Gdy dziecko daje do wiwatu. Sposoby polskich matek na płaczącego malucha
Matki mają niezliczone patenty na histerię własnych pociech. Jedne reagują spokojem, inne sięgają po niecodzienne metody, które choć mogą wydawać się dziwne, to zazwyczaj bywają skuteczne. Zazwyczaj to kluczowe słowo, bo uspokojenie dziecka często okazuje się ekstremalnym wyzwaniem.
25.02.2017 | aktual.: 25.02.2017 12:04
„My się zawsze cieszymy, gdy nowo narodzone dziecko głośno płacze. Gorzej, gdyby nie płakało” – powiedziała mi położona tuż po narodzinach mojego syna. Płacz to podstawowy sposób komunikacji małego człowieka ze światem. Szacuje się, że pierwszy krzyk noworodka oscyluje w granicy 80-110 decybeli. Dla porównania: trąbienie to 80 dB, ruch uliczny – 90 dB, natomiast 110 dB to dźwięk piły łańcuchowej. Ten krzyk jest dziecku niezbędny – za jego sprawą maluch po raz pierwszy łapie do płuc powietrze i zaczyna oddychać (wcześniej tlen otrzymywało poprzez pępowinę).
Z czasem krzyk dziecka zamienia się w typowe marudzenie o różnym natężeniu. Czasem maluch marudzi bez konkretnej przyczyny (chociażby po to, by zwrócić na siebie uwagę rodziców), często jednak marudzenie przechodzi w rozpaczanie. Każdy rodzic wie, jak trudno znieść płacz własnego dziecka, zwłaszcza w środku nocy. Przez lata wiele osób opowiadało się jednak za tym, by płaczące dzieci zostawić samym sobie. Pisze o tym Margot Sunderland w podręczniku „Mądrzy rodzice” (Świąt Książki 2012).
„Matkom mówiło się, że dzieci ćwiczą płuca, jak też, że ciągłe branie na ręce płaczącego dziecka powoduje zepsucie go. Potem ataki płaczu wykorzystywano w uczeniu dzieci zasypiania oraz wyznaczaniu stałych pór na sen. (…) Niepocieszone dziecko przestanie wreszcie płakać, gdy nie będzie się na nie reagować. Poniesie jednak poważne straty psychiczne. Dzieci są genetycznie zaprogramowane, by domagać się pocieszenia, gdy pojawi się cierpienie. Płacz dziecka to intensywna prośba o pomoc w poradzeniu sobie z ogarniającymi je uczuciami i przerażającymi doznaniami cielesnymi”.
Sunderland zwraca uwagę, że małe dzieci płaczą, gdy są nieszczęśliwe i potrzebują uwagi rodziców, bo coś przeszkadza im fizycznie albo emocjonalnie. W ten sposób wołają o pomoc. Z czasem rodzice są w stanie rozpoznać, z jakiego powodu płacze ich pociecha, co nie oznacza, że dzieje się tak za każdym razem – i ze za każdym razem dziecko daje się błyskawicznie pocieszyć.
„Last Christmas”, suszarka i oklaski
Zapytałam młode matki z grupy „Mamy z Radomia i okolic”, jakie mają patenty na rozpaczające niemowlę. Czego się dowiedziałam?
„Włączam muzykę i tańczę, zabawiam, przytulam i jeśli się uderzy, całuję i mówię, że już nie boli”.
„Suszarka na ręce albo mówię, że idziemy do pieska”.
„Biorę na rączki i po płaczu”.
„Zakrywam całą buzię pieluchą i kołyszę. Zawsze działa”.
„Przytulam i całuję w nosek i w czoło”.
„Zagaduję, rozśmieszam, mówię, że nic się nie stało”.
„Skaczę delikatnie na piłce, chustuję, mówię z pamięci bajkę Zajączek jeden młody, robię z nim taneczne obroty, daję mu coś nowego do rączki, najczęściej przedmiot mojego użytku albo coś do zjedzenia”.
„Biorę na ręce, przytulam i całuję. Niekiedy sadzam w leżaczku przed pralką”.
„Suszarka, miś-szumiś, głośne śpiewanie, a np. w samochodzie głośna muzyka. A jeśli o coś konkretnego chodzi, czyli że się uderzyło czy przewróciło, to przytulenie i pocałowanie w to miejsce”.
Matki są zgodne co do tego, że zazwyczaj najlepszym patentem na uspokojenie płaczącego niemowlaka jest podanie mu piersi (jeśli dziecko jest karmione naturalnie) oraz przytulenie i łagodne pokołysanie.
Niektóre sposoby mogą jednak zaskakiwać.
„Mój Wiktor uspokaja się, jak mu śpiewam Last Christmas”.
„Udaję, że płaczę razem z nim”.
„Dziwne, ale biję brawo. Pomaga”.
„Przytulam, wygłupiam się i tańczę, w naszym przypadku taniec z dzieckiem na ręku jest lekarstwem na płacz”.
„Moja córcia (wtedy 2-3 mc) uspokajała się i zasypiała przy pralce, więc prawie codziennie nastawiałam pranie”.
Matki, by uspokoić płaczące niemowlę, próbują również dmuchać maluchowi w twarz, wachlują chusteczką higieniczną czy dają delikatnego klapsa dla odwrócenia uwagi.
Warto mieć przy tym świadomość, że czasem dzieci lamentowaniem próbują sterroryzować swoich rodziców. Ma to zwłaszcza miejsce w okresie tzw. buntu dwulatka.
Jedna z matek na forum „Mamy z Radomia i okolic” znalazła na to sposób: „Przytulam, jeśli rzeczywiście jest powód, śmieję się, jeśli (dziecko) zwyczajnie płacze, bo chce zwrócić na siebie uwagę albo nie zwracam uwagi i czekam, aż się uspokoi”.
Nie potrząsaj dzieckiem!
Bywa jednak, że rodzice nie dają sobie rady z emocjami. Biorą rozpaczające dziecko na ręce i kołyszą nim na wszystkie strony – byle maluch przestał płakać. Skutki tego mogą być bardzo poważne. Zespół (syndrom) dziecka potrząsanego (SBS – ang. Shaken Baby Syndrome) to termin używany do opisania symptomów powstałych wskutek gwałtownego potrząsania i/lub uderzenia niemowlęcia w głowę.
Fundacja Dzieci Niczyje: „Symptomy wahają się od niewielkich (drażliwość, ospałość, drżenie, wymioty) do bardzo poważnych (napady padaczkowe, śpiączka, stupor, śmierć). Powyższe zmiany neurologiczne są wynikiem uszkodzeń komórek mózgowych spowodowanych urazem, niedotlenieniem mózgu lub jego obrzękiem. Często spotyka się również rozległe krwotoki w siatkówce jednego lub obu oczu. Klasycznej triadzie objawów (krwiakowi podtwardówkowemu, obrzękowi mózgu i krwotokowi w siatkówce) w niektórych przypadkach towarzyszą siniaki występujące w tych częściach ciała, za które dziecko było trzymane podczas potrząsania. W wyniku takiej sytuacji mogą mieć miejsce również złamania kości długich lub/i żeber”.
Co zrobić, gdy dziecko płacze?
Przede wszystkim warto ustalić przyczynę płaczu. Margot Sunderland podkreśla: to nie płacz jest przyczyną. Przyczyną płaczu jest przedłużające się cierpienie i brak pocieszenia. „Dlatego też nie opowiadam się za pędzeniem do dziecka, gdy tylko jego dolna warga zacznie drżeć albo też po krótkim, trwającym kilka minut wybuchu płaczu w ramach protestu (spowodowanym na przykład tym, że nie dostało ulubionej czekoladki). Przedłużający się płacz to taki, w którym każdy wrażliwy rodzic rozpozna rozpaczliwe wołanie o pomoc. Jest to rodzaj płaczu, który trwa bardzo długo. Dziecko przestaje wreszcie płakać, gdy jest całkowicie wyczerpane i zasypia lub gdy rozumie, że nie otrzyma pomocy”.
Jaka może być zatem przyczyna przedłużającego się płaczu? Może niemowlak jest głodny albo spragniony? Jest mu za ciepło, za zimno, ma za małe ubranko albo zbyt ciasno zapiętą pieluszkę? Ma kolkę? Może pieluszka jest mokra i powoduje u malucha dyskomfort? Może dziecko jest bardzo zmęczone i daje ci w ten sposób znać, że trzeba położyć je do łóżeczka? A może mały człowiek po prostu tęskni za mamą i chce się do niej przytulić?
W przypadku płaczącego niemowlęcia pomocne mogą się okazać: biały szum, szczelne otulenie (kocykiem, pieluszką tetrową/flanelową, otulaczem), noszenie dziecka w chuście (uwaga! W nosidle nosimy dziecko, które potrafi już samodzielnie siedzieć), smoczek, kołysanka. W wyjątkowo kryzysowych momentach (choroba, trudne przeżycia, skok rozwojowy, ząbkowanie) warto wziąć dziecko do swojego łóżka i pozwolić mu spędzić koło siebie całą noc.