Konie - wielka miłość Polaków
Nie ma na świecie drugiej nacji, która kocha konie tak mocno, jak Polacy. Osobną i liczną grupę wśród fanów wierzchowców stanowią kobiety.
02.04.2007 | aktual.: 29.06.2010 01:44
Nie ma na świecie drugiej nacji, która kocha konie tak mocno, jak Polacy. Osobną i liczną grupę wśród fanów wierzchowców stanowią kobiety.
Podkreślają to m.in. prowadzący szkoły jazdy konnej w całym kraju. Ich zdaniem ta kobieca miłość do koni wynika z tego, że panie są bardziej delikatne, cierpliwe i wrażliwe. Mają lepsze podejście do zwierząt i szybciej znajdują z nimi wspólny język.
Wśród miłośników koni jest wiele znanych Polek. Chodzi między innymi o Kingę Rusinoraz aktorki Annę Powierzę czy Adriannę Biedrzyńską, która swego czasu była regularnym gościem torów wyścigów konnych na warszawskim Służewcu.
W przypadku prezenterki telewizyjnej Katarzyny Dowborjej uwielbienie dla koni jest tak duże, że postanowiła ona zorganizować specjalne zawody jeździeckie -Mistrzostwa Polski Środowisk Twórczych Art Cup, które od kilku lat odbywają się na Opolszyźnie.
Zawodników nigdy nie brakuje, bo konie to wielkie hobby wielu aktorów: Michała Żebrowskiego, Jan Englert, Pawła Deląga, Piotra Adamczyka czy braci Mroczków.
Osobną kategorię tworzy Daniel Olbrychski (swego czasu miał w zwyczaju wjeżdżać konno do knajp w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą) oraz Marek Siudym (który konie nie tylko kocha, ale także hoduje, a w rubryce zawód wpisuje nie tylko "aktor", ale także "trener jazdy konnej"). Uwielbieniu dla wierzchowców w niemal każdym swoim filmie daje Andrzej Wajda (motyw białego konia).
Skąd ta miłość ludzi sceny do koni?
Swoją teorię na ten temat ma reżyser Adam Hanuszkiewicz.
- Araby to baby zaklęte w konie, więc jak ich nie kochać?
To uwielbienie dla koni wśród osób znajdujących się na świeczniku rozprzestrzenia się także na zwykłych ludzi. Zdaniem ekonomistów powodem tego jest bogacenie się klasy średniej, którą stać na coraz więcej nowych rozrywek.
Nie bez znaczenia jest też tradycja - Polacy jeżdżą konno od pokoleń. Poza tym jazda konna to sport stosunkowo tani (za godzinną przejażdżkę trzeba wyłożyć 20-35 zł, czyli często mniej niż należy zapłacić za wynajęcie kortu do tenisa ziemnego).
Na Zachodzie na wizytę w stadninie konie stać tylko ludzi zamożnych (np. w Niemczech stawki zaczynają się od 40-50 euro). Dlatego nikogo nie powino dziwić, że w całej Polsce jak grzyby po deszczu powstają szkoły jazdy konnej. Chętnych nie brakuje. Coraz liczniej odwiedzają je także cudzoziemcy. Bo świat już docenił naszą miłość do wierzchowców.
Dlatego nasze stadniny odwiedzają bogaci arabscy szejkowie, milionerzy z USA i Europy Zachodniej - wśród nich jest m.in. muzyk ze słynnego zespołu The Rolling Stones. Przyjeżdżają nie tylko podziwiać, ale przede wszystkim, by kupować.
Znając wartość koni z najlepszych stajni (choćby tej z Janowa Podlaskiego) nie wahają się wykładać na zakupy wielkim sum. Rekordowa transakcja w Janowie Podlaskim opiewała na kwotę 1,5 miliona dolarów (tyle kosztowała klacz Penicylina). W ubiegłym roku pewien miłośnik koni kupił tam dwa ogiery za 900 tys. dolarów.