady emocjonalnej, która polega na tym, że małżonek nawiązuje bliską więź z inną osobą poza małżeństwem.
Ci ludzie bardzo często tłumaczą się potem na sali rozpraw, mówiąc, że to była tylko przyjaciółka. Schemat jest zwykle podobny. Poznali się w pracy, rozmawiali przy kawie na przerwach i okazało się, że mają te same problemy. Zbliżyli się do siebie. Potrafili wymieniać między sobą setki SMS--ów, dzwonić w późnych godzinach nocnych. Choć uważają, że są bez winy, orzecznictwo sądowe mówi jednak jasno: nawiązanie relacji przyjacielsko-emocjonalnej może być traktowane jako zdrada. Często dużo bardziej bolesna.
Słyszałam o mężczyźnie, który w sądzie zarzucał żonie, że nie gotowała mu obiadów. Czy to dowód w sprawie?
Jak najbardziej, choć to dość jaskrawy przykład. Najważniejsze jest to, na co się umówiliśmy. Jeżeli ustalili, że mężczyzna zarabia, a kobieta troszczy się o dom i dzieci, a finalnie zamiast tego nie robi nic oprócz chodzenia do kosmetyczki, to oczywiście, że może być uznana za winną rozkładu pożycia małżeńskiego. To są jednak bardzo indywidualne sytuacje i każda jest rozpatrywana przez sąd.
Jak wygląda zbieranie dowodów?
Każdy próbuje się bronić za wszelką cenę. Na przykład gdy kobieta ma dowody na zdradę, to mężczyzna stara się udowodnić, że ona wcale też nie była taką przykładną żoną, jaką mogłaby się wydawać. Mówi np. że nie prała, a w domu ciągle był bałagan. Często przynosi zdjęcia z domu, np. porozrzucanych skarpetek.
Czasem te fotografie potrafią przyprawić o dreszcze. Ostatnio ktoś pokazał zgniłe skarpety, innym razem pranie, które leżało tygodniami albo produkty w lodówce sprzed wielu miesięcy. Często są to osoby wykształcone, mające dobre prace i stanowiska. Potrafią robić też zdjęcia odchodów psa, na przykład w pralni. Zawsze zastanawiam się jednak, nawet jeżeli to jest mój klient, gdzie on w tym czasie był i dlaczego sam tego nie posprzątał.
Wszystkie chwyty dozwolone?
Często pary robią sobie złośliwości latami. Nasyłają na siebie sąsiadów i - co mnie zawsze zadziwia - wciągają w to swoich nowych partnerów. Zakładają sobie podsłuchy, wchodzą do domu, a nawet kradną różne przedmioty. Płacą ogromne pieniądze detektywom, prawnikom i psychologom. Często manipulują dziećmi, przedstawiając im nieprawdziwe informacje, a nawet czytając akta sądowe, pisma procesowe i SMS-y. To już jest najgorsza podłość.
Są osoby, które robią z siebie ofiary, choć wcale nimi nie są. Wszczynają awantury w domu, trwonią pieniądze, zarzucając dokładnie to samo drugiej stronie. Zaczynają szarpaninę, a następnie mówią, że to wina ich partnera lub partnerki. Często małżonkowie zakładają sobie niebieskie karty, oskarżając się wzajemnie o przemoc.
Często angażują się w to całe rodziny?
Rodziny mają bardzo duży wpływ na przebieg rozprawy. Jak ktoś ma racjonalną rodzinę i doradza mu, żeby dać spokój, to zazwyczaj strony są bardziej skłonne ugody. Z kolei są też "mamusie", które potrafią podjudzać. Niejednokrotnie do kancelarii ktoś przychodził właśnie z mamą, która nastawiała swoje dziecko przeciwko partnerowi lub partnerce. To są dorośli ludzie, którzy nie potrafią sobie poukładać sytuacji z własnymi rodzicami.
Największy dramat rozgrywa się czasem na korytarzach sądowych. Zdarzają się sytuacje, w których teściowa podchodzi do swojej synowej, mówiąc: "nigdy ciebie nie lubiłam", albo "zawsze uważałam, że nie zasługujesz na mojego syna". Przed salą potrafią wypowiedzieć takie słowa, jak "nikt by ciebie nie chciał, on cię wziął, a ty jesteś taka niewdzięczna".
Honorata Janik-Skowrońska - adwokat, założycielka przestrzeni Sztuka Prawa i Relacji (www.sztukarozstania.com), autorka książki "Sztuka rozstania – kiedy prawo idzie w parze z psychologią", mediatorka, trenerka Szkoły dla Rodziców, autorka wielu publikacji prasowych oraz naukowych, laureatka nagrody FORBESA w kategorii zawody prawnicze, doktorantka SWPS.
Rozmawiała Agnieszka Woźniak, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!