Praca za seks czy seks w pracy?
08.12.2006 12:48, aktual.: 28.05.2010 14:53
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Kto ma pieniądze, ten ma władzę. Kto ma władzę, ten może wszystko. Ale władzę ma się nie tylko dzięki pieniądzom – czasem wystarczy, że ktoś może zaoferować innym stanowisko pracy, bądź jest twoim przełożonym. Pytanie tylko, jak swoją władzę wykorzysta. Czy molestowanie, oferowanie awansu za usługi seksualne mają miejsce w pracy; czy to tylko mit i operowanie stereotypami?
Kto ma pieniądze, ten ma władzę. Kto ma władzę, ten może wszystko. Ale władzę ma się nie tylko dzięki pieniądzom – czasem wystarczy, że ktoś może zaoferować innym stanowisko pracy, bądź jest twoim przełożonym. Pytanie tylko, jak swoją władzę wykorzysta. W jaki sposób wpływowi ludzie wykorzystują to, że inni są od nich zależni? Czy molestowanie, oferowanie awansu za usługi seksualne mają miejsce w pracy; czy to tylko mit i operowanie stereotypami?
Zjawisko niestety powszechne
Zdarza się, że ludzie z pogardą mówią o tym, że w wielkim świecie show biznesu czy ostatnio - polityki, droga do sukcesu często prowadzi przez łóżko. Jednak jak się okazuje, czasem nie trzeba wcale daleko szukać, by zobaczyć, że podobne zjawiska zdarzają się na własnym podwórku. Jak się okazuje, podobne praktyki są bardzo popularne w wielu firmach, tylko że ludzie wolą tego nie widzieć, nikomu nie mówić, bo mają wtedy święty spokój.
Klasyczny schemat
Trzydziestoletnia Magda dokładnie wie, na czym to zjawisko polega. „Schemat jest bardzo prosty – dziewczyna nie może znaleźć pracy, zależy jej na pieniądzach, nagle dostaje skromną posadę. Czuje, że podoba się prezesowi. On rzuca w jej kierunku dwuznaczne komentarze, przymila się, często woła do swojego gabinetu. Dopytuje o problemy, oferuje pomoc. Po pewnym czasie pada konkretna propozycja, która ma być lekarstwem na trudności finansowe – seks za awans. Gdy spotyka się z odmową, sytuacje się komplikuje - seks lub utrata stanowiska”. W takiej sytuacji została postawiona Magda. Jeszcze jakiś czas temu, wiedziałaby co zrobić. Jednak w chwili, gdy była sama, miała dziecko na utrzymaniu, sytuacja się skomplikowała. Wbrew pozorom wybór nie jest taki łatwy.
ZOBACZ RÓWNIEŻ
Łatwa czy bezsilna?
Magda uległa swojemu szefowi. Molestowanie trwało 6 miesięcy, aż szef ją zlekceważył, i znalazł nową podwładną, a Magda z pracy zrezygnowała. Do dziś tego żałuje, nie jest w stanie wymazać tych zdarzeń z pamięci. Najbardziej jednak jest jej żal kolejnych dziewczyn, które trafiają na jej stanowisko i z pewnością stają przed podobnym wyborem. Najprościej takie dziewczyny potępić, ocenić, że są łatwe i się nie szanują. Jednak te kobiety, które kiedykolwiek stanęły przed koniecznością wyboru między swoją godnością o zdrowiem czy głodem swojego dziecka, wiedzą, że rozwiązanie wcale nie jest takie oczywiste. Wiadomo, że konsekwencje są okropne - wyrzuty sumienia, obrzydzenie do samej siebie, wstręt do płci przeciwnej. I mimo świadomości, że tak właśnie może być, wiele kobiet ulega.
Co ja bym zrobiła…
Oczywiście każda z nas może się zastanawiać, co by zrobiła na miejscu takiej kobiety. Większość pewnie powie, że w życiu by się na pójście z szefem do łóżka nie zdecydowała, że jest to tak upokarzające i obrzydliwe, że lepiej podjąć się każdej innej pracy, niż oddać się przełożonemu. Z punktu widzenia moralności jest to przecież sytuacja klarowna. Jednak ten, kto naprawdę nie przeżył sytuacji, w której życie nie dawało mu innej możliwości, nigdy nie będzie w stanie pojąć, co czuje taka kobieta. Dlatego też nie można takich osób oceniać i pogardzać nimi. Przecież najczęściej one są ofiarami.
Ale dlaczego?
Pewne jest, że nikt nie dopuści do takiej sytuacji z przyjemności. Trzeba być świadomym tego, że w pracy są molestowane kobiety, których przełożeni wiedzą o ich trudnej sytuacji. Dla tych kobiet każda groźba utraty pracy jest katastrofą. Często molestowane są też osoby słabe psychicznie. One nie odmówią, bo się boją, ani nie powiedzą nikomu o tym, co zaszło, bo się wstydzą. Mężczyzn, którzy w ten sposób wykorzystują kobiety, nie da się obronić żadnym argumentem. Jest to podłość, nadużywanie swojej władzy oraz wykorzystywanie słabości innej osoby. W tej kwestii chyba nikt wątpliwości nie ma.
Ciche przyzwolenie
W pracy, gdzie do takich zdarzeń dochodzi, kobiety cierpią, męczą się z tym, co przeżywają, a molestujący czują się bezpiecznie. Jeżeli sprawca jest na wysokim stanowisku, siłą rzeczy jest pewny siebie, nie obawia się konsekwencji i tym samym budzi większy strach ofiary. Zaczepiając w pracy swoją podwładną, nie czuje żadnego zagrożenia. Wszyscy mogą doskonale wiedzieć, co się dzieje, ale nikt nie odważy się odezwać. Brak oparcia u innych osób i zarazem ciche przyzwolenie dla takiej sytuacji powoduje, że kobiety czują się bezsilne.
ZOBACZ RÓWNIEŻ
I co dalej?
Największym problemem jest jednak to, że takie kobiety są tak zastraszone i zawstydzone, że boją się o tym mówić. Jeśli są wystarczająco silne, odchodzą z pracy, szukają nowej. Te, które nie mogą, lub zwyczajnie nie potrafią zrezygnować z dotychczasowego stanowiska, w mękach znoszą ten koszmar. Nawet jeśli rzucą pracę, najczęściej nigdzie problemu nie zgłaszają, nie chcą zeznawać, nie wierzą, że dzięki nim, może uda się ochronić inne dziewczyny przed podobnymi nieszczęściami. Chcą o sprawie zapomnieć, choć najczęściej koszmarne wspomnienia pozostają na zawsze.
Nowa praca
Jedyną radą, jaką można dać kobietom, które czują niebezpieczeństwo ze strony przełożonego, to ucinanie zagrożenia w zarodku. Nie można prowokować, dopuszczać do sytuacji dwuznacznych. Zawsze trzeba pamiętać, że kobieta w takiej sytuacji nie jest sama. Po jej stronie stoi przede wszystkim prawo.
Zarówno Konstytucja RP, Kodeks Pracy, Kodeks Cywilny, jak i umowy międzynarodowe dotyczące pracy, wyraźnie określają, że molestowanie w pracy jest karane. Co więcej, najczęściej jest tak, że wystarczy, by ujawniła się jedna kobieta, która stałą się ofiarą danego szefa, by po jakimś czasie liczba osób molestowanych urosła do sporych rozmiarów.
Romans czy molestowanie?
Warto jednak zastanowić się nad jednym ważnym aspektem tego problemu. Otóż często można pomylić dwie rzeczy – romans w pracy i molestowanie. Zdarza się, że kobiety chętnie odpowiadają na zaloty przełożonych, nawet same je prowokują, licząc na korzyści. Romansowanie w pracy jest przecież bardzo powszechne. Zdarza się jednak, że gdy szansa nie wypala, "odwraca się kota ogonem" i z romansu robi się molestowanie. Nie zmienia to jednak faktu, że pracodawcy bardzo często nadużywają swojej władzy i kompetencji w pracy.
Warto też wspomnieć o tym, że sytuacja powoli zaczyna się odwracać. Zdarza się coraz częściej, że ofiarami molestowania w pracy stają się mężczyźni. Silne kobiety, na wysokich stanowiskach zaczynają zachowywać się tak samo, jak mężczyźni. Jednak oficjalnych zgłoszeń, że do takiego przestępstwa doszło jest bardzo mało, gdyż przyznanie się do bycia molestowanym przez kobietę panom przychodzi jeszcze trudniej, niż w paniom, które są ofiarami molestowania przez mężczyzn.