Kobieto, radź sobie sama!
Rząd zapomniał o samotnych matkach. Fundusz alimentacyjny z którego kobiety otrzymują pieniądze, nie powstanie w tym roku. O wypłatę mogłaby ubiegać się każda samotnie wychowująca dziecko matka, w której domu dochód na osobę nie przekracza 725 zł.
22.06.2007 | aktual.: 30.05.2010 20:40
Rząd zapomniał o samotnych matkach. Fundusz alimentacyjny z którego kobiety otrzymują pieniądze, nie powstanie w tym roku.
Samotne matki domagają się przywrócenia Funduszu Alimentacyjnego od chwili jego likwidacji w 2004 r. Od początku obecnej kadencji Sejmu popierał je PiS. Ten rok miał być przełomowy: dzięki funduszowi działającemu na nowych zasadach matki od września miały dostawać więcej pieniędzy - nawet 500 zł zamiast 380 zł jak dziś. Zasiłek miał także objąć więcej kobiet, bo planowano obniżyć kryteria dochodowe. O wypłatę mogłaby ubiegać się każda samotnie wychowująca dziecko matka, w której domu dochód na osobę nie przekracza 725 zł. Rząd w tegorocznej rezerwie budżetowej przeznaczył 390 mln zł na przywrócenie funduszu. Niestety. Nic z tego.
- Funduszu Alimentacyjnego w tym roku nie uda się uruchomić - przyznaje Tomasz Latos, poseł PiS. W Sejmie utknęły bowiem ustawy, które miały przywrócić system. Jeden poselski, drugi złożony z inicjatywy obywateli. Nawet senatorowie mają swój projekt, który co prawda nie mówi o powrocie do funduszu, ale rozszerza katalog osób uprawnionych do zaliczki o kobiety, które ponownie zawarły związek. Posłowie z komisji polityki społecznej nie mogą pracować nad uchwaleniem ustawy, bo rząd ociąga się z zajęciem stanowiska w sprawie przywrócenia funduszu.
- Na początku roku były jakieś deklaracje ze strony premiera i minister finansów, ale żadnej oficjalnej opinii do dziś nie dostaliśmy - ubolewa poseł Latos. Sylwester Pawłowski z SLD: - My w końcu nie wiemy, czy oni chcą tego funduszu, czy nie, czy mają na to pieniądze.
Zdenerwowani posłowie skierowali właśnie list do premiera Kaczyńskiego, by rząd jak najszybciej zajął jasne stanowisko.
Skąd te opóźnienia?
Jak się dowiedziało "Metro", przyczyną są nieporozumienia między ministrami. Przede wszystkim upór minister finansów Zyty Gilowskiej, która nie godzi się na aż tak duże wydatki. Przywrócenie funduszu to koszt nawet 2 mld zł rocznie. Zdaniem jednego z polityków PiS, pani minister postawiła warunek - albo fundusz, albo becikowe. A na rezygnację z becikowego nie godzi się wicepremier Roman Giertych. Spory dotyczą też mechanizmu poprawy ściągania alimentów od dłużników. Gilowska nie chce, aby zajmowali się tym urzędnicy skarbowi. Spór o fundusz jest także w resorcie pracy i polityki społecznej. Do porozumienia nie może dojść minister Anna Kalata z wiceminister Joanną Kluzik-Rostkowską.
Więcej w: Metro - Kobieto, radź sobie sama .