Blisko ludziEmigranci a rynek pracy

Emigranci a rynek pracy

Emigranci a rynek pracy
15.07.2008 12:46, aktualizacja: 25.05.2010 21:34

Ciężko ostatecznie ocenić ilość osób, które opuściły kraj i korzystając z otwarcia rynków pracy wyjechała z Polski do krajów Unii Europejskiej. Ile nie wynosiłyby ostateczne szacunki liczba ta jest ogromna. Temat aktualny dla wielu z nas, jako że według badań około 40% Polaków przyznaje, że z kraju wyjechał ktoś z jego najbliższej rodziny.

Ciężko ostatecznie ocenić ilość osób, które opuściły kraj i korzystając z otwarcia rynków pracy wyjechała z Polski do krajów Unii Europejskiej. Ile nie wynosiłyby ostateczne szacunki liczba ta jest ogromna. Temat aktualny dla wielu z nas, jako że według badań około 40% Polaków przyznaje, że z kraju wyjechał ktoś z jego najbliższej rodziny.

Ilość emigrantów zarobkowych określa się dość rozpiętymi „widełkami” od pięciuset tysięcy do dwóch milionów. Teraz, kiedy każdy z nas ma kogoś bliskiego poza krajem odrobinę minęła fascynacja możliwościami, jakie pod względem zawodowym dało nam wstąpienie do Unii Europejskiej.

Na tak silną potrzebę migracji złożyło się wiele czynników nie było nią tylko otwarcie granic, ale także sytuacja ekonomiczna Polski i wysoki poziom bezrobocia. Przez pierwszy okres ze względu na wpływ obcego kapitału lepiej żyło się nie tylko Polakom za granicą, ale także ich rodzinom w Polsce. Obecnie zaczynają dawać o sobie znać także te mniej pozytywne konsekwencje masowych wyjazdów zarobkowych.

Ostatnio często omawiany problem braku pracowników niewykwalifikowanych jest faktycznie coraz większym problemem. Pewne jest, że brak fachowców do prac w budownictwie wpływa negatywnie na sytuację rozwoju programów inwestycji. Niestety skutki odczuwa także każdy z nas prywatnie. Stawki za prace remontowe i budowlane wzrosły tak znacznie, że przerastają (czasem nawet kilkakrotnie) godzinowe wynagrodzenia pracowników umysłowych.

Jednak każdy kij ma dwa końce. Obecna sytuacja cieszy pracowników sektora budowlanego, informatycznego i kilku innych. Jednak wzrost płac mimo że zauważalny nie dotyczy wszystkich grup zawodowych. W rezultacie współcześnie bardziej opłacalne jest stanowisko pracy w ekipie remontowej niż administracji czy w sektorze edukacji.

Emigracja do krajów UE poza wyższymi zarobkami kusiła i kusi Polaków możliwością zdobycia zagranicznego doświadczenia oraz biegłości obcego języka. Czy jednak sytuacja wygląda tak różowo jak byśmy się tego spodziewali?

Duża część Polaków, nawet tych z wyższym wykształceniem, próbując swoich sił na zachodnim rynku pracy, rozpoczęła zawodową aktywność niezgodną ze swoimi kwalifikacjami. Tak więc większość osób już ukierunkowanych zawodowo (studia wyższe) pracuje w barach szybkiej obsługi, pubach i sklepach.

Duża część Polaków, wyjeżdżająca bez komunikatywnej umiejętności języka, zatrudnienie mogła znaleźć tylko przy produkcji, gdzie nie potrzebowała kontaktu z obcojęzycznym klientem. W efekcie wiec, doświadczenie zawodowe, które marzyło się Polakom ogranicza się do podawania piwa, sprzątania czy prac produkcyjnych. Mało optymistycznie ma się to z rozwijaniem osobistego CV w perspektywie powrotu do rodzinnego kraju.

Część emigrantów posiadła planowaną, bardzo cenną umiejętność płynnej komunikacji w obcym języku. Część – bo warto pamiętać o tym, ze nie wszyscy mieszkający za granicą Polacy szkolili i szkolą swoje umiejętności językowe. Tęsknota za krajem i jego przejawami, połączona z potrzebą ograniczania kosztów życia, często staje się powodem wspólnego wynajmowania mieszkań przez Polaków. W takiej sytuacji nie będąc zmuszeni do komunikacji w obcym dla siebie języku, trenują go tylko w koniecznych sytuacjach.

Tak więc, wracający po dłuższym czasie nieobecności w kraju Polak nie znajduje się w komfortowej sytuacji. Mimo wielu deklaracji powrotu, część z nich nie decyduje się na powrót, nie widząc żadnej zmiany w swojej sytuacji na rynku pracy w Polsce. Wraz ze spadkiem wartości obcej waluty w stosunku do złotego oddala się także wizja zgromadzenia odpowiednich oszczędności, jakie miały im ułatwić start na naszym rynku pracy.