Czy naprawdę potrzebny jest nam dietetyk?
Jeszcze kilkanaście lat temu mało kto słyszał o istnieniu takiego zawodu. Dziś dietetyka to jedna z najbardziej przyszłościowych branż. Wiele osób, zniechęconych nieudanymi próbami odchudzania, uważa wizytę u specjalisty za ostatnią deskę ratunku.
Jeszcze kilkanaście lat temu mało kto słyszał o istnieniu takiego zawodu. Dziś dietetyka to jedna z najbardziej przyszłościowych branż. Wiele osób, zniechęconych nieudanymi próbami odchudzania, uważa wizytę u specjalisty za ostatnią deskę ratunku. Tym bardziej, że dietetycy obiecują, iż dzięki ich pomocy szybko i przyjemnie stracimy na wadze. Niestety, porady wcale nie są tanie i mogą sięgać nawet 200 złotych za jedno spotkanie. Czy naprawdę warto tyle wydawać?
W internecie aż roi się od stron, na których dietetycy zamieszczają swoje oferty. Często, aby zasięgnąć porady, nie trzeba nawet wychodzić z domu. Innym razem znajdujemy ofertę programu, który pozwoli nam szybko stracić zbędne kilogramy, np. przed ważną uroczystością rodzinną. Wszystko oczywiście za odpowiednią – niemałą – opłatą.
Obecnie zawód dietetyka urasta do rangi, jaką jeszcze kilka lat temu miała profesja psychologa. Każdy artykuł czy program telewizyjny dotyczący odchudzania musi mieć wypowiedź tego specjalisty. Można odnieść wrażenie, że dietetycy po ukończeniu swojej szkoły posiedli tajemną wiedzę, dzięki której mogą odchudzić każdego za pomocą kilku prostych porad. Zwykle jednak znamy te zasady na pamięć: pięć zbilansowanych posiłków dziennie, dużo warzyw i owoców, sport, itd. Co bardziej „postępowi” proponują odchudzanie np. za pomocą diety Dukana, oficjalnie uznanej za szkodliwą. Skąd więc wzięła się popularność tych specjalistów?
Coraz większy problem
W Polsce wciąż rośnie liczba osób, które ważą za dużo. Szacuje się, że już 15,8 procent Polaków jest otyłych, a dwa razy tyle ma nadwagę. Statystycznie, gdyby „wylosować” piątkę naszych rodaków, jeden byłby otyły, dwóch miałoby nadwagę i tylko dwóch posiadałoby wagę w normie. Dla ułatwienia statystyki nie uwzględniają w ogóle osób z niedowagą, gdyż te stanowią zaledwie margines. Tymczasem otyłość jest przyczyną wielu poważnych chorób, w tym nadciśnienia, problemów z krążeniem i niektórych rodzajów nowotworów. Szacuje się, że w Europie milion osób umiera rocznie z powodu otyłości.
Wydaje się jednak, że zdrowie to nie najważniejsza, a przynajmniej nie jedyna motywacja do tego, żeby schudnąć. Podczas gdy społeczeństwo robi się coraz grubsze, media wciąż kreują wizerunek bardzo szczupłych osób. Przykładem są modelki, których BMI często wskazuje na niedowagę. Co prawda mówi się o tym, że chudość jest niezdrowa i nieatrakcyjna, ale zdaje się to nie mieć żadnego odbicia w rzeczywistości. Nawet modelki plus size, które bardziej przypominają typowe kobiety, są przeważnie uważane za pewnego rodzaju kuriozum, które zapewne minie z nastaniem kolejnego sezonu.
Co ciekawe, mężczyźni, którzy czują, że muszą stracić na wadze, przeważnie zaczynają od uprawiania sportu. Tymczasem kobiety od razu przechodzą na dietę. Gabinet dietetyka rzadko jest pierwszym miejscem, do którego trafia osoba, która chce się odchudzić. Najczęściej panie z nadwagą najpierw chcą zrzucić zbędne kilogramy na własną rękę. – Próbowałam wielu diet, w tym 1000 kcal, Atkinsa i Dukana – wspomina 48-letnia Grażyna, sekretarka w dużej firmie. – Zawsze wyglądało to tak samo. Najpierw traciłam kilka kilogramów i czułam się świetnie. Jednak kilka tygodni później waga stawała w miejscu. Byłam zdesperowana, bo tak się katowałam, a nic z tego nie wynikało. W końcu rzucałam się na jedzenie. Zawsze wracałam do poprzedniej wagi. Efekt diety nigdy nie utrzymał się dłużej niż miesiąc. Dopiero dietetyczka wybrała dla mnie zbilansowaną dietę, która pozwoliła mi schudnąć na stałe.
Czy więc wizyta u dietetyka to faktycznie klucz do tego, żeby cieszyć się szczupłą sylwetką? Nie wszyscy mają tak optymistyczne wspomnienia jak Grażyna. 38-letnia Agnieszka opowiada, jak poszła do dietetyka z całą rodziną: - Wszyscy mieliśmy skłonności do tycia, jednak przez całe lata ignorowaliśmy ten problem. Na stole zawsze pojawiały się tłuste przekąski, ciasta, chipsy, piwo. Jedzenie było główną częścią dnia. Do czasu, kiedy mama zaczęła chorować. Okazało się, że potrzebna jest operacja, jednak mama kwalifikuje się do osób otyłych, co sprawia, że zabieg jest bardzo niebezpieczny. Zapisaliśmy się więc wszyscy do dietetyczki. Zrobiła pomiary, sprawdziła nasz jadłospis, za kilkaset złotych ułożyła dietę. Wszystko pięknie, faktycznie chudliśmy kilogram na tydzień. Za to jakim kosztem! Cały dzień musiałam stać przy garach i gotować jakieś dziwactwa, którymi nie można było się najeść. W końcu przyszły święta Bożego Narodzenia i odzyskaliśmy wszystkie kilogramy, które udało nam się zrzucić. Ponieważ nie
mieliśmy już pieniędzy, ściągnęliśmy dietetyczny jadłospis z internetu. Okazało się, że nie różni się wiele od tego, za który płaciliśmy kilkaset złotych!
Wszystko takie same?
Przeglądając oferty dietetyków w internecie, przeważnie trafiamy na ten sam schemat. Proponuje się nam pierwsze spotkanie, na którym specjalista określa, jaka powinna być nasza prawidłowa waga i z czym właściwie mamy problem. Dietetyk tłumaczy nam, o co właściwie chodzi w odchudzaniu, rozpisuje jadłospis. Potem odbywamy kilka wizyt kontrolnych, aż w końcu nie potrzebujemy pomocy dietetyka i jesteśmy w stanie sami zapanować nad swoim jadłospisem.
Problem w tym, że kilka takich wizyt może pochłonąć naprawdę sporą część budżetu domowego. Pierwsze spotkanie kosztuje średnio 80 zł, rozpisanie diety na tydzień – nawet 250 zł! Wizyty kontrolne, trwające od 20 minut do godziny, to też koszt średnio 60 zł. Nasuwa się pytanie – jaka tajemna wiedza jest przekazywana na tych spotkaniach, że warto tyle na nie wydać?
Statystyki są bezlitosne – jako społeczeństwo wcale nie tyjemy z powodu wadliwych genów czy tajemniczych hormonów przenoszących się w kanalizacji, tak jak głoszą niektóre teorie spiskowe. Jemy po prostu za dużo słodyczy, podjadamy między posiłkami, spożywamy za dużo alkoholu i prowadzimy siedzący tryb życia. Tymczasem batonik orzechowy w niektórych wypadkach stanowić aż 1/5 naszego dziennego zapotrzebowania na kalorie. A czy po zjedzeniu takiej przekąski mamy jakiekolwiek wyrzuty sumienia?
Dietetycy oferujący programy odchudzania mają za zadanie naprostować te zwyczaje żywieniowe. Ich rola polega nie tylko na tym, żeby rozpisać dietę, która działa, ale także na zmianie nawyków, które często towarzyszą nam od lat.
- Wizyta u dietetyka nie jest refundowana przez NFZ. Jednocześnie jednak lekarze alarmują, że epidemia otyłości ogarnęła nasze społeczeństwo i już 30 procent dzieci jest otyłych – mówi dietetyk Katarzyna Bychowska z Biostudio w Podkowie Leśnej. – W zastraszającym tempie tyjemy od śmieciowego jedzenia. W konsekwencji coraz młodsze osoby są otyłe, u dzieci coraz częściej pojawiają się choroby związane z nieprawidłowym odżywaniem, takie jak cukrzyca, osteoporoza, wysoki poziom cholesterolu, alergie, a nawet nowotwory. Czy warto zatem płacić za wizytę u dietetyka? Uważam, że zdecydowanie tak, choć wizyta taka powinna być refundowana, żeby każdy mógł z niej skorzystać. W pewnym stopniu spowolniłoby to wzrost zapadalności na choroby związane z otyłością w Polsce. Ale nikt nie dba o nasze społeczeństwo w ten sposób. Co trzecie dziecko w wieku szkolnym jest otyłe lub ma nadwagę, niewiele to obchodzi naszych ustawodawców. Jeśli chodzi o tycie, doganiamy USA, gdzie otyłość olbrzymia nie jest wyjątkiem.
Niejasne prawo
Ustawodawców najwyraźniej nie obchodzi także stworzenie odpowiednich przepisów regulujących zawód dietetyka. Nie ma ustawy, która mówiłaby o tym, jakie trzeba mieć kwalifikacje, żeby w ogóle pracować w tym zawodzie. Uniwersytety medyczne oferują przeważnie dietetykę jako osobny kierunek studiów. Można zapisać się też na studia podyplomowe. Tego zawodu można nauczyć się jednak nie tylko na studiach, ale także na przykład na odpowiedniej specjalizacji w technikum.
Jeżeli już zdecydujemy się na wizytę u dietetyka, warto dokładnie sprawdzić jego kwalifikacje. Często osoby oferujące takie usługi wcale nie ukończyły odpowiednich studiów, ale np. technikum o profilu fizjoterapeutycznym. Co ciekawe, niektóre placówki oferują nawet... dwutygodniowy wyjazdowy kurs dietetyka lub kurs korespondencyjny. Nie znaczy to oczywiście, że takie osoby nie mogą mieć odpowiedniej wiedzy. Czy jednak warto ryzykować?
Ponieważ nie istnieje odpowiednia ustawa, która regulowałaby prawo w tym zakresie, nawet jeżeli trafimy na oszusta, raczej nie będzie możliwości, żeby się odwołać. Tymczasem odchudzanie to obecnie ogromny biznes i z pewnością niejedna nieuczciwa osoba widzi tutaj sposób na szybki zarobek. Nie trzeba zresztą daleko szukać. Wśród ofert dietetyków mamy takie, które oferują tzw. szybkie odchudzanie, np. przed ślubem koleżanki, lub dietę Dukana, uznaną oficjalnie za niebezpieczną dla zdrowia.
Jak więc wybrać odpowiedniego specjalistę? - Warto popytać znajomych, poszukać na forach internetowych opinii. Na pewno nie warto iść do pierwszego lepszego dietetyka – tłumaczy Katarzyna Bychowska. - Można też przed zapisaniem się na wizytę zorientować się, jak pracuje dietetyk, jak przygotowuje diety, jak wygląda wizyta i ile czasu trwa. Mamy prawo przed skorzystaniem z usługi porozmawiać ze specjalistą.
- Chyba rzadko zdarzają się oszuści, choć należy się ich wystrzegać. Wybór dietetyka zależy od tego, czego właściwie oczekujemy. Jeżeli chodzi nam po prostu o to, żeby schudnąć, prawdopodobnie bez problemu znajdziemy specjalistę, który będzie nam odpowiadał. Jeśli jednak szukamy czegoś więcej, np. mamy jakieś dolegliwości zdrowotne i chcemy wspomóc dietą leczenie chorób, trzeba być już ostrożniejszym. W takim wypadku warto poszukać kogoś poleconego i sprawdzonego przez innych – dodaje specjalistka.
Dla kogo dietetyk?
Czy zatem wizyta dietetyka to jedyny sposób na to, żeby zyskać szczupłą sylwetkę? Z pewnością nie, jednak w wielu okolicznościach może być bardzo przydatna.
– Informacji na temat odżywiania jest wiele. Właściwie każda kolorowa gazeta, pismo, portal obfituje w nowe „super diety” i sposoby odżywiania – mówi Katarzyna Bychowska, dietetyk z Biostudio w Podkowie Leśnej. – Z tego szumu informacyjnego ciężko wyłowić jednak wartościowe i prawdziwe informacje. Większość z nas nie ma czasu na szukanie, wertowanie, czytanie książek. Dobry dietetyk to dziś skarb, bo nie każdy ma wiedzę godną przekazania pacjentowi.
Dietetyk nie jest bowiem cudotwórcą i osobą, która potrafi odchudzić każdego, nawet najbardziej opornego klienta. Jeśli ktoś interesuje się odżywianiem i zdrowym stylem życia, raczej niewiele skorzysta na wizycie, bo dobrze wie, co zrobić. Jeżeli jednak nie masz pojęcia o podstawach dietetyki, nie wiesz na przykład, czym jest podstawowa i całkowita przemiana materii, lepiej nie zabieraj się do odchudzania na własną rękę, bo możesz wyrządzić sobie więcej krzywdy niż pożytku.
W większości wypadków naprawdę lepiej poprosić o pomoc specjalistę. Dobry dietetyk ułoży jadłospis, który będzie odpowiedni dla naszego zdrowia i stylu życia. Uwzględni na przykład, że nie możemy żyć bez słodyczy i zamieści ich niewielkie ilości w naszej diecie. W takim wypadku cena za wizytę wbrew pozorom też nie jest wygórowana. W końcu specjalista musi poświęcić dużo czasu na to, żeby ułożyć jadłospis. Trzeba tylko pamiętać, żeby mądrze wybrać gabinet, do którego chcemy się udać.
(sr/mtr), kobieta.wp.pl