Prusacy wymyślili system edukacji dla robotników i żołnierzy. Do dziś kształcimy w nim dzieci

Prusacy wymyślili system edukacji dla robotników i żołnierzy. Do dziś kształcimy w nim dzieci

Pruskie szkoły przeszły długą drogę
Pruskie szkoły przeszły długą drogę
Źródło zdjęć: © fot. NAC
11.03.2022 14:06, aktualizacja: 18.03.2022 10:11

Dzieci pracują w ciszy. Sztywny, regularny rytm nauki wyznaczają im dzwonki. Wszyscy siedzą w równo ułożonych ławkach i wykonują polecenia nauczyciela. Ten przekazuje wiedzę wyznaczoną przez podstawę programową. Na koniec kilkuletniego cyklu – ogólny egzamin. Brzmi znajomo? Bez wątpienia.

Ten system szkolnictwa ma już ponad 200 lat. A same pruskie szkoły przeszły drogę od powszechnej alfabetyzacji do… kształtowania przykładnych obywateli.

Co Napoleon ma wspólnego z uczniami?

Pierwsze jaskółki nadchodzących zmian pojawiają się w XVIII wieku. Fryderyk Wilhelm I wprowadza obowiązek szkolny już w 1717 roku. Obejmuje on naukę czytania, pisania i podstawowych rachunków. Przy wsparciu panujących kolejno władców pastor Johann Julius Hecker funduje szkoły i pierwsze seminarium nauczycielskie. W 1763 roku spisuje podstawowe założenia systemu planowanego przez Fryderyka Wielkiego. Szkoły miały podlegać inspekcjom, a obowiązek nauki obejmował dzieci od 5. do 13. lub 14. roku życia.

Początkowo już sam pomysł alfabetyzacji gminu nie wzbudza zachwytu, szczególnie wśród szlachty. Dlaczego? Jak wówczas mówiono: "Jak bydło – im głupszy chłop, tym łatwiej zaakceptuje swój los". Również rodzice, szczególnie na wsiach, nie chcą posyłać dzieci do szkół. Te i tak miały już wystarczająco zajęć. Były przecież potrzebne przy pracach domowych.

Sytuacja zmienia się po latach przez… wojny napoleońskie. Bitwa pod Jeną-Austerlitz odbija się boleśnie nie tylko na siłach Prus, ale też na ich dumie. Jak na dłoni widać największe bolączki pruskiej armii. Starzejąca się kadra oficerska, archaiczne metody szkolenia żołnierzy i walki. Słaba mobilność wojska. Brak komunikacji, powolne reagowanie na sytuację. Żołnierze, którzy mylą się podczas formowania szeregów. A do tego źle zorganizowana administracja. Ile osób może zajmować jedno stanowisko? Jak się okazuje – wiele. Pruskie wojsko w tym samym czasie miało bowiem trzech szefów sztabu. Rezultat jest oczywisty. Prusacy w starciu z francuską armią ponoszą sromotną klęskę. Na tyle dotkliwą, że nikt już nie kwestionuje zmian wprowadzanych przez następnego władcę, Fryderyka Wilhelma III.

Model, który pokochał świat

Rozwijający się pruski system jest idealną odpowiedzią na XIX-wieczne potrzeby. Kraj przechodzi bowiem fazę industrializacji. Kogo najbardziej brakuje? Przede wszystkim: oddanych państwu prostych obywateli, którzy rozumieją pisemne instrukcje i obwieszczenia. Powszechna szkoła podstawowa ma ukształtować przyszłych żołnierzy, metodycznych robotników i skrupulatnych urzędników. Od rozkładu klasy po formułę zajęć – wszystko przyzwyczaja dzieci do indywidualnej, powtarzalnej pracy. A co najważniejsze, model wprowadzony przez Fryderyka Wilhelma III i rozwijany przez kolejnych władców, uczy poszanowania hierarchii i posłuszeństwa. Elementów niezwykle pożądanych w krajach autorytarnych.

Na szczycie edukacyjnej piramidy jest oczywiście państwo. Szkoły podlegają pod Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Zakres przekazywanej wiedzy i wymagania wobec nauczycieli regulują ustawy. Skuteczność nauczania określają wyniki egzaminów, a samo funkcjonowanie szkół może być sprawdzane przez urzędników. Na terenie całych Prus dzieci mają uczyć się tego samego, w identyczny sposób. Bez uwzględnienia indywidualnych predyspozycji. Wszystko ma się odbywać zgodnie z odgórnie narzuconym planem. A gdzie w tym wszystkim uczniowie? Ci zajmują ostatni, najniższy szczebel w hierarchii.

Model odnosi sukces, na który inne kraje spoglądają z zazdrością. Prusy pozbywają się problemu analfabetyzmu. Obowiązek szkolny realizuje się bardzo skrupulatnie. O ile w pierwszych dekadach XIX wieku na lekcje uczęszczała około połowa dzieci, o tyle w latach 80. udaje się osiągnąć 100 procent. Efekt? Różnicę widać doskonale w II RP, gdzie poziom analfabetyzmu różnił się w zależności od tego, kto wcześniej zajmował dany teren. W latach 20. XX wieku na obszarze odzyskanym z rąk pruskich współczynnik wynosił nieco ponad 4 procent. W tzw. Kongresówce niepiśmienna była co trzecia osoba, a im dalej na wschód, tym gorzej. Najbardziej niechlubne statystyki sięgają prawie 65 procent.

Żadne inne ówczesne państwo nie reguluje do tego stopnia obowiązków i wymagań wobec nauczycieli. Władcy sąsiednich krajów zaczynają więc wprowadzać pruski model edukacji u siebie. Z czasem system przyjmuje się w nawet w Ameryce i kilku krajach azjatyckich.

Klasy od linijki

Do końca XIX wieku powstają ściśle określone wytyczne, w jakich warunkach dzieci mają zdobywać wiedzę. Prusy jako jeden z pierwszych krajów na świecie wprowadzają podatek na finansowanie edukacji. Oczywiście realizacja założeń zajmuje kolejne lata – szkoły powstają często od zera. Dobrze, jeśli udało się zaadaptować w tym celu istniejące już budynki. Jak wyglądają wzorcowe klasy?

Na każdego ucznia przypada ławka o wielkości przynajmniej 0,6 metra kwadratowego, a także własne krzesło. Dzieci siedzą jedno za drugim, w równych odległościach, a miejsce zależy przede wszystkim od wzrostu. Sale lekcyjne muszą osłaniać przed wiatrem i deszczem. Na wyposażeniu są: tablica i gąbki, mównica, biurko nauczyciela i przynajmniej jedna szafka na pomoce naukowe. Ponadto uczniowie muszą mieć dostęp do podręczników, map, cyrkli i globusa. W szkole znajduje się też jakiś instrument, najczęściej skrzypce.

W jednej klasie może uczyć się maksymalnie 80 osób. Powyżej tej liczby należy utworzyć dwie grupy – bądź trzy, jeśli uczniów jest więcej niż 120. A co w sytuacji, kiedy w budynku brakowało sal lub nauczycieli, by prowadzić kilka grup jednocześnie? Wtedy można podzielić klasy na poranne i popołudniowe. Sama organizacja roku jest dostosowana przede wszystkim do dzieci wiejskich. Stąd długie wakacje wypadające latem. Uczniowie byli wówczas bardziej potrzebni na polach i w gospodarstwach niż na lekcjach.

Na wzór ówczesnych fabryk, początek i koniec lekcji wyznaczają dzwonki. Dlaczego? Chodziło głównie o przyzwyczajenie do sygnałów dźwiękowych, z którymi zetkną się jako przyszli pracownicy. Dzieci należy nauczyć, kiedy mają porzucić inne zajęcia i wrócić do swoich ławek. W przypadku braku dyscypliny nauczyciele mogą stosować kary fizyczne.

Dzieci uczy się przede wszystkim czytania, pisania i podstaw matematyki. Poza tym – ogólnej wiedzy dotyczącej historii i nauk przyrodniczych. Choć szkoły z założenia są świeckie, w planach zajęć jest miejsce na religię. Istotną rolę w formowaniu przyszłych pokoleń odgrywają przedmioty humanistyczne. Na lekcjach obowiązuje ścisła, starannie dobrana lista lektur, a teksty, których nie obejmuje, nie są omawiane. Brzmi znajomo? Taki zabieg miał jasny cel. Szkoła kształtowała w ten sposób postawę patriotyczną i wyrabiała w uczniach pożądane przez władzę poglądy.

Gdzie w tym nauczyciele?

Właściwie są oni ogniwem pomiędzy dziećmi a państwem. Reforma Fryderyka Wilhelma III sprawia, że nauczanie staje się oficjalnym zawodem. Jeszcze w XVIII wieku edukowaniem zajmowali się często byli podoficerowie i duchowni, o różnych kompetencjach. Czasem było to dodatkowe zajęcie kościelnych organistów. Na początku kolejnego stulecia w życie wchodzą państwowe regulacje dotyczące wykształcenia i pracy nauczycieli. Ci muszą zdobyć certyfikat uprawniający do wykonywania zawodu. Oznacza to konieczność ukończenia państwowego kolegium i zdania egzaminu. Następnie nauczyciel uczy ściśle według odgórnie opracowanego planu, otrzymując państwowe wynagrodzenie. Jego wysokość oscyluje w okolicach 1/3 zarobków proboszcza – powszechnie mówiło się, że nauczyciele klepią przysłowiową biedę.

Osoby, które decydują się podjąć tę pracę, nie mają najlepszej opinii. Nauczycielom często przypisuje się zarozumiałość, czasem wręcz apodyktyczność. Mimo to z biegiem lat zawód cieszy się coraz większym poważaniem. Głównie z powodu coraz lepszych rezultatów systemu edukacji. Pod koniec stulecia pojawia się nawet przysłowie: "Bitwy pod Königgrätz i Sedanem zostały rozstrzygnięte przez pruskiego nauczyciela szkoły podstawowej". W obu starciach pruska armia wykazała się perfekcyjnym wyszkoleniem i sprawną organizacją.

Źródła:

  1. Klus-Stańska D., Między wiedzą a władzą. Dziecięce uczenie się w dyskursach pedagogicznych, Bydgoszcz 2008.
  2. Nitecka-Walerych A., Cisza w edukacji wczesnoszkolnej, "Colloquium Pedagogika – Nauki o Polityce i Administracji" 4(44)/2021.
  3. Parker C., Experimental Schools in Germany in the Eighteenth Century, www.journals.uchicago.edu [dostęp: 3.03.2022].
  4. Piński A., Pruski model edukacji fatalnie odbija się na gospodarce, www.obserwatorfinansowy.pl [dostęp: 28.02.2022].
  5. Walenta A., Analfabetyzm i jego skutki w życiu społecznem i gospodarczem, "Głos Nauczycielski" nr 8, 20 lutego 1930 roku.
Obraz
© twojahistoria.pl
Źródło artykułu:twojahistoria.pl