"Współczuję mężowi". Oto co usłyszała o sobie na andrzejkach
Agnieszka liczyła na imprezę andrzejkową, którą zapamięta na długo. Ostatecznie wieczór zakończył się dla niej traumą. - Spojrzeliśmy z partnerem na siebie i już wiedzieliśmy, że chcemy opuścić to miejsce - mówi. Wszystko przez to, co usłyszała od wodzireja.
Sezon balów andrzejkowych tuż za rogiem. Choć niektórzy mogą kojarzyć te imprezy z dziecięcymi zabawami w przedszkolu lub wieczorkami w klubach seniora, prawda jest inna. Bale andrzejkowe wracają do łask w różnych formach – od eleganckich przyjęć w hotelach po kameralne potańcówki w lokalnych remizach. Ale czy są one zawsze tak udane, jak obiecują organizatorzy?
Bale andrzejkowe bywają jak gra w ruletkę. Jedni wygrywają niezapomnianą noc, inni wychodzą z uczuciem rozczarowania.
"Małe wesele" za 350 zł – warto?
Monika, która w zeszłym roku wybrała się z mężem na bal do jednego z renomowanych hoteli, wspomina tę noc z mieszanymi uczuciami. - Cena była wysoka – 350 zł od osoby. W zamian dostaliśmy open bar, wykwintne jedzenie i świetną muzykę na żywo. Na początku wszystko wyglądało idealnie. Włożyłam długą, czarną suknię, mąż miał garnitur.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czy wierzymy we wróżby i zabobony?
Niestety, jak to często bywa, alkohol szybko przejął kontrolę. Okazało się, że para siedząca obok nich ma skłonność do mocnych trunków. Ich zachowanie zaczęło być nie do zniesienia.
- Pili jeden kieliszek za drugim i wciągali nas w tę zabawę. Później zupełnie stracili nad sobą kontrolę. Zaczęli opowiadać nam intymne historie ze swojego życia i ciągnąć za język, pytając o nasze. Byli bardzo natarczywi.
Po godzinie para była świadkami czegoś, co przypominało emocjonalną spowiedź. -Opowiadali nam o kryzysie w ich małżeństwie, o zdradach. Chcieli, byśmy rozstrzygnęli, kto ma rację! Na koniec próbowali nas wciągnąć w dyskusję o naszym życiu intymnym. Zadawali naprawdę dziwne pytania – dodaje z niesmakiem.
Monika przyznaje, że alkohol to często największy "wróg" takich imprez. - Ludzie tracą hamulce. Gdy mąż tej kobiety zasnął na stole, a ona próbowała tańczyć boso na krześle, uznałam, że czas się zbierać - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.
Pustki na sali
Nie zawsze bale andrzejkowe cieszą się frekwencją, na jaką liczą organizatorzy. Anna, która skusiła się na elegancką imprezę w restauracji za 240 zł. Miała być elegancja, dobra muzyka i wyjątkowy klimat. Tymczasem po wejściu na salę zrozumiała, że coś poszło nie tak.
- Połowa stołów była pusta. Nie wiem, czy to przez wysoką cenę, czy może ludzie wolą bardziej kameralne imprezy w domowym zaciszu. Aż było słychać echo. Muzyka była w porządku, jedzenie smaczne, ale bez ludzi trudno o prawdziwą zabawę – opowiada w rozmowie z WP Kobieta.
Organizatorzy ratowali sytuację, proponując dodatkowe konkursy i wróżby, ale mimo starań czuć było niedosyt. - Może lepiej byłoby, gdyby zmniejszyli liczbę stołów i stworzyli bardziej kameralny klimat, zamiast udawać, że sala jest pełna. Brakowało tej energii, którą czuje się na dobrej imprezie. Zdecydowanie dało się odczuć, że coś jest nie tak – podsumowuje Anna.
Bal w remizie
Nieco bardziej budżetowe wersje zabawy cieszą się również dużym zainteresowaniem, zwłaszcza na wsiach i w małych miasteczkach. Agnieszka, która na co dzień mieszka w dużym mieście, postanowiła odwiedzić rodzinną wieś. Namówiona przez znajomych, wzięła udział w zabawie andrzejkowej w lokalnej remizie. Za całość zapłaciła 80 zł.
- Zgodziłam się bardziej z ciekawości niż z przekonania. Chciałam zobaczyć, jak to wygląda teraz, po latach – opowiada. - Wraz z moim partnerem, również typowym mieszczuchem, stwierdziliśmy, że warto zaryzykować.
Kobieta była nastawiona na swojski klimat. - Wiedziałam, że będą puszczać disco polo, organizować gry i zabawy, wznosić toasty z przyśpiewkami. Byłam na to przygotowana - mówi.
Nie spodziewała się jednak jednego.
- Wodzirej non stop rzucał seksistowskie komentarze. "Wszystkie panie kręcą teraz bioderkami! A panowie oceniają - na którą macie ochotę? Krąglejsze czy zgrabne, ale płaskie?" - komentował, ku uciesze męskiej publiczności.
Później było tylko gorzej. - Gdy nie chciałam wziąć udziału w grze, polegającej na pozbywaniu się danych części swojej garderoby i zastępowaniem ich znalezionymi fantami, usłyszałam: "Mam nadzieję, że w sypialni jest pani bardziej wyluzowana, bo jak nie, to współczuję mężowi" - stwierdził, śmiejąc się do mikrofonu. - Spojrzeliśmy z partnerem na siebie i już wiedzieliśmy, że chcemy opuścić tę imprezę.
Wieczór jak z bajki
Na szczęście nie wszystkie historie z andrzejkowych imprez kończą się rozczarowaniem. Julia, która w zeszłym roku odwiedziła bal w stylu retro, nie może się doczekać tegorocznej edycji. - Było cudownie – wróżka, która czytała z kart, fotobudka z rekwizytami w stylu lat 20. i pokaz iluzjonisty. Do tego wykwintne drinki, muzyka na żywo i sala pełna bawiących się ludzi. Czułam się, jakbym cofnęła się w czasie – opowiada z entuzjazmem. Dopisali również goście. - Była naprawdę świetna atmosfera. Wszyscy czuliśmy ten klimat.
Dwa lata wcześniej Julia wybrała się na wydarzenie w stylu slow life dla samych kobiet. Do dziś wspomina ten wieczór jako jeden z najpiękniejszych w jej życiu. Andrzejkowy bal, zorganizowany w klimatycznym dworku na skraju lasu rozpoczął się od spaceru po rozświetlonej ogrodowymi lampionami alejce. Już od wejścia gości witała ciepła herbata korzenna podawana w ceramicznych kubkach. Zorganizowano warsztaty tworzenia świec, a także wróżenie z naturalnych kryształów.
- To było coś zupełnie innego. Zamiast głośnej muzyki była akustyczna gitara i śpiew, a potem wspólnie zatańczyliśmy prostego walca na drewnianej podłodze - wspomina.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl