Blisko ludzi"Bądźcie płodni i rozmnażajcie się". Dylemat katoliczki: antykoncepcja czy wiara?

"Bądźcie płodni i rozmnażajcie się". Dylemat katoliczki: antykoncepcja czy wiara?

Antykoncepcja a wiara katolicka
Antykoncepcja a wiara katolicka
Źródło zdjęć: © Pixabay
Dominika Czerniszewska
05.09.2020 13:12

Ginekolog przepisała jej tabletki antykoncepcyjne, aby wyregulować cykl. – Na początku pomyślałam, ok, jak trzeba, to trzeba. Dopiero później zapaliła mi się lampka – czy jest to zgodne z wiarą katolicką? – rozważa Agnieszka. Wiele katoliczek ma podobny problem. Pytamy księży o zdanie.

W nauczaniu Kościoła rozróżnia się dwie podstawowe funkcje współżycia seksualnego: prokreacyjną oraz funkcję budowania jedności w małżeństwie. A co mówi na temat antykoncepcji? O odpowiedź poprosiliśmy jezuitów.

Dylemat katoliczki

Pani Agnieszka, mężatka i praktykująca katoliczka, ma problemy z cyklem miesiączkowym. Dlatego ginekolog przepisała jej tabletki antykoncepcyjne, aby go wyregulować. – Na początku pomyślałam, ok, jak trzeba, to trzeba. Dopiero później zapaliła mi się lampka – czy jest to zgodne z wiarą katolicką? – rozważa.

Pani Agnieszka nie rozmawiała z żadnym duchownym, choć chciała, by ktoś rozwiał jej wątpliwości. Bo jak wiadomo – nie jest to proste. – Znałam tylko jednego księdza, z którym odważyłabym się porozmawiać na ten temat, ale niestety zmienił parafię i urwał nam się kontakt – żali się i dodaje, że to intymna sfera, więc nie jest łatwo otworzyć się przed każdym, by porozmawiać o tym dylemacie.

– Zaczęłam się również zastanawiać, czy mogę przyjmować komunię św. Wydaje mi się, że nie jest to zgodne z wiarą. Próbowałam znaleźć odpowiedź na to pytanie, lecz bezskutecznie… – mówi załamana w rozmowie z WP Kobieta.

Odpowiedź rzeczywiście nie jest prosta. Studiowanie Biblii również nie pomoże, bo jak wiadomo, nie odnajdziemy w niej odpowiedzi na pytanie: "co z antykoncepcją?". Gdzie zatem szukać wytycznych? Wiernym na pomoc przychodzi Katechizm Kościoła Katolickiego, czyli oficjalna wykładnia doktryny wiary i zasad moralności, który w języku polskim ukazał się w 1994 r.

Tylko kalendarzyk małżeński

W rozdziale drugim art. 6 mówi się o miłości małżonków. I tam przeczytamy, że: "Okresowa wstrzemięźliwość, metody regulacji poczęć oparte na samoobserwacji i odwoływaniu się do okresów niepłodnych (Por. Paweł VI, enc. Humanae vitae, 16) są zgodne z obiektywnymi kryteriami moralności" (KKK 2370).

Czyli kalendarzyk małżeński to jedyna dopuszczalna forma. Dodatkowo podkreślone jest, że antykoncepcja nie jest wyrazem "całkowitego oddania się drugiemu". "To nie tylko czynne odrzucenie otwarcia się na życie, ale również sfałszowanie wewnętrznej prawdy miłości małżeńskiej" – czytamy w KKK.

Odpowiedź na to pytanie znaleźliśmy, ale co sądzą na ten temat duchowni. Czy antykoncepcja rzeczywiście w 100 proc. jest zakazana przez Kościół? A może tak jak w przypadku pani Agnieszki, która musi wyregulować cykl, jest inaczej? Zapytaliśmy jezuitów.

Antykoncepcja hormonalna? Liczy się zdrowie

– Oczywiście są przypadki zdrowotne, kiedy kobieta musi przyjmować antykoncepcję hormonalną. W celu ratowania zdrowia jest ona dopuszczalna. Gdy towarzyszy jakiemuś leczeniu lub jest po prostu formą leczenia, by zachować równowagę hormonalną organizmu, traktujemy ją wtedy jako lek w ramach terapii, a nie środek antykoncepcji. Po prostu wówczas występuje inna intencja – wyjaśnia jezuita Roman Groszewski.

W innym przypadku traktowana jest jako grzech? – Tak. Wtedy jest intencja czynu, który z punktu widzenia nauczania Kościoła jest grzechem. Tratowane jest to jako powstrzymanie się od poczęcia. Mówiąc bardzo ogólnie – "zamknięcie się na życie". W bardzo wielkim skrócie to podstawowa wykładnia – odpowiada jezuita.

A co na to teolog moralista?

Ojciec Krzysztof Mądel, jezuita i kapelan w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie, ale także filozof i teolog moralista mówi wprost, że w podręczniku teologii moralnej i w niektórych encyklikach napisane jest, że środki antykoncepcyjne zasadniczo nie są akceptowane. I takie samo jest stanowisko Kościoła.

Ale… od każdej reguły są wyjątki. – W pewnych sytuacjach wina z powodu ich użycia może być bliska zeru. W podręcznikach napisane jest, że antykoncepcja nie jest grzechem np. w kontekście wojennym, gdy zbliża się okupacja i dla własnej ochrony kobiety mogą ją stosować – oznajmia o. Mądel.

Przytacza również drastyczny przykład – gwałt. – Zabezpieczenie można stosować wtedy, gdy kobieta nie może ochronić się przed konsekwencjami przemocy – wyjaśnia.

A jak Kościół zapatruje się na kwestię, gdy ciąża może odbić się na zdrowiu kobiety? – Ze szpitala pamiętam przypadek kobiety, u której dwa cesarskie cięcia bardzo odbiły się na organizmie i kolejna ciąża mogła wpłynąć na jej życie. Czy w takiej sytuacji można dopuszczać niezbyt inwazyjne środki antykoncepcyjne? Zasadniczo nie ma takiej regulacji, ale gdy kobieta nie może oprzeć się na kalendarzyku, wówczas trzeba rozważyć inne metody – odpowiada.

– Podobnie jest, gdy któreś z małżonków jest chore na AIDS. Oczywiście, ktoś mógłby powiedzieć, żeby wstrzymywali się od pożycia. Jednak sam kardynał Ratzinger w którymś z wywiadów powiedział, że należy wtedy rozważyć, czy w takich przypadkach antykoncepcja w ogóle jest grzechem. Na zdrowy rozsądek wtedy używanie antykoncepcji nie powinno być grzechem, ponieważ w każdej chwili może dojść do zarażenia drugiego małżonka – dodaje.

To dość drastyczne przykłady. Natomiast jezuita podkreśla, że w podręcznikach jakakolwiek antykoncepcja traktowana jest z dystansem. Za grzech ciężki uważa się, gdy małżonkowie zrezygnowali z metody kalendarzykowej i z czystego lenistwa sięgnęli po antykoncepcje.

– Odpowiedzialność jest mniejsza, kiedy nie da się w pełni zaufać naturalnej regulacji. Kobieta razem z mężem obserwują temperaturę, ale np. cykl jest ciągle zaburzony, wtedy zwyczajowo inaczej traktuje się taką sytuację – opisuje i dodaje, że kluczową kwestią jest rozmowa w konfesjonale.

– Należy porozmawiać o świadomości oraz podjętych decyzjach. I wtedy może się okazać, że wcale nie jest to grzech ciężki. W praktyce w konfesjonale brane są pod uwagę ogólne zasady, ale stosuje się je na tyle, na ile to możliwe. Tam po prostu prowadzi się indywidualny dialog z człowiekiem. Wówczas postępuje się zdroworozsądkowo – zauważa.

Jezuita podkreśla jednak, że podane sytuacje odnoszą się wyłącznie do środków antykoncepcyjnych, które nie przeszkadzają implantacji zarodka. – Gdy przeszkadzają, traktowane są jako aborcyjne. Takie pigułki Kościół zawsze odradza – tłumaczy.

Na koniec dodaje, że doktryna Kościoła katolickiego swoją drogą, ale każdy przypadek małżonka jest indywidualnie traktowany.– Należy być roztropnym. Posługiwanie się hasłami: "miłujcie się", "bądźcie dla siebie dobrzy", "wyrozumiali", nie odzwierciedlają wszystkiego, ponieważ poetyka małżeńska jest dużo bardziej szczegółowa – podsumowuje.