Wstydliwy męski problem
Wielu mężczyzn marzy o tym, żeby mieć jak najdłuższy wzwód, co przyniosłoby wiele rozkoszy zarówno im, jak i partnerkom. Tymczasem dla panów, którzy cierpią na tzw. ciągotkę, to prawdziwe przekleństwo, kiedy nawet po kilku godzinach krew nie opływa z narządu.
13.01.2012 | aktual.: 28.05.2018 15:05
Wielu mężczyzn marzy o tym, żeby ich erekcja trwała w nieskończoność, co przyniosłoby wiele rozkoszy zarówno im, jak i partnerkom. Tymczasem dla panów, którzy cierpią na tzw. ciągotkę, to prawdziwe przekleństwo... W tej sytuacji często mężczyzna w ogóle rezygnuje z seksu, żeby schorzenie nie wyszło na jaw, nie wystawiać się na zdziwienie i kpiny. Taka sytuacja od partnerki wymaga wiele wyrozumiałości i delikatności. Jak sobie z tym radzić?
Problemy z długotrwałym wzwodem dotyczą statystycznie 2 mężczyzn na 100. U chorych na priapizm wzwód utrzymuje się przez 4–6 godzin, a w skrajnych przypadkach nawet kilka dni. I wcale nie niesie ze sobą przyjemnych doznań, wręcz przeciwnie - utrudnia normalne funkcjonowanie. Bo jak tu pójść do pracy czy nawet na randkę, jeśli trudność sprawia już samo założenie bielizny, o poruszaniu się nie wspominając. W tej sytuacji chorzy najchętniej zamknęliby się w domu, żeby nikt nie dowiedział się o ich przypadłości. Wyglądają jakby byli nieustannie podnieceni, tymczasem stosunek czy masturbacja wcale nie rozwiązują tego problemu, bo krew nadal pozostaje w członku, chociaż podniecenie minęło. Dlaczego tak się dzieje?
Najprościej mówiąc, gdy dochodzi do erekcji, do ciał jamistych prącia napływa krew, która zostaje tam aż do ejakulacji lub zakończenia kontaktu seksualnego i opadnięcia podniecenia. Czasami jednak zdarza się tak, że krew nie odpływa i pozostaje przez wiele godzin. Wtedy należy niezwłocznie zgłosić się do lekarza. W przeciwnym razie ciała jamiste mogą pozostać trwale uszkodzone, co wiąże się z zaburzeniami erekcji w przyszłości – wyjaśnia Magdalena Krzak, psycholog i seksuolog kliniczny, która prowadzi internetową poradnię seksuologiczną e-seksuolodzy.pl.
Urolodzy wyróżniają 2 rodzaje priapizmu: o wysokim przepływie krwi (przekrwienny) - istotą tej postaci choroby jest zwiększenie dopływu krwi do prącia i o niskim przepływie (niedokrwienny). Druga postać choroby występuje częściej, powoduje niedokrwienie tkanek i ból. Właściwe rozpoznanie ma ogromne znaczenie, ponieważ różne są sposoby leczenia obu postaci schorzenia. Aby zapobiec nawrotom schorzenia, najlepiej ustalić jego przyczynę. I tu pojawia się problem, bowiem aż 1/3 przypadków choroby nie ma ściśle określonego powodu. 21 proc. to skutek przyjmowania leków (np. na nadciśnienie tętnicze, psychotropowych) i nadużywania alkoholu. U 12 proc. powodem przetrwałego wzwodu są urazy krocza, a u 11 proc. anemia sierpowata. Mężczyźni są niezwykle wrażliwi na punkcie swoich okolic intymnych. Niechętnie mówią o problemach z tym związanych. A ta choroba wcale nie dodaje męskości. Wręcz przeciwnie, powoduje obniżenie poczucia własnej wartości. Panowie przede wszystkim czują ogromny wstyd i zażenowanie, kiedy ciągotka
daje o sobie znać. Często unikają kontaktów z kobietami ze strachu, że znowu im się to przytrafi. Boją się, że kiedy partnerka zobaczy, że on wciąż ma wzwód, wyśmieje go, wzbudzi to jej niezdrową ciekawość albo pomyśli, że on jest erotomanem.
- Rolą partnerki jest wsparcie i pokazanie, że mężczyzna nie musi się tego wstydzić. Partnerka nie powinna wyśmiewać się z mężczyzny czy w jakikolwiek inny sposób poniżać go. Może natomiast zachęcać go do jak najszybszej wizyty u lekarza lub pojechać tam razem z nim – mówi Magdalena Krzak.
Leczenie
Przede wszystkim jednak priapizm należy potraktować nie jak ciekawostkę, ale poważną chorobę. Zaniedbanie jej może prowadzić do impotencji, a w skrajnych przypadkach nawet do amputacji prącia, szczególnie przy niedokrwieniu. Tymczasem można ją skutecznie leczyć.
- Dla mężczyzny jest to krępująca i wstydliwa sytuacja. Wizyta na pogotowiu z tak intymną przypadłością nie należy do łatwych. Trzeba jednak mieć świadomość tego, że lekarze na co dzień spotykają się z tego typu pacjentami i dla nich jest to zupełnie naturalne – radzi Magdalena Krzak.
Gdy pacjent trafi do szpitala, lekarz może podać silne leki rozkurczające lub przepłukać ciała jamiste solą fizjologiczną. Nie zawsze przynosi to jednak spodziewane efekty. A wtedy konieczna jest operacja. Zabiegi chirurgiczne przeprowadza się w ostateczności, wówczas gdy inne metody zawiodą. W przypadku wzwodu przekrwiennego, do którego dochodzi wskutek urazu i powstania przetoki, po obserwacji przeprowadza się zabieg polegający na zamknięciu uszkodzonej tętnicy. W większości przypadków leczenie daje dobre efekty, a mężczyzna pozostaje sprawny seksualne. I w końcu może się kochać bez obaw, że wzwód będzie trwał wiele godzin.
(mos/pho)
POLECAMY:
* Męski orgazm w zaniku**
**Problemy w łóżku częstsze niż grypa*