Koniec z "jedynkami" w lubelskim liceum. Korzystają nie tylko uczniowie

Koniec z "jedynkami" w lubelskim liceum. Korzystają nie tylko uczniowie

Szkoła bez "jedynek" to marzenie wielu uczniów
Szkoła bez "jedynek" to marzenie wielu uczniów
oprac. IWC
08.11.2021 20:17

O VI Liceum Ogólnokształcącego im. Hugona Kołłątaja w Lublinie zrobiło się głośno, gdy na początku roku szkolnego zrezygnowano tam z wystawiania "jedynek". - Oceniamy zdobytą wiedzę i umiejętności, a nie ich brak - wyjaśnia Marzena Kamińska, dyrektorka "Kołłątaja".

W jednej z lubelskich szkół ma miejsce mała rewolucja. Od początku roku szkolnego w VI Liceum Ogólnokształcącego im. Hugona Kołłątaja uczniowie nie muszą się już martwić oceną niedostateczną. Pomysł był konsultowany z uczniami i rodzicami. Pozytywnie odnieśli się do niego również nauczyciele, którzy, jak się okazało, nie lubią wystawiać jedynek.

Szkoła bez "jedynek", czyli jaka?

Jak w praktyce wygląda nauka w szkole bez ocen niedostatecznych? Kiedy uczeń opanuje materiał w dzienniku pojawia się ocena od 2 do 6. Jeśli komuś poślizgnie się noga, nie otrzyma złego stopnia, a jedynie znaczek "x", który oznacza "uczę się". Potem wystarczy, że ustali z nauczycielem termin, w którym będzie mógł wykazać się wiedzą.

"Jedynka" może się pojawić w dzienniku wyłącznie na koniec semestru lub roku szkolnego w sytuacji, jeśli uczeń nie otrzymywał w trakcie nauki ocen pozytywnych. Takie rozwiązanie narzuca rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej, ale w trakcie trwania semestru nie ma obowiązku stosowania skali 1-6.

Bez "jedynek" uczniowie mniej się stresują

- Tak naprawdę ocena niedostateczna sprawia potężną przykrość uczniowi. Czasami powoduje brak chęci do dalszej pracy. My mamy oceniać wiedzę i umiejętności, czyli mamy egzekwować to, czego uczeń ma się nauczyć, a ocenianie wiedzy i umiejętności to jest w skali 2 do 6. Natomiast "jedynka" nie jest za wiedzę i umiejętności, tylko za ich brak - wyjaśniła podczas dyskusji w "Dzień Dobry TVN" Marzena Kamińska, dyrektorka VI Liceum Ogólnokształcącym im. Hugona Kołłątaja w Lublinie.

Podobnego zdania jest edukatorka Edyta Plich. Według ekspertki szkoła nie jest po to, by oceniać, a uczyć. Niestety, obecnie proporcje te są zaburzone, ponieważ skupiliśmy się głównie na ocenianiu.

- Słyszymy od rodziców informacje: "Moja córka jest piątkowa", "Uczeń słaby - dwójka", czyli mierzymy w cyfrach. Kiedy dziecko wraca ze szkoły, rodzice nie pytają: "Jak ci się podobało?", "Co było ciekawego?", tylko: "Co dostałeś?" - wypunktowała Pilch.

Nowy system nauczania spotkał się z dużym entuzjazmem ze strony samych uczniów. Jedna z uczennic trzeciej klasy w rozmowie z "Dziennikiem Wschodnim" przyznała, że "Do szkoły chodzi się teraz przyjemniej. Wiadomo, że nic złego człowieka nie spotka i zawsze będzie ta druga szansa. Łatwiej też sobie zaplanować czas na naukę, jak się wie wszystko z wyprzedzeniem."

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.

Źródło artykułu:WP Kobieta