Pięć kategorii polskich prostytutek według lekarki, która zajmował się nimi 100 lat temu

"Kobiety te czyniły na mnie prawie że stale wrażenie dzieci, a często istot nienormalnych" – pisała Maria Grzywo-Dąbrowska. W 1915 roku w szpitalu pod Łodzią pod jej opieką znalazło się 650 przymusowo odizolowanych prostytutek. Nie tylko opisała ich zachowania i predyspozycje, ale też – podzieliła je na pięć kategorii.

Zdaniem Grzywo-Dąbrowskiej jedynie 15 proc. badanych przez nie prostytutek nie wykazało „cech wybitnie patologicznych”
Zdaniem Grzywo-Dąbrowskiej jedynie 15 proc. badanych przez nie prostytutek nie wykazało „cech wybitnie patologicznych”
Źródło zdjęć: © Domena publiczna

13.07.2023 | aktual.: 13.07.2023 11:55

Opinie, jakie Maria Grzywo-Dąbrowska wyrobiła sobie po kilkumiesięcznej pracy w szpitalu dla kobiet trudniących się nierządem opisałem już w innym artykule. Jakie jednak były końcowe wnioski specjalistki?

Lekarka podzieliła swoje niechętne pacjentki na pięć grup, oceniając – zgodnie z eugenicznym duchem epoki – stopień "zwyrodnienia" i "dziedzicznego obciążenia" każdej prostytutki z osobna.

Kategoria pierwsza. "Wyraźne obciążenie psychopatyczne"

W pierwszej, najliczniejszej klasie znalazły się "kobiety z wyraźnym obarczeniem psychopatycznym". Łącznie 34 proc. zasłużyło sobie na taką etykietkę, w tym osiemnastoletnia dziewczyna wyznania katolickiego, oznaczona inicjałami D.M.:

"W trzynastym roku chora namówiona przez starszą koleżankę uciekła z domu. Przyszła do Łodzi i tutaj znalazła sobie służbę [czyli zatrudniła się jako służąca – przyp. KJ]. Szybko zawarła znajomość na ulicy z jakimś 'kawalerem', który, zaproponowawszy spacer za miasto, zgwałcił ją w lasku, w skutek czego w czternastym roku życia zaszła w ciążę. Dziecko żyje; poszła za mamkę, potem za pokojówkę. Służbę często zmieniała, dopomagając sobie prostytucją. Zachowanie chorej jest bardzo dziecinne (…). Razu pewnego postanowiła uciec ze szpitala, a gdy jej w tym przeszkodzono, weszła szybko na drzewo, na sam wierzchołek i pozostała tam przez kilka godzin".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kategoria druga. "Rozmaite cechy psychopatyczne"

Druga grupa obejmowała "kobiety, których obarczenia dziedzicznego nie stwierdzono, które jednak na podstawie wywiadów lub obserwacji w szpitalu wykazują rozmaite cechy psychopatyczne". Grzywo-Dąbrowska zakwalifikowała do tej kategorii 10 proc. pacjentek, na przykład dwudziestoczteroletnią ewangeliczkę Sz.O.:

"Chora, rodziców nie pamięta, do dwudziestego trzeciego roku życia pasała na wsi krowy, 'poniewierając się po ludziach'. Wobec tego, że wszyscy we wsi z niej się wyśmiewali, postanowiła przenieść się do miasta. W Łodzi dostała się do jakiegoś przytułku (…). Namówiona przez koleżanki, zaczęła się zajmować prostytucją, na pytanie jednak, jak dawno się tym trudni, odpowiedzieć nie umie. Chora jest analfabetką, nie posiada żadnych wiadomości szkolnych, nie wie ile jest dni w tygodniu, ile miesięcy w roku".
Lekarka uważała, że 34 proc. prostytutek, które leczyła, stanowiły „kobiety z wyraźnym obarczeniem psychopatycznym”
Lekarka uważała, że 34 proc. prostytutek, które leczyła, stanowiły „kobiety z wyraźnym obarczeniem psychopatycznym”© Domena publiczna

Kategorie trzecia i czwarta. "Urodzone prostytutki"

Do grupy trzeciej autorka zaliczyła "kobiety z dziedzicznością psychopatyczną, które zdradzały rozmaite cechy psychopatyczne".

Do czwartej – "urodzone" prostytutki. Wiele było tutaj przykładów wykorzystywania seksualnego w młodości, przymusowych ślubów w wieku parunastu lat, nierządu wywołanego skrajną biedą, ale też – uprawianego w celu kupienia sobie łakoci. Łącznie te dwie grupy Grzywo-Dąbrowska szacowała na 20 proc. wszystkich prostytutek.

Fragment pochodzi z książki "Epoka hipokryzji. Seks i erotyka w przedwojennej Polsce"
Fragment pochodzi z książki "Epoka hipokryzji. Seks i erotyka w przedwojennej Polsce"© Materiały prasowe

Kategoria piąta. Tylko 15 proc. wszystkich

Nie licząc przypadków trudnych do sklasyfikowania, zostawała już tylko ostatnia, najbardziej optymistyczna kategoria: kobiety, "u których wywiady i obserwacja nie wykazały cech wybitnie patologicznych". Stanowiły zaledwie 15 proc. pacjentek, ale nawet tę smutną statystykę autorka obłożyła dodatkowymi zastrzeżeniami.

Podkreślała, że może i "wybitnych" zwyrodnień opisane delikwentki nie wykazały, zarazem jednak – żadna nie była zupełnie zdrowa na umyśle. Także najbardziej obiecujące spośród sześciuset prostytutek cechowała podatność na wpływ innych ludzi, niezdolność do samodzielnego myślenia, brak poszanowania cudzej własności, impulsywność reakcji i próżniactwo.

Słowem: zdaniem Marii Grzywo-Dąbrowskiej każda ulicznica była, zupełnie dosłownie, tak w sensie moralnym, jak i umysłowym, kobietą upadłą.

Bibliografia

  • Grzywo-Dąbrowska Maria, Psychologia prostytutki, Warszawa 1928.
Źródło artykułu:WielkaHISTORIA.pl
prostytucjaprostytutkiprostytutka
Komentarze (202)