O tych, których nikt nie słucha. Bieda po polsku
– Emeryturę będzie Pan miał w niebie – usłyszał od lekarzy Kazimierz, który poważnie zachorował, a do emerytury zabrakło mu 4 przepracowanych lat. Irena najbardziej wstydzi się swojej łazienki i smrodu stęchlizny. Ma trójkę dzieci, w tym jedno chore. Pieniędzy nie starcza im nawet na jedzenie. O tych historiach głośno nikt nie mówi.
06.12.2016 | aktual.: 08.12.2016 12:04
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Zofia ma 83 lata i 2 godziny ciepła dziennie. Tylko na tyle uruchamia piecyk elektryczny. Boi się wysokich rachunków za prąd. Jej codzienność to także: nieszczelne okna, jedno wybite. - Brak pieniędzy na wstawienie szyby. Najgorzej jest zimą, w domu wieje tak, jakbyśmy siedzieli na dworze – zapisali wolontariusze po wizycie w mieszkaniu. Problemy finansowe kobiety zaczęły się od kredytu, który zaciągnęła na nagrobek dla zmarłej siostry – ostatniej bliskiej osoby. Wydatki na leki miesięcznie sięgają aż 300 zł.
Irena najbardziej wstydzi się swojej łazienki i smrodu stęchlizny. Na paletach stoi stara pralka, która wylewa wodę podczas prania. Pranie musi robić często – ma trójkę dzieci, w tym jedno chore. Najmłodszy synek nie mówi i nie chodzi. Cierpi na porażenie kończyn. Mieszkają w starym domu, w małej wsi, takiej, gdzie autobus pojawia się raz dziennie. Pani Irena robi wszystko, żeby dzieci nie głodowały: zbiera grzyby, robi przetwory, wyszywa nocami obrusy i serwetki, a potem sprzedaje swoje prace. Najważniejsza potrzeba: zimowe buty. Marzenie: rehabilitacja dla syna.
- Emeryturę będzie miał pan w niebie – słyszał w urzędzie pan Kazimierz. Zachorował na raka krtani, do emerytury zabrakło czterech lat pracy, renta mu nie przysługuje. Żyje z 600 zł zasiłku. Najtrudniejsze do zniesienia jest wrażenie, że nikt go nie słyszy. Także dosłownie: choruje na raka krtani, stracił głos, z innymi porozumiewa się, pisząc na kartkach.
Pani Czesia myje się w zlewie. Wejście do wanny to dla niej za duże wyzwanie. Cierpi na osteoporozę, ma problem z poruszaniem się. Nie wychodzi z domu. Nie ma nikogo bliskiego. Mąż popełnił samobójstwo, a syn choruje psychicznie i przebywa w szpitalu psychiatrycznym. Śniadanie: kromka chleba, szklanka mleka od sąsiada. Zadłużenie: 5 tys. zł. Plany na święta: brak.
Od 21 lat pan Władysław ogląda świat tylko z perspektywy okna. Trochę się boi, ale drzwi do jego mieszkania zawsze są otwarte. Żeby ktoś mógł go znaleźć, gdyby coś się stało. Dostał udaru, prawa strona ciała jest sparaliżowana. Ze smutkiem wspomina lata, kiedy było lepiej: jego żona żyła, syn mieszkał razem z nimi, a on sam mógł zarabiać na dom i rodzinę. Budżet miesięczny: 153 zł zasiłku pielęgnacyjnego + bon żywnościowy o wartości 380 zł, 100 zł – rachunki, 50 zł – podziękowanie dla sąsiadki, która robi zakupy, 2 zł – dla listonosza, który przynosi listy. 1 zł – zostaje na przeżycie.
Magda i Stanisław od 10 lat mieszkają w altance na terenie ogródków działkowych. Bez prądu i wody. Ponieważ nie mają lodówki, jedzenie przechowują często w garnku, który zakopują pod ziemią. Od 3 lat Stanisław nie wychodzi z altanki na zewnątrz. Czuje się jak w klatce. Stracił 2 nogi, a żona nie ma na tyle sił, żeby wynieść go na zewnątrz. W zadłużenie wpadli, gdy Stanisława poraził prąd i miał amputowaną pierwszą nogę. Mężczyzna całe życie pracował bez umowy, zostali bez środków do życia. Musieli wynieść się z mieszkania, wtedy znajomy zaoferował altankę. Gdy przychodzą do nich wolontariusze Paczki, zaczynają płakać. Nikt wcześniej do ich altanki nie zaglądał. Nie pytał, jak im się żyje.
Fekalia na klatce schodowej, smród, odrapany tynk. Tego widoku z wyprawy na „białostockie slumsy”, wolontariuszka Hania nie zapomni nigdy. Drzwi otwiera młody, uśmiechnięty chłopak – 22-letni Mateusz. W mieszkaniu biednie, ale czysto. 5-letnia Kasia ogląda bajkę na starym, kineskopowym telewizorze. Na łóżku leży ich mama. Już nie ma z nią kontaktu. Gdy padła diagnoza, że to wirusowe zapalenie wątroby typu C, ojciec Kasi uciekł. Zostawił rodzinę bez środków do życia. Nie płacili czynszu, z centrum miasta zostali eksmitowani do mieszkania socjalnego. Rolę głowy rodziny bierze na siebie Mateusz, zostaje zastępczym ojcem dla Kasi i opiekunem mamy, która wymaga stałej opieki: karmienie, zmiana pampersów, mycie, częste pobyty w szpitalu. Mateusz ma marzenie, żeby czasem wyjść z kumplami, pograć w piłkę. Pożyć tak, jak inni w jego wieku. Zapytany o najważniejszą potrzebę bez wahania odpowiada: kości na zupę, dużo kości. Żebym miał z czego ugotować im obiad.
Polska bieda
Powyższe historie pochodzą z opublikowanego właśnie „Raportu o biedzie w Polsce”, przygotowanego przez działaczy Szlachetnej Paczki. Jak co roku wolontariusze spisują fragmenty rozmów ze swoimi podopiecznymi. Niewiele tu prawnych aspektów, najwięcej jest za to „zwykłych”, ludzkich historii. Takich, które dzieją się na każdym blokowisku, na każdym osiedlu, w każdym mieście.
- Raport o biedzie jest naszą służbą publiczną. Mam wrażenie, że większość projektów pomocowych polega na tym, że tutaj jest biurko, a tam jest szyba, i za tą szybą gdzieś tam, daleko, są „ci biedni”. My natomiast staramy się nie patrzeć na świat biedy i świat problemów przez szybę, tylko być z ludźmi w ich świecie, w ich kłopotach – komentuje ks. Jacek Stryczek, jeden z założycieli Stowarzyszenia Wiosna, które od lat realizuje projekt Szlachetnej Paczki.
Tylko w zeszłym roku wolontariusze odwiedzili ponad 40 tys. rodzin w potrzebie, a ponad 20 tys. włączyli do akcji. Co wynika z ich raportu?
Co druga rodzina ma zaległości z opłatami, pożyczkami, kredytami. Co piąta rodzina wielodzietna mieszka razem w jednym pokoju. Co piąta rodzina wydaje na mieszkanie więcej niż połowę swoich dochodów. Co szósta rodzina żyje bez łazienki. Kawa rozpuszczalna, pierś z kurczaka, choinka – to towary luksusowe. Brak odpoczynku i brak możliwości wystarczającej regeneracji – to najczęściej padająca odpowiedź na pytanie: „Co jest dla Państwa najtrudniejsze?”. Niskie poczucie własnej wartości i wrażenie „uwięzienia w trudnej teraźniejszości” – to najtrudniejsze, mentalne skutki biedy, które wpędzają potrzebujących w błędne koło. Silne więzi w rodzinie, doświadczenie życiowe i zdolność wyznaczania sobie celów – to główne wartości, jakimi kierują się rodziny żyjące w biedzie.
- Po 15 latach naszych spotkań ze światem biedy, wciąż utwierdzamy się w przekonaniu, że potrzebujący to bohaterowie, którzy nie poddają się i walczą – podkreślają działacze.
Według statystyk co trzeci senior nie może wydać więcej niż 7 zł. dziennie, żeby nie popaść w długi. Większość wydają na leki, pozostałe pieniądze na mieszkanie. Nie lepiej prezentują się statystki dotyczące rodzin z niepełnosprawnymi dziećmi. W blisko 15 proc. takich rodzin na osobę przypada dziennie zaledwie 1,6 zł. To mniej niż cena bochenka chleba.
A jak wygląda sytuacja w rodzinach wielodzietnych? W co piątej dochód na członka rodziny to mniej niż 200 zł, co oznacza, że po zapewnieniu dzieciom jedzenia i środków czystości, niewiele zostaje na ubrania, zabawki czy dodatkowe zajęcia. Co piąta rodzina wydaje na mieszkanie prawie 40 proc. miesięcznego dochodu. Prawie 60 proc. rodzin wielodzietnych ma zaciągnięte pożyczki. Aż 15 proc. rodzin nie ma łazienki, co utrudnia pielęgnację dzieci i dbanie o czystość.
- Jeszcze nie wiemy, na ile Program 500+ wpłynął na życie rodzin, które zostały nim objęte. Takie wnioski będziemy mogli wyciągnąć w kolejnej edycji Paczki – przyznają autorzy raportu i przytaczają historię Magdy, która samotnie wychowuje 5 dzieci. - Śmierć męża, depresja, dziecięce porażenie mózgowe jednej z córek. Musiała nauczyć się wybierać: opłacić rachunki czy zrobić dzieciom obiad? Czasem śpią w jednym łóżku, bo w domu jest zimno. Kobieta nieśmiało prosiła o nowe patelnie i kołdrę dla syna. Jakoś sobie radzą. Wpływ środków z Programu 500+ na życie rodziny: program pomaga im żyć normalniej, dzieci mogą nawet pojechać na szkolną wycieczkę. Trudności związane z opieką nad chorym dzieckiem, oraz jego leczeniem pozostają aktualne – piszą.
W ubiegłym roku Szlachetna Paczka połączyła blisko milion Polaków. Wartość pomocy przekazanej w paczkach sięgnęła 54 miliony złotych. W tym roku swoje paczki zdążyli już przygotować m.in. siostry Radwańskie i para prezydencka.
- Zmienia się polska bieda i zmienia się polskie społeczeństwo. A my za tym podążamy. Nie wiem, jak będzie wyglądać Szlachetna paczka w 2020 roku, ale sądzę, że będziemy ludziom pomagać w rozwoju. Mamy przed sobą jeszcze pewnie z 10 lat ciężkiej pracy przeprowadzania polskiego społeczeństwa przez zmianę dotyczącą podejścia do życia. Etos pracowitości, uczenia się, otwartości na drugiego człowieka i współpracy z nim. Takie społeczeństwo chcemy tworzyć i Państwa do tego zapraszamy – dodaje ks. Stryczek.