Pracowała w recepcji hotelu. Mówi, o co można poprosić. Mało kto wie
- Niektórzy rzucają dokumentami na ladę, nie patrzą w oczy, nie odkładają telefonu nawet na sekundę. W trakcie meldunku ignorują wszystko, co się do nich mówi. A potem zostawiają negatywne opinie, bo "nikt im nic nie powiedział" - mówi Magda. Przez lata pracowała na recepcji w krakowskich hotelach. Dziś zdradza kulisy tej pracy.
- Wakacje to dla hoteli intensywny czas - mówi Magdalena Robakiewicz, która przez kilka lat pracowała na recepcjach w krakowskich hotelach, a dziś odpowiada za organizację konferencji i eventów również w branży hotelarskiej. Prowadzi też kanał na TikToku o nazwie "magda_z_recepcji".
Najgorsze jest chamstwo
Z klientami bywa różnie - jedni są mili i wdzięczni, inni, jak zaznacza nasza rozmówczyni, to test cierpliwości. - Najtrudniejsi są goście, którzy są przekonani, że mają rację, choć nie mają - mówi Magda. - Uważają, że coś im się należy, że coś było w ofercie, choć nie było. Próba wytłumaczenia im czegokolwiek kończy się awanturą.
Do tej grupy zalicza także osoby pod wpływem alkoholu lub innych substancji. - Tacy goście są nieprzewidywalni. Nigdy nie wiadomo, co im się nagle nie spodoba.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pociągiem do Chorwacji. Sprawdziliśmy, co czeka na miejscu
Zdarza się też, że przekraczali granice - próbując flirtować czy się spoufalać. - Pewien gość przez dłuższy czas siedział przy recepcji i mnie zagadywał. Zapraszał na kawę, chciał mój numer telefonu, próbował przejść na ty - wspomina Magdalena. - Mówiłam wprost: dziękuję, nie jestem zainteresowana. Asertywność i delikatność to klucz. Na szczęście w tym przypadku zadziałało.
Są też tacy, jak mówi Magda, którzy uważają, że hotel powinien spełnić każdą zachciankę. - Jeden pan koniecznie chciał mieć róże w pokoju, choć nikt wcześniej tego nie zgłaszał. Biegałam po kwiaciarniach, by spełnić jego życzenie. Udało się - śmieje się nasz rozmówczyni. - Ale są i tacy, którzy chcą zwrotu pieniędzy, bo... jedzenie nie smakowało jak w innym hotelu tej samej sieci. Albo żądają darmowego podniesienia standardu pokoju, choć wszystkie lepsze pokoje są już zajęte.
Najtrudniejsze w tej pracy? Chamstwo - mówi. - Niektórzy rzucają dokumentami na ladę, nie patrzą w oczy, nie odkładają telefonu nawet na sekundę. W trakcie meldunku ignorują wszystko, co się do nich mówi. A potem zostawiają negatywne opinie, bo "nikt im nic nie powiedział".
Choć trudnych gości nie brakuje, Magdalena zaznacza, że nie wszyscy turyści są tacy sami. - Zdarzają się osoby przemiłe, które zostawiają kartki z podziękowaniami, cukierki czy po prostu szczery uśmiech. I właśnie dla takich chwil warto pracować w tej branży.
"Fekalia pod prysznicem, jedzenie wdeptane w dywan"
Magda dodaje, że są też tacy, którzy zostawiają po sobie totalny bałagan. - Nie mówię, że pokój ma lśnić, ale gdy jedzenie ze śniadania jest wdeptane w dywan, a łazienka wygląda, jakby ktoś tam przeprowadził eksperyment chemiczny - to już nie jest normalne. Pokój po takim gościu sprząta się o wiele dłużej niż standardowo.
Najgorsze, co może się zdarzyć? Palenie papierosów w pokoju. - To nie tylko łamanie regulaminu, ale też problem techniczny i wizerunkowy - tłumaczy Magda.
- Jeśli pokój przesiąknie dymem, bardzo często trzeba go wyłączyć ze sprzedaży na jeden lub nawet dwa dni. A jeśli przyjdzie kolejny gość i poczuje ten zapach, natychmiast ma pretensje: "Dlaczego pokój śmierdzi?". Czasem wystarczy jedno odpalenie papierosa, by cały harmonogram się posypał.
To nie koniec hotelowych horrorów. - Po imprezach w pokojach często zostają ślady, których nikt nie chciałby oglądać. Zdarzają się wymiociny, resztki jedzenia, fekalia… Nawet takie przypadki, że gość nie trafił do toalety i wszystko znalazło się w kabinie prysznicowej - wspomina.
- Kiedyś widziałam, jak jedzenie z restauracji było wdeptane w dywan. Pokój był zalany herbatą, kawą - wszystko: ściany, łóżka. A do tego gość po prostu wyszedł, jakby nic się nie stało.
- Zdarzają się też próby robienia z pokoju hotelowego domowej suszarni - śmieje się gorzko rozmówczyni. - Ludzie wieszają pranie na lampach, kaloryferach, zasłonach. A potem zostawiają mokry, zawilgocony pokój, który trzeba wietrzyć godzinami i często nie da się już przywrócić go do stanu idealnego.
Garnitur, uśmiech i… impreza do rana
- Czy da się przewidzieć, który gość sprawi problemy? - pytam Magdalenę Robakiewicz.
- Absolutnie nie - śmieje się. - Zdarzają się młodzi ludzie, którzy imprezują i zostawiają pokój w idealnym stanie. A z kolei biznesmen w garniturze, który wygląda jak wzór elegancji, po wieczorze w hotelowym barze wraca pijany i robi totalny bałagan.
Choć mogłoby się wydawać, że rodziny z dziećmi są "najbardziej ryzykowne", rzeczywistość często zaskakuje.
- Myślisz: dzieci, będzie pobojowisko, porysowane ściany. A tymczasem pokój po nich bywa wysprzątany niemal na błysk.
Zupełnie inaczej wygląda to z osobami pod wpływem alkoholu. Zdarzają się goście, którzy już przy meldunku są podpici. Czasem szukają hotelu tylko po to, żeby urządzić imprezę. I wtedy pokój po nich… nie wygląda najlepiej.
Recepcyjne triki, które warto znać
Magdalena dzieli się też czymś, co zna każdy recepcjonista, ale wielu gości nie ma pojęcia, że to możliwe.
- Mało kto wie, że na recepcji można poprosić o wydruk dokumentów - mówi. - Zamiast biegać po mieście i szukać punktu ksero, wystarczy poprosić.
To nie wszystko. - Warto zapytać o lunchbox albo breakfast box. To opcja dla tych, którzy wymeldowują się wcześnie rano i nie mają czasu na hotelowe śniadanie, które mają w cenie pokoju.
Wiele osób nie wie, że można poprosić o rzeczy pierwszej potrzeby, jeśli zapomni się je spakować. – Szczoteczka do zębów, maszynka do golenia, mała pasta – to wszystko często czeka na gości w recepcji, nawet jeśli nie znajduje się bezpośrednio w pokoju.
Hotelowe kradzieże
Kuszący zapach hotelowych żeli, puszyste ręczniki i te wygodne kapcie - kto choć raz nie pomyślał, by spakować je do walizki? Jednak granica między "pamiątką z pobytu" a kradzieżą jest cienka. Co możesz zabrać z hotelu bez wyrzutów sumienia, a za co możesz słono zapłacić?
Jednorazowe kapcie? Śmiało! - To akcesoria przeznaczone do zużycia w trakcie pobytu, więc hotel i tak ich nie wykorzysta ponownie. Ale szlafroki? Stanowcze nie. Podobnie ręczniki, poduszki, pościel czy - o zgrozo - czajniki. - Zdarzały się przypadki, że goście opuszczali pokój z całym zestawem pościeli lub bateriami z pilota. - Nie wynosimy szklanek ani elementów dekoracyjnych z pokoju.
- Niestety czasem giną poduszki lub ozdobne poszewki. Pamiętam też, że po opuszczeniu pokoju przez gościa brakowało czajnika. Przez cały czas miał on wywieszoną kartkę "nie przeszkadzać" i wymeldował się po cichu, tak aby być niezauważonym - przyznaje pracowniczka hotelu.
Co kraj to obyczaj
Jak mówią pracownicy hoteli - każda nacja ma swoje przyzwyczajenia. - Amerykanie są mistrzami small talku. Jedno pytanie może zamienić się w półgodzinną rozmowę - opowiada Magda.
Zupełnie inne skojarzenia wywołują grupy z Izraela. - Głośni, roszczeniowi, trudni. Takie są niestety nasze doświadczenia. Tylko kilka razy zdarzyła się grupa, z którą naprawdę dobrze się współpracowało - dodaje.
Wśród najbardziej wymagających gości wymienia się także turystów z Arabii Saudyjskiej. - Standardem jest oczekiwanie na "luggage service", nawet jeśli hotel nie ma portiera. Goście potrafią przyjechać z kilkunastoma walizkami i są zdziwieni, że recepcjonistka nie wnosi ich za nich - słyszymy. - Często wchodzą też na śniadanie dosłownie dwie minuty przed jego zakończeniem… i siedzą jeszcze godzinę. Bywa też, jak mówi nasza rozmówczyni, że rezerwują pokój dla dwóch osób, po czym przyjeżdża sześcioosobowa rodzina. - Są zdziwieni, że nie mieszczą się z dostawką w 25-metrowym pokoju.
A kto zostawia po sobie idealny porządek? - Grupy z Azji. W pokojach jest czyściutko, sprząta się z przyjemnością - odpowiada rozmówczyni.
Polacy? Konkretni, zdecydowani, wiedzą, po co przyjechali. A jacy są Anglicy? - Oni zadają mnóstwo pytań, dużo mówią i są bardzo… specyficznie uprzejmi. Trzeba mieć do nich cierpliwość.
- To nie jest łatwa praca - podsumowuje Magda. - Ale mimo wszystko są też chwile dobre, które zostają w pamięci - dodaje.
Agnieszka Natalia Woźniak, dziennikarka Wirtualnej Polski
Znasz kobiety, które robią coś bezinteresownie dla innych? Zgłoś ją w plebiscycie #Wszechmocne