Mąż jest za surowy
Mam skomplikowaną sytuację i nie wiem jak postąpić. Od trzech lat jestem ponownie zamężna. Mam dzieci z pierwszego związku, w tym jedno autystyczne, mój problem polega na podejściu męża do dzieci. Jest strasznie surowy.
14.01.2010 | aktual.: 06.06.2018 14:47
Mam skomplikowaną sytuację i nie wiem jak postąpić. Od trzech lat jestem ponownie zamężna. Mam dzieci z pierwszego związku, w tym jedno autystyczne, mój problem polega na podejściu męża do dzieci. Jest strasznie surowy, czasem odnoszę wrażenie, że nie żywi do dzieci żadnych głębszych uczuć. Wymaga bezwzględnego posłuszeństwa, a najdrobniejsze przewinienie dziecka jest natychmiast karane i nie mam tu na myśli kar cielesnych. Mąż nie bije dzieci, ale to chyba nie wszystko. Robi np. tak że zabrania autystycznemu synowi oglądania telewizji, albowiem uznaje, że ten tylko gra albo ogląda telewizor. Mój syn ma 11 lat. Po powrocie ze szkoły i odrobieniu lekcji Kamil chce oglądać swoje ulubione programy zwykle sport lub filmy przyrodnicze. Wtedy zaczyna się wojna, bo w dziecięcym pokoju maluchy oglądają bajki, a Kamil nie ma co robić, więc w tej sytuacji ja pozwalam mu włączyć telewizor u nas w pokoju jeśli nic nie oglądamy. Wiem, że konsekwencja jest dobra, ale nie do przesady. Wiecznie zakazy i nakazy na wszystko
wyznaczony czas. Rozmawiałam wielokrotnie z mężem, ale on mówi, że wymyślam i że jest dobrym ojcem i wychowuje dzieci na porządnych ludzi. Mąż nie miał nigdy własnych dzieci. Naprawdę już nie wiem, co robić.
Przede wszystkim Pani mąż nie jest ojcem. Nie wiem, czy dzieci utrzymują kontakty z prawdziwym tatą czy nie. Niezależnie jednak od tego, Pani partner nie jest ich ojcem, dlaczego więc Pani mówi o nim, że jest ojcem i on o sobie mówi podobnie? Dobrze jest, gdy dzieci znają prawdę o swoich rodzicach. Rozwód nie przekreśla ról. Jeśli rodzice żyją, ale nie mieszkają pod jednym dachem, to wciąż pozostają rodzicami – mamą i tatą. Trzeba dbać o to, by jak najczęściej widziały się z rodzicem, który z nimi nie mieszka. Nie wiem, jaka jest przyczyna rozwodu, rozstania czy nie istnienia taty w życiu Pani dzieci. To jeden ważny problem wynikający z listu. Drugi to sposób traktowania ich, wychowywania przez męża. Każdy rodzic ma prawo do wykorzystywania w procesie wychowawczym swoich metod, swojego podejścia do spraw rygoru, dyscypliny.... Nie jestem zwolenniczką ostrych, stanowczych zakazów, rygorów, chociaż jestem zwolenniczką konsekwencji i stanowczości. W stosunku do Kamilka – chłopca z autyzmem, metody wychowawcze
trzeba korygować zgonie z terapeutycznymi zaleceniami. Ufam, że Kamil jest pod opieką psychologa, on podpowiada, jak zachowywać się w różnych sytuacjach, czego wymagać, a wobec jakich postaw być tolerancyjnym. Z pewnością wychowywanie autystycznego dziecka jest trudniejsze, wymaga więcej spokoju i wiedzy na temat problemów takiego dziecka. Tu sama dyscyplina nie wystarczy i o tym powinien wiedzieć Pani mąż, jeśli chce uczestniczyć w procesie wychowania Kamila.Zachęcam do wizyty u psychologa zarówno Panią, jak i jej męża. Nie chcę dyskutować na temat ilości czasu spędzanego przed telewizorem. Jestem zwolenniczką mniejszych i kontrolowanych ilości czasu przed telewizorem niż niekontrolowanego przesiadywania przed szklanym ekranem. Nie jestem w stanie ocenić na podstawie listu, ile czasu dzieci spędzają przed telewizorem, ile czasu spędza Kamil. Myślę, że tym listem nie wpłynę na zmianę zachowań męża wobec dzieci. To Pani powinna rozmawiać, ustalać reguły, wymagać od dzieci, by szanowały zdanie Pani i męża. W
jakim zakresie zdanie to będzie spójne z Pani zdaniem, to osobna kwestia. Rodzice powinni być zgodni, co do wymagań, oczekiwań i konsekwentni, jeśli chodzi o wszelkie nakazy, ograniczenia i zakazy. Jak Pani widzi, problemów jest sporo. Proszę stopniowo rozwiązywać je.
Krystyna Zielińska - psycholog dziecięcy i logopeda