ModaZbuntowany elf – jesienna kolekcja Chloe

Zbuntowany elf – jesienna kolekcja Chloe

Fani Chloe z niecierpliwością i lekkim niepokojem czekali na jesienną kolekcję ulubionego domu mody. Był to wszak debiutancki pokaz Paulo Melim Anderssona, który wcześniej pracował dla Martina Margieli i Marni.

Zbuntowany elf – jesienna kolekcja Chloe
Źródło zdjęć: © AFP

31.01.2008 | aktual.: 29.05.2010 11:15

Fani Chloe z niecierpliwością i lekkim niepokojem czekali na jesienną kolekcję ulubionego domu mody. Był to wszak debiutancki pokaz Paulo Melim Anderssona, który wcześniej pracował dla Martina Margieli i Marni.

Trudne zadanie stało przed projektantem o hiszpańskich korzeniach wychowanym w Szwecji, a od ponad dziesięciu lat mieszkającym we Włoszech. Jego poprzedniczka Phoebe Philo przyzwyczaiła klientki do subtelnego i bardzo dziewczęcego stylu z nutką retro, falbanek, koronek, sukienek babydoll, butów na wzór pensjonarki, drewnianych koturn, wzorów niczym z lat 60 i 70 ubiegłego stulecia. Andersson projektując ubrania na tegoroczną zimę odciął się od tego już rozpoznawalnego stylu. Postawił na mocno nasycone kolory i prosty krój.

Stworzyć nową kobietę

Pierwszą twarzą na wybiegu była Sasha Pivovarova. Miała na sobie czarna sukienkę mini zapinaną z przodu na asymetryczny ekspres i intensywnie pomarańczowe, wysokie, sznurowane buty na grubej podeszwie. Czarny i pomarańczowy to barwy, które niewątpliwie zdominowały całą kolekcję. Z rzadka ten duet rozdzielano bielą, szarościami oraz zielenią.

Jeśli chodzi o tkaniny, to projektant operował głównie bawełną, lakierowaną skórą, satyną i szyfonem. Sporo było tam zamków błyskawicznych, co nadawało ubraniom sportowego charakteru. Andersson podtrzymał zainteresowanie modną od kilku sezonów długością mini, choć nie zabrakło kilku spódnic za kolano. W zestawie trzydziestu dziewięciu kreacji na palcach jednej ręki można było zliczyć wierzchnie okrycia. Mnóstwo tam gołych nóg oraz krótkich rękawków, a spodnie miała na sobie tylko jedna modelka – Tanya Dziahileva. Taki dobór odzieży może nieco dziwić, pasuje bowiem bardziej do kolekcji letniej. Jednym z najciekawszych strojów był płaszcz z rękawami ¾ i okrągłym kołnierzykiem (zaprezentowała go Irina Kulikova) oraz półprzezroczysta pomarańczowa sukienka z szeroką, nieregularną falbaną u dołu (miała ja na sobie Gemma Ward). Zainteresowanie wzbudziła także grafitowa sukienka z naszytymi kamieniami i błyskotkami (nosiła ją Marina Peres) oraz ascetyczna „mała czarna” (na Lily Donaldson). Andersson tworząc kolekcję
jesienną chciał jednocześnie wykreować nową kobietę „od Chloe”, która byłaby nowoczesna, niezależna, zbuntowana i trochę nonszalancka.

Diabeł w szczegółach

Spośród dodatków na pierwszy plan wysuwały się niewątpliwie buty, których nie sposób było nie zauważyć. Nieco toporne, na grubej podeszwie, z lakierowanej skóry, sznurowane za kostkę – wyglądały jak połączenie popularnych martensów z pantoflami na koturnach. Od razu zyskały sobie zarówno grono zagorzałych fanek, jak i obóz przeciwniczek. Nieco mniej kontrowersji wzbudziła delikatniejsza propozycja na okrycie dla nóg: błyszczące botki.

Wśród torebek najliczniejsze na wybiegu były kopertówki, ale nie zabrakło wciąż modnych toreb na długich uszach oraz paskach w rozmiarze XXL.

Biżuteria, którą na ten sezon rekomendował dom mody Chloe, to srebrne łańcuszki i łańcuchy o różnych splotach i grubości zestawione razem według zasady „im więcej, tym lepiej”.

Makijaż modelek miał za zadanie podkreślać charakter całej kolekcji. Górna powiekę i łuk brwiowy makijażyści przyciemnili cieniem, a rzęsy dokładnie wytuszowali czarną mascarą. Cera pozostała porcelanowo blada, a usta sino-różowe, matowe. Fryzjerzy najwyraźniej inspirowali się kinowym hitem sprzed kilku lat „Władcą Pierścieni” w reżyserii Petera Jacksona. Wszystkie modelki miały gładkie fryzury z przedziałkami na boku i pojedynczymi pasmami włosów zaczesanymi przed uszy, co upodobniło je do filmowych elfów.

ZOBACZ TEŻ:

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (0)