Blisko ludziSklep, który kusi

Sklep, który kusi

Sklep, który kusi
Źródło zdjęć: © AFP
09.07.2008 15:59, aktualizacja: 26.05.2010 20:01

Sexshopy nie budzą już takich emocji jak przed laty, zadomowiły się w naszym sklepowym krajobrazie. Przestano obrzucać je farbą i oskarżeniami. Czy młodzi ludzie są ich klientami? A jeśli tak, czy to dobrze czy źle?

Sexshopy nie budzą już takich emocji jak przed laty, zadomowiły się w naszym sklepowym krajobrazie. Przestano obrzucać je farbą i oskarżeniami. Czy młodzi ludzie są ich klientami? A jeśli tak, czy to dobrze czy źle?

Zaglądanie z ciekawości

Właściciele sexshopów twierdzą, że młodzież najczęściej kupuje prezerwatywy (największym powodzeniem cieszą się te w kształcie zwierzątek), erotyczną bieliznę, pornografię i afrodyzjaki. Klientami są dużo częściej chłopcy niż dziewczyny. Jeśli przychodzą razem to przeważnie właśnie po prezerwatywy lub bieliznę. Czasem młodzież wybiera się tu w osiemnaste urodziny - jak dorosłość to dorosłość. Część zagląda tu tylko z ciekawości, całą grupą, chodzą rozglądają się, śmieją i wychodzą nic nie kupiwszy. Zdarza się, że potem któreś z nich przychodzi już samo i wtedy coś kupuje.

Raczej po wyglądzie

Nieletnim oczywiście niczego sprzedać nie wolno, ale dowodów raczej nikt nie sprawdza. Sprzedawcy mówią, że kierują się wyglądem takiej osoby, jej zachowaniem. Są pewni, że potrafią odróżnić wyrośniętego szesnastolatka od dziecinnie wyglądającego dziewiętnastolatka. Czy to co sprzedają, może zaszkodzić młodzieży? Są przekonani, że nie. Jeśli ktoś wydał przepis, że ludzie z dowodem osobistym w kieszeni mogą tu robić zakupy, to chyba wiedział, że mu nie zaszkodzą. Zresztą są też inne odgórne ograniczenia, przepisy, które nie pozwalają handlować, np. szczególnie mocnymi afrodyzjakami. Nie mam tu też żadnych leków hormonalnych. A jeśli ktoś zrobi komuś krzywdę pejczem to już nie wina sklepu.

Pociąga egzotyczne

Młodzież przekraczająca progi sexshopu zwykle kieruje się zrozumiałą w tym wieku ciekawością. Każdego z nas, a już szczególnie młodych ludzi, pociąga to, co nowe, egzotyczne, nietypowe. Niektórzy chodzą po kasety, gazety - pornografię, jeśli nie mogą jej kupić w kiosku, bo sprzedawca młodym nie sprzedaje. Idą dla zabawy, zobaczyć co tam jest, obejrzeć sobie gumową lalkę. Z drugiej strony, w młodym wieku na ogół nie trzeba żadnych dodatków do życia seksualnego. Jeśli ktoś jest zmuszony pomagać sobie zakupami w sexshopie to można tylko wyrazić ubolewanie, bo to oznacza, że coś mu dolega.

ZOBACZ TEŻ:

PIĘKNO W ŁÓŻKU? Sexshop czy seksuolog

Może zatem czasem lepiej byłoby, gdyby młody człowiek zamiast do sekxshopu poszedł do specjalisty? Seksuolodzy mają również młodą klientelę, która przeważnie doświadcza niepowodzeń w próbach współżycia. I niektórzy z nich myślą czasami, że musi być jakiś preparat, dzięki któremu będą mieli erekcję, bez względu na to, co się właśnie dzieje w ich głowie. Wtedy może się zdarzyć, że taki delikwent udaje się do sexshopu po afrodyzjak, bo w sobotę musi być sprawny. Działanie tego specyfiku, z punktu widzenia mechanizmów biologicznych, jest żadne. Może tylko pogorszyć sytuację, na przykład wzmóc zaburzenia nerwicowe, na które młody człowiek cierpi. Tylko u niektórych zadziała na zasadzie sugestii - tak mocno uwierzy w jego skuteczność, że rzeczywiście stanie się sprawny.

Bajki krążą

Krążą opowieści, że po niektórych miksturach z sexshopu oziębłe kobiety przemieniają się w demony seksu, a impotenci w Casanovę. Takie naiwne, magiczne myślenie o działaniu afrodyzjaków jest zrozumiałe. Młodzież chodzi po cudowne środki, które wsypane sympatii do herbaty mają ją zamienić w wulkan namiętności. Takie bajki ciągle się słyszy. Rzeczywistość bywa jednak mniej barwna. Preparaty z sexshopów raczej nie wywołują poważnych chorób. Stosując za często maści, kremy, żele można się nabawić najwyżej podrażnień miejscowych. Jeśli ktoś nałyka się za dużo afrodyzjaków będzie miał ból głowy, trzęsienie rąk, bezsenność. Bardziej szkodliwe mogą być tylko dla osób z wysokim ciśnieniem krwi. Nasze sexshopy są zresztą zaopatrywane raczej w łagodniejsze preparaty.

Atrybuty zabaw

Jeśli młody człowiek zaopatruje się w zabawki erotyczne, to zaczyna być niepokojące, bo świadczy o tym, że traktuje seks jak zabawę ze sobą z rozmaitymi eksperymentami, po to kupuje wibrator, erektor albo przyrządy do sadomasochizmu. Każda kupiona rzecz, jeśli zaczyna się ją stosować, nie jest obojętna dla psychiki. Używanie atrybutów zabaw seksualnych, do niczego dobrego nie prowadzi, stwarza nowe uzależnienia, nawet seksoholizm. Seksuolodzy krytycznie oceniają również poszukiwanie w sexshopach pornografii, której młodzi ludzie nie powinni oglądać, bo mają za mało doświadczenia w życiu seksualnym.

Pierwsza próba

Generalnie jednak nie ma co rozdzierać szat nad młodzieżą w sexshopie. Paradoksalnie już choćby dlatego, że jest ich więcej niż seksuologów. Gdzie w małym mieście, ma młody człowiek szukać pomocy jeśli coś nie układa się w tej sferze życia? Idzie do sexshopu, bo nie ma nic innego do wyboru co kojarzyłoby mu się z leczeniem problemów seksualnych. Ta pierwsza próba wynika czasem nie tylko z braku lekarza, ale też ze wstydu przed nim. Na zasadzie metody prób i błędów wypróbowuje się różne preparaty na własną rękę, uda się to dobrze, nie, to spróbuję czegoś innego. To pozwala otworzyć się na problemy seksualne i czasem znaleźć rozwiązanie, a czasem drogę do specjalisty.

ZOBACZ TEŻ: