Hodowla zwierząt egzotycznych
Jednym wystarcza pies, kot, chomik, świnka morska, ewentualnie szczur. Są jednak i tacy wielbiciele zwierząt, którym potrzebna jest odrobina dreszczyku emocji, egzotyka, jakaś odmiana
25.03.2009 | aktual.: 10.09.2018 11:36
Łatwy w utrzymaniu, niewymagający, a do tego bardzo atrakcyjny. Żywić go można świerszczami, drewnojadami, szarańczą, od czasu do czasu można podać na obiad małą myszkę. Zdarza się jednak, że bywa niejadkiem. O kim mowa? Chodzi o... skorpiona cesarskiego, jedno z najpopularniejszych zwierzęt terrariowych hodowanych w Polsce.
Jednym wystarcza pies, kot, chomik, świnka morska, ewentualnie szczur. Są jednak i tacy wielbiciele zwierząt, którym potrzebna jest odrobina dreszczyku emocji, egzotyka, jakaś odmiana. Czasami wiąże się to z prawdziwą pasją, czasami - niestety - z chęcia popisania się, zaimponowania znajomym. Do takich domów trafiają skorpiony, pająki ptaszniki, jaszczurki, żółwie, węże dusiciele, żmije, a czasami nawet małpy i koty drapieżne. Najpopularniejsze wśród hodowców amatorów zwierzęta terrariowe to podobno idealna propozycja dla osób dużo pracujących, które nie mają dla swoich „pupili” zbyt dużo czasu. Przecież z pająkami czy wężami nie trzeba wychodzić na spacer, bawić się i generalnie poświęcać im tyle uwagi. Ich hodowla wydaje się prostsza. Ale czy aby na pewno?
– W przypadku tych zwierząt jest wręcz odwrotnie - twierdzi Michał Targowski, dyrektor gdańskiego ogrodu zoologicznego. - Trzeba dokładnie poznać ich zwyczaje, środowisko naturalne, tak aby w miarę jak najlepiej odtworzyć je w warunkach domowych. Nie zawsze wystarcza małe terrarium z miseczką wody. Te zwierzęta potrzebują często przestrzeni, swobody, wysokiej temperatury, odpowiedniej wilgotności, bo wiele z nich pochodzi z krajów tropikalnych.
Największą popularnością cieszą się jadowite pająki, węże, kilka gatunków papug, żółwie wodne i lądowe, a także jaszczurki. Problem polega na tym, że większość z tych okazów to gatunki chronione. A to oznacza, że kupując je powinniśmy domagać się od sprzedawców odpowiednich papierów poświadczających, że dany zwierzak pochodzi z legalnego źródła. Wymaga tego Konwencja Waszyngtońska, zwana też CITES, regulująca przepływ ginących gatunków roślin i zwierząt oraz przepisy unijne. W Polsce zwierzęta chronione trzeba dodatkowo zarejestrować w urzędzie powiatowym (mamy na to 14 dni od momentu wejścia w posiadanie egzotycznego okazu). Gdy zwierzę umiera lub zostaje sprzedane, mamy dokładnie tyle samo czasu na jego wyrejestrowanie. Te regulacje obowiązują zarówno sklepy zoologiczne, jak i osoby prywatne, które kupują zwierzęta chronione w celach niekomercyjnych. To nie wszystko.
- Jeśli posiadamy zwierzęta jadowite, potencjalnie niebezpieczne, powinniśmy posiadać w domu surowicę. A z tym wiążą się spore wydatki – mówi Michał Targowski. – Bo surowice są drogie, a do tego mają krótkie daty ważności. Posiadanie tego typu zwierząt wymaga od nas zdobycia wielu dokumentów, dlatego uważam, że większość tych hodowanych w Polsce posiadanych jest nielegalnie. Nie wspomnę tu o licznych wystawach pająków czy węży jadowitych, które pojawiają się w okresie wakacyjnym. Mamy wprawdzie prawo, które te sprawy reguluje, ale jest ono martwe, bo te zwierzęta można kupić sobie zwyczajnie przez internet. A urzędy miasta wydają zezwolenia na tego rodzaju wystawy.
- Trzeba także pamiętać, że jeśli to zwierzę nam się znudzi, to nie będziemy mieli gdzie go oddać. Nie ma w Polsce ośrodków adopcyjnych dla takich gatunków. A ogrody zoologiczne nie są od tego, żeby je przyjmować. Chociaż z tego co wiem myśli się o budowie takich ośrodków na południu kraju i w Polsce centralnej. Są tam rzesze zwierząt rekwirowanych przez ośrodki celne od osób, które uprawiają ich nielegalny handel.
Kiedy już przebrniemy przez szczegóły prawne, możemy zacząć przygotowywać gniazdko dla naszych pupili. Musimy zapewnić mu kawałek środowiska naturalnego, który będzie mu dostarczał podobnych bodźców. Tego typu zwierzęta są bardzo wrażliwe na temperaturę, powierzchnię. Często potrzebne nam będą żarówki zapewniające nie tylko światło, ale i ciepło. Jeśli zwierzęta te trzymane są w zbyt małych terrariach, zaburza to ich rozwój, karłowacieją. Trzeba także dostarczać im odpowiedni pokarm, czasami żywy. U węży dusicieli nie zanika wtedy zdolność polowania i odruch zaduszania.
W przypadku rodzin z małymi dziećmi, nie jest to najlepszy wybór. No i terrarium musi mieć odpowiednie rozmiary. Duże węże, np. boa dusiciel, a także niektóre jaszczurki, jak legwany, powinny mieć duże „mieszkanie”, Michał Targowski sugeruje nawet poświęcenie na nie pół pokoju.
Jeżeli bierzemy pod swoją opiekę żółwia, musimy pamiętać o takich sprawach jak... regularne obcinanie pazurów. W terrarium gady te nie zawsze mają odpowiednie podłoże i przestrzeń, nie ma więc możliwości ich ścierania. To może prowadzić do poważnych okaleczeń, a nawet zakażeń. Z kolei nieodpowiednia dieta może zniekształcić jego szczęki. Zdarza się także, że rodzice kupują swoim pociechom ślicznego, małego żółwika, żeby potem z przerażeniem odkryć, że wyrosło z niego wielkie żółwisko, które nie mieści się już w plastikowym minipojemniku. Wtedy taki gad trafia do najbliższego jeziora lub rzeki. Traktowane w tak nieodpowiedzialny sposób żółwie czerwonolice stały się zagrożeniem dla naszych rodzimych żółwi błotnych.
Innym popularnym egzotycznym okazem są legwany zielone. Problem z nimi polega na tym, że z małej, kilkunastocentymetrowej jaszczurki wyrastają na na blisko dwumetrowego „smoka”. Nie są agresywne, ale nie przepadają za pieszczotami. Mają bardzo ostre pazury, a zamiast zębów listwy rogowe, które tną jak żyletka.
- Przyszła kiedyś do nas pani z legwanem, który wgryzł się jej w policzek - mówi Michał Targowski. – Oczywiście chciała, żebyśmy jaszczurkę przyjęli. Ale ja miałem już w zoo siedem legwanów, więc zapytałem tylko: „Po co mi ósmy?”. Usłyszałem, „A od czego wy jesteście?!”.
Kiedy już poznamy zwyczaje i potrzeby swoich zwierzaków, warto abyśmy zainteresowali się swoim bezpieczeństwem. Musimy wiedzieć dokładnie czy nasz pupil jest jadowity czy nie. W przypadku wspomnianego już skorpiona cesarskiego, jad nie jest silny, a ukąszenie przypomina użądlenie pszczoły. Jednak osoby uczulone właśnie na jad pszczół powinny zrezygnować z posiadania takiego pajęczaka. Musimy znać także dokładnie biologię swojego ulubieńca, tak aby móc mu pomóc w czasie leczenia.
- Z reguły trafiają do mnie przypadki, które w medycynie amerykańskiej określa się jako „ADR”, czyli „ain’t doing right” [„coś jest nie tak] – mówi Marcin Krzemiński, właściciel gdańskiego szpitala weterynaryjnego. – Czyli nie wiadomo dokładnie co im jest. Nie jedzą, nie ruszają się, najczęściej są na granicy śmierci albo już nie żywe. Problem polega na tym, że niewiele powstało książek o gadach, płazach czy owadach, więc nie wiadomo jak je leczyć. Najczęściej podajemy im płyny, witaminy, proste antybiotyki, bo inne mogłyby im zaszkodzić. Tym najlżejszym zwierzakom podajemy leki bardzo rozcieńczone. Ale czasami nie wiemy jak te lekarstwa podać. I czy nic nam się nie stanie. A wiedzy właściciela nie zawsze można zaufać.
Osoby, które planują zaopiekować się podobnym pupilem powinny więc wcześniej poważnie zastanowić się nad jego wyborem. I zastanowić się nad swoimi motywami.
- Jeśli ktoś decyduje się mieć za współdomownika pająka, tylko po to, żeby robił mu za odpowiednik horroru w telewizji, to niech lepiej sobie hodowlę odpuści, a pająki poogląda gdzie indziej – mówi doktor Krzemiński.
- Polacy ogólnie lubią deklarować swoją miłość do zwierząt. I lubią się z nią afiszować – dodaje Targowski. - Ale w przypadku takich zwierząt te sentymenty trzeba sobie odpuścić. I warto pamiętać, że im akurat człowiek nie jest do szczęścia potrzebny...