Zapłacili 700 zł za bal andrzejkowy. "Stracili nad sobą kontrolę"
Agnieszka liczyła na imprezę andrzejkową, którą zapamięta na długo. Ostatecznie wieczór zakończył się dla niej traumą. - Spojrzeliśmy z partnerem na siebie i już wiedzieliśmy, że chcemy opuścić to miejsce - mówi. Wszystko przez to, co usłyszała od wodzireja.
21.11.2024 06:00
Sezon balów andrzejkowych tuż za rogiem. Choć niektórzy mogą kojarzyć te imprezy z dziecięcymi zabawami w przedszkolu lub wieczorkami w klubach seniora, prawda jest inna. Bale andrzejkowe wracają do łask w różnych formach – od eleganckich przyjęć w hotelach po kameralne potańcówki w lokalnych remizach. Ale czy są one zawsze tak udane, jak obiecują organizatorzy?
Bale andrzejkowe bywają jak gra w ruletkę. Jedni wygrywają niezapomnianą noc, inni wychodzą z uczuciem rozczarowania.
"Małe wesele" za 350 zł – warto?
Monika, która w zeszłym roku wybrała się z mężem na bal do jednego z renomowanych hoteli, wspomina tę noc z mieszanymi uczuciami. - Cena była wysoka – 350 zł od osoby. W zamian dostaliśmy open bar, wykwintne jedzenie i świetną muzykę na żywo. Na początku wszystko wyglądało idealnie. Włożyłam długą, czarną suknię, mąż miał garnitur.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niestety, jak to często bywa, alkohol szybko przejął kontrolę. Okazało się, że para siedząca obok nich ma skłonność do mocnych trunków. Ich zachowanie zaczęło być nie do zniesienia.
- Pili jeden kieliszek za drugim i wciągali nas w tę zabawę. Później zupełnie stracili nad sobą kontrolę. Zaczęli opowiadać nam intymne historie ze swojego życia i ciągnąć za język, pytając o nasze. Byli bardzo natarczywi.
Po godzinie para była świadkami czegoś, co przypominało emocjonalną spowiedź. -Opowiadali nam o kryzysie w ich małżeństwie, o zdradach. Chcieli, byśmy rozstrzygnęli, kto ma rację! Na koniec próbowali nas wciągnąć w dyskusję o naszym życiu intymnym. Zadawali naprawdę dziwne pytania – dodaje z niesmakiem.
Monika przyznaje, że alkohol to często największy "wróg" takich imprez. - Ludzie tracą hamulce. Gdy mąż tej kobiety zasnął na stole, a ona próbowała tańczyć boso na krześle, uznałam, że czas się zbierać - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.
Pustki na sali
Nie zawsze bale andrzejkowe cieszą się frekwencją, na jaką liczą organizatorzy. Anna, która skusiła się na elegancką imprezę w restauracji za 240 zł. Miała być elegancja, dobra muzyka i wyjątkowy klimat. Tymczasem po wejściu na salę zrozumiała, że coś poszło nie tak.
- Połowa stołów była pusta. Nie wiem, czy to przez wysoką cenę, czy może ludzie wolą bardziej kameralne imprezy w domowym zaciszu. Aż było słychać echo. Muzyka była w porządku, jedzenie smaczne, ale bez ludzi trudno o prawdziwą zabawę – opowiada w rozmowie z WP Kobieta.
Organizatorzy ratowali sytuację, proponując dodatkowe konkursy i wróżby, ale mimo starań czuć było niedosyt. - Może lepiej byłoby, gdyby zmniejszyli liczbę stołów i stworzyli bardziej kameralny klimat, zamiast udawać, że sala jest pełna. Brakowało tej energii, którą czuje się na dobrej imprezie. Zdecydowanie dało się odczuć, że coś jest nie tak – podsumowuje Anna.
Bal w remizie
Nieco bardziej budżetowe wersje zabawy cieszą się również dużym zainteresowaniem, zwłaszcza na wsiach i w małych miasteczkach. Agnieszka, która na co dzień mieszka w dużym mieście, postanowiła odwiedzić rodzinną wieś. Namówiona przez znajomych, wzięła udział w zabawie andrzejkowej w lokalnej remizie. Za całość zapłaciła 80 zł.
- Zgodziłam się bardziej z ciekawości niż z przekonania. Chciałam zobaczyć, jak to wygląda teraz, po latach – opowiada. - Wraz z moim partnerem, również typowym mieszczuchem, stwierdziliśmy, że warto zaryzykować.
Kobieta była nastawiona na swojski klimat. - Wiedziałam, że będą puszczać disco polo, organizować gry i zabawy, wznosić toasty z przyśpiewkami. Byłam na to przygotowana - mówi.
Nie spodziewała się jednak jednego.
- Wodzirej non stop rzucał seksistowskie komentarze. "Wszystkie panie kręcą teraz bioderkami! A panowie oceniają - na którą macie ochotę? Krąglejsze czy zgrabne, ale płaskie?" - komentował, ku uciesze męskiej publiczności.
Później było tylko gorzej. - Gdy nie chciałam wziąć udziału w grze, polegającej na pozbywaniu się danych części swojej garderoby i zastępowaniem ich znalezionymi fantami, usłyszałam: "Mam nadzieję, że w sypialni jest pani bardziej wyluzowana, bo jak nie, to współczuję mężowi" - stwierdził, śmiejąc się do mikrofonu. - Spojrzeliśmy z partnerem na siebie i już wiedzieliśmy, że chcemy opuścić tę imprezę.
Wieczór jak z bajki
Na szczęście nie wszystkie historie z andrzejkowych imprez kończą się rozczarowaniem. Julia, która w zeszłym roku odwiedziła bal w stylu retro, nie może się doczekać tegorocznej edycji. - Było cudownie – wróżka, która czytała z kart, fotobudka z rekwizytami w stylu lat 20. i pokaz iluzjonisty. Do tego wykwintne drinki, muzyka na żywo i sala pełna bawiących się ludzi. Czułam się, jakbym cofnęła się w czasie – opowiada z entuzjazmem. Dopisali również goście. - Była naprawdę świetna atmosfera. Wszyscy czuliśmy ten klimat.
Dwa lata wcześniej Julia wybrała się na wydarzenie w stylu slow life dla samych kobiet. Do dziś wspomina ten wieczór jako jeden z najpiękniejszych w jej życiu. Andrzejkowy bal, zorganizowany w klimatycznym dworku na skraju lasu rozpoczął się od spaceru po rozświetlonej ogrodowymi lampionami alejce. Już od wejścia gości witała ciepła herbata korzenna podawana w ceramicznych kubkach. Zorganizowano warsztaty tworzenia świec, a także wróżenie z naturalnych kryształów.
- To było coś zupełnie innego. Zamiast głośnej muzyki była akustyczna gitara i śpiew, a potem wspólnie zatańczyliśmy prostego walca na drewnianej podłodze - wspomina.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl