Ciężarna stanęła w kolejce. Emeryt wykrzyczał jej w twarz obelgi

Większość zapytanych o to, czy przepuściłoby w kolejce ciężarną kobietę, odpowie twierdząco. Jednak ten akt życzliwości wciąż należy do rzadkości. - Nigdy nikt nie ustąpił mi pierwszeństwa - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Małgorzata, która będąc w ciąży, mierzyła się ze społeczną znieczulicą.

Ciężarne nie zawsze są przepuszczane w kolejkach do kasy - fotografia ilustracyjna
Ciężarne nie zawsze są przepuszczane w kolejkach do kasy - fotografia ilustracyjna
Źródło zdjęć: © East News | Piotr Kamionka/REPORTER
Sara Przepióra

08.05.2023 | aktual.: 09.05.2023 09:02

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Krystyna poszła do sklepu w zaawansowanej ciąży, pchając w wózku dziecko. Gdy podeszła do kasy, stojąca przed nią kobieta poprosiła kasjerkę, żeby ta obsłużyła ciężarną poza kolejką.

- Ekspedientka udała, że tego nie słyszy. Stałam cierpliwie, a kiedy nadeszła moja kolej, grzecznie zwróciłam jej uwagę, że mogłaby następnym razem najpierw obsłużyć kobietę w ciąży. Kasjerka w odpowiedzi wydarła się na cały sklep, twierdząc, że nie wiedziała, że jestem w ciąży - opowiada w rozmowie z Wirtualną Polską.

Krystyna poprosiła o rozmowę z kierowniczką. Nakreśliła sytuację i poprosiła o reprymendę dla pracowniczki za to, w jaki sposób poprowadziła rozmowę. - Kasjerka zarzekała się, że nie podniosła na mnie głosu. Kierowniczka przeprosiła za całe zajście, ale ja do rozwiązania omijałam sklep szerokim łukiem - dodaje.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

W obronie Krystyny stanęła tylko kobieta, która zwracała na początku uwagę na jej stan.

- Część osób była oburzona tym, jak potraktowała mnie kasjerka. Mówili: "co to za sklep, w którym kobiet w ciąży nie przepuszcza się w kolejce". Większość jednak udawała, że nie słyszy próśb o udzielenie pierwszeństwa. Było mi jednocześnie przykro i głupio. Nie chciałam wywoływać awantury - przyznaje.

- Ciężarne kobiety nie chcą zazwyczaj prosić o pomoc. Wiedzą, że spotkają się wtedy ze społecznym ostracyzmem lub usłyszą przykry komentarz dotyczący ich obecnego stanu. Gdy chcą zostać sprawiedliwie potraktowane, muszą same zawalczyć o swoje prawa - podkreśla Katarzyna Łodygowska, prawniczka prowadząca doradztwo m.in. dla kobiet w ciąży oraz twórczyni bloga matkaprawnik.pl.

Zwykła ludzka życzliwość

O tym, że klienci w sklepach ignorują obecność ciężarnych kobiet w kolejkach, przekonała się Aleksandra Głowińska. Niedawną wizytę w popularnych dyskontach opisała na Twitterze. "Byłam dziś w trzech sklepach: Lidl, Biedronka i Carrefour. Jestem w 9. miesiącu ciąży. W żadnym z supermarketów personel czy klienci nie zaproponowali mi pierwszeństwa w kolejce" - napisała w poście.


Użytkownicy Twittera żarliwie dyskutowali pod postem, sugerując, że ciąża to nie choroba i nikt nie będzie "rozglądać się i szukać ciężarnych, żeby ustąpić im miejsca". Aleksandra zaznacza, że w jej wpisie nie było oburzenia, a tylko zdziwienie brakiem empatii.

- To opowieść o zwykłej ludzkiej życzliwości. A raczej jej braku. Przestaliśmy zauważać drugiego człowieka. Trudno nie odnieść wrażenia, że w Polsce nienawidzi się ciężarnych, seniorów i niepełnosprawnych - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską.

"Ludzie, widząc ciężarną, odwracają wzrok, bo wiedzą, że to zwiastuje kłopoty. Czyli dłuższe czekanie w kolejce. Nie chcę czerwonego dywanu i darmowych zakupów. Marzyłam o uśmiechu i życzliwości niewymuszonej przez niewygodną prośbę, bo przecież ‘głupio się nie zgodzić, jak już ktoś zapyta’" - pisze w poście na Instagramie, odnosząc się do komentarzy internautów.

Aleksandra zauważa, że problem nie leży tylko w zachowaniu klientów, ale też polityce niektórych sklepów. - Markety zasłaniają się kasami pierwszeństwa, które albo są nieczynne, albo obsługują również "nieuprzywilejowanych" klientów, więc ostatecznie ciężarne kobiety nie mają możliwości skorzystania z takiej opcji - dodaje.

Zarzucono jej, że wymusza ustąpienie miejsca. "Czułam się fatalnie"

- Nigdy nikt nie ustąpił mi pierwszeństwa. Niezależnie od tego, czy było to laboratorium, przychodnia czy sklep - zauważa Małgorzata. Dodaje, że nieraz prosiła o pomoc, ale została zignorowana lub usłyszała na swój temat krzywdzące komentarze.

Najgorzej wspomina jazdę autobusem w grudniu. Nagle zrobiło jej się gorąco. Poprosiła kierowcę o uchylenie okna.

- Odmówił, powołując się na obowiązujące go przepisy. Zapytałam, czy mógłby otworzyć na chwilę przednie drzwi, bo staliśmy akurat w ogromnym korku. Nie zgodził się, po czym dodał, że jeśli zemdleję, może wezwać karetkę - wspomina.

Małgorzata zdjęła kurtkę, żeby nieco się ochłodzić. - Usłyszałam od jednej z pasażerek, że zrobiłam to specjalnie, żeby ktoś ustąpił mi miejsca. Wcześniej nikt nie zauważył, że jestem w ciąży - dodaje.

"To nie moja wina, że zrobiłaś sobie dzieciaka"

Z prawa do pierwszeństwa w kolejce skorzystała w przychodni Joanna. - Jestem w siódmym miesiącu ciąży. Byłam niedawno na badaniu krzywej cukrowej, które wymaga pobierania krwi trzy razy co godzinę i jest dość nieprzyjemne. Samo w sobie wykonywane jest zawsze poza kolejką - relacjonuje w rozmowie z WP.

Pielęgniarki wpuściły Joannę jako pierwszą do gabinetu. Kobieta usłyszała za plecami niepochlebne komentarze. Jeden szczególnie ją zabolał. - Pewien starszy pan wyraził głośno swoje niezadowolenie. Wykrzyczał: "No tak, najpierw baby w ciąży, jakaś krzywa cukrowa, a my musimy czekać w kolejce" - opowiada. - Przez tę całą sytuację skoczył mi cukier i musiałam powtarzać badanie, które samo w sobie jest stresujące - dodaje.

Z podobnym niezadowoleniem czekających w przychodni pacjentów zetknęła się Monika.

- Byłam w zaawansowanej ciąży. Chciałam wejść do gabinetu zabiegowego na umówione badania poza kolejnością. Wtedy z miejsca zerwał się emeryt - relacjonuje.

Zaznaczył, że przyszedł do przychodni pierwszy, a Monikę obowiązuje kolejka. - Wskazałam na brzuch i powiedziałam, że mam prawo wejść do gabinetu przed nim. Usłyszałam: "to nie moja wina, że zrobiłaś sobie dzieciaka" - opowiada.

Przepisy kontra rzeczywistość

Katarzyna Łodygowska wyjaśnia, że korzystanie poza kolejnością ze świadczeń opieki zdrowotnej w szpitalach i przychodniach oznacza, że świadczeniodawca udziela ich poza kolejnością przyjęć wynikającą z prowadzonej przez niego listy oczekujących.

- Fizyczna kolejka, która tworzy się do rejestracji, gabinetu lub laboratorium, nie jest uwzględniona w zapisie ustawy. Najczęściej jednak w placówkach medycznych obowiązuje wewnętrzny regulamin, według którego kobiety w ciąży mają prawo do pierwszeństwa - wskazuje.

Prawniczka zaznacza, że zgodnie z prawem przyszłe mamy powinny być przyjmowane poza kolejnością także w aptekach.

Pierwszeństwo ciężarnych w innych miejscach, takich jak supermarkety, drogerie czy poczta, nie są regulowane prawnie. - To zależy od dobrego wychowania. Oczywiście, placówka może wystawić specjalną etykietę informującą o przepuszczaniu kobiet w kolejce, ale wiem z własnego doświadczenia, że nieczęsto egzekwuje się takie postanowienia - komentuje Łodygowska.

Sara Przepióra, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
ciążakolejkasklep
Komentarze (1513)