"To lasce ma się wydawać, że jest na ciebie napalona i chce cię zgwałcić". Tak guru uczy waszych facetów podrywu
Marcin Szabelski przez wielu mężczyzn uważany jest za guru randkowania. Panowie płacą tysiące złotych, by uczestniczyć w jego szkoleniach. Tymczasem w sieci wybuchła burza - kobiety uważają, że Szabelski swoimi tekstami promuje kulturę gwałtu. „Tłumaczy, jak prosta jest kobieca psychologia i jak z kobiet robić swoje seks przyjaciółki, hipnotyzować w rolę ekskluzywnych prostytutek, a nie tracić czas na związki - piszą kobiety w petycji przeciwko Szabelskiemu. Czy „guru” rzeczywiście przekracza granicę?
21.02.2017 | aktual.: 21.02.2017 16:09
„Pomogę ci w każdej sytuacji z kobietą” - reklamuje się na swojej stronie internetowej Marcin Szabelski. Dalej spragniony pomocy w podrywie może dowiedzieć się, że trener: „przeanalizuje problem w związku i poda receptę na uzdrowienie”, „pokaże, jak rozmawiać z kobietami, aby je zdobyć”, „pomoże wyjść z szufladki TYLKO KOLEGA/PRZYJACIEL i stać się dla kobiety kimś wyjątkowym”. Szabelski zna się także na hipnozie seksualnej i skutecznym randkowaniu w sieci. Guru.
Od kilku lat prowadzi szkolenia z randkowania. Cena? Jeden dzień, czyli ok. 8 godzin konsultacji, to koszt 4 tys. złotych. Za 3 dni panowie płacą już 10 tys. złotych. Mentoring może odbywać się też online lub przez telefon - 600 złotych za godzinę. Miłości tanio się przecież nie znajdzie.
Kultura gwałtu
I wszystko byłoby do zaakceptowania, w końcu nie on jeden prowadzi tego typu szkolenia, gdyby nie to, że Szabelski w swoich poradach zaczął przekraczać granicę - nie tylko dobrego smaku, ale i przyzwoitości.
Kiedy w sieci pojawiła się informacja, że trener będzie miał swój program telewizyjny na antenie TVN Style, internautki zaczęły wyciągać jego skandaliczne porady dla panów. "To lasce ma się wydawać, że jest na ciebie napalona i chce cię zgwałcić" - to tylko jedna z wielu. Polki uważają, że Szabelski promuje kulturę gwałtu. W sieci rozchodzi się jak wirus petycja, by nie dopuścić do emisji nowego programu trenera. Raptem w jeden wieczór podpisało się pod nią ponad 200 kobiet.
- Marcin Szabelski za pośrednictwem swoich filmików, umieszczanych w serwisie YouTube, dokładnie tłumaczy mężczyznom, jak manipulować kobietami, „przemycając swoje seksualne zamiary wobec niej tak, żeby ona nie chciała stawić oporu twojej seksualnej intencji”. Dowiadujemy się dzięki temu, że w relacji między kobietą a mężczyzną istotne jest jedynie sukcesywne dążenie mężczyzny do zainicjowania stosunku seksualnego poprzez manipulowanie kobietą, bez względu jednak na to, czy ona sama tak naprawdę tego chce, czy nie - czytamy w petycji.
Kobiety bezlitośnie wypunktowały jednej z jego filmików pod tytułem „Czego Jezus, ani Budda nie powiedzą ci o idealnej pierwszej randce” (po filmie zostały już tylko cytaty na forach, bo materiał został usunięty z serwisu).
- Jak sam twierdzi, „sposobem budowania seksualnego napięcia (...) jest domniemanie (...), że to ona jest na ciebie napalona i chce cię zgwałcić”. Metodą ku temu ma być „oskarżenie dziewczyny, że ona się do ciebie dobiera”. Szabelski radzi swoim widzom, by podczas zwykłej rozmowy na randce czy w klubie, jawnie wskazali kobiecie swoje krocze, zmuszając ją do spojrzenia w tym kierunku, po czym powiedzieli: „Mam cię. Patrzysz na mojego penisa. Muszę na ciebie uważać, jesteś seksualnym potworem” i dali jej do zrozumienia, że to ona stanowi dla nich zagrożenie, stające im na przeszkodzie do bezpiecznego powrotu do domu. Wszystko to ma być prowadzone w niby żartobliwym tonie; mężczyzna dowiaduje się, że „kobieta ma się tłumaczyć”, a on „w zabawny sposób odwraca role” - piszą organizatorki akcji do Joanny Tylman, dyrektorki programowej TVN Style.
Program Szabelskiego ma pomóc w „trudnej sztuce uwodzenia” mężczyznom, którzy „kompletnie nie radzą sobie z kobietami, a bardzo chcieliby to zmienić”. Guru leży więc na sercu los samotnych Polaków - jednak, jak przyznają kobiety, ostatnim, co go interesuje, jest dobro pań, które w swoich wykładach sprowadza do ról niczego nieświadomych, bezbronnych i pozbawionych własnej woli obiektów seksualnych.
Poprosiliśmy Marcina Szabelskiego o komentarz do stawianych mu przez internautki zarzutów.
- Mogę zapewnić Panią, że nigdy nie promowałem „kultury gwałtu”, ani innych negatywnych wartości, które byłyby skierowane przeciwko kobietom. Wręcz odwrotnie, uwielbiam kobiety i we wszystkich moich publikacjach wyrażam zdecydowany sprzeciw gwałtom. Mój program „Mistrzowie podrywu” będzie bardziej o mężczyznach niż o kobietach. Okazuje się, że wielu facetów nie potrafi zbudować trwałego związku z płcią przeciwną i ja chcę im w tym pomóc. Nie zamierzam przy tym obrażać ani uprzedmiotawiać kobiet - przyznaje.
Zobacz także
Kurs na podryw
Tak jak spragnieni sukcesu zawodowego mają Mateusza Grzesiaka, tak ci poszukujący idealnej kobiety mają Szabelskiego. Sprawdziłyśmy więc, co jeszcze radzi Szabelski. Jego szkolenia panom podobno pomagają, ale całkiem inaczej patrzą na to kobiety.
Bo nie każda chciałaby dowiedzieć się od faceta na randce np.: - Faktycznie, masz nudne życie. Zostanę twoim osobistym trenerem sukcesu. Jutro idziemy na basen. Zaczynamy od kursu pływania, potem idziemy na wspinaczkę, potem rolki i może wreszcie coś z ciebie będzie, może wyjdziesz na ludzi - film z 5 lutego 2015 roku, „Jak pokonać marudzenie dziewczyny”.
- Miałem taką sytuację, że kobieta powiedziała mi: „zdobyłeś wyżyny intelektualne, ja jestem spoza twojej ligi. Urodziłam dwójkę dzieci i nie wiem, czy podobam się już facetom”. I co mówić? - pyta jeden z uczestników kursu. - „Masz rację, szybko zdradzę cię z inną”. I śmiejesz się. I tyle. Wiecie, to nie przyszło od razu. Takie teksty wykalibrowałem po latach - odpowiada Szabelski.
- Są takie panny, których naczelną wartością są studia, praca od rana do wieczora, kariera w korporacji. I nie może się spotkać, bo k..wa nie ma czasu. Siedzi w korporacji, potem idzie na jakiś tenis i tak dzień w dzień. Dla mnie to coś zupełnie obcego. Ja to wręcz odwrotnie, nie mógłbym tak pracować. Ale są ludzie, którzy mają pier..lca na tym punkcie. I wiesz, w tym momencie jest trochę ciężko. Albo musisz wtedy się z nią szybko umówić i przelecieć jak najszybciej, bo wiesz, że następna okazja na spotkanie będzie dopiero za miesiąc - radzi trener.
- Żeby nowo poznana dziewczyna wyszła z klubu do ciebie, w założeniu oczywiście na seks, musi złożyć się w całość kilka elementów. Musisz dać jej znać, że widzisz ją jak mężczyzna kobietę i nie chcesz być jej kumplem od plotek lub chodzenia na zakupy. Ona gdzieś na głębszym poziomie musi zdać sobie sprawę, że chcesz dobrać się do jej majtek. Oczywiście nie mówiąc jej tego na głos, ale czasem w sumie można jej to powiedzieć - to z kolei z filmu „Podryw w Klubie - Sygnały seksualne od kobiet na imprezie” z października ubiegłego roku.
Artysta podrywu
Podobnych kursów podrywu w internecie znaleźć można mnóstwo. Największym powodzeniem cieszą się kursy PUA, czyli Pick Up Artist - dla Artystów Podrywu. Metoda ta przywędrowała ze Stanów, tam z kolei wzięła się z mody na programowanie neurolingwistyczne.
- Mówimy o sprawdzonych psychologicznych metodach oddziaływania na innych technikach, wspierających rozwój osobowości, które jednak wrzucono do jednego worka z tanią, ale groźną psychomanipulacją, z wywieraniem wpływu na ludzki umysł i emocje, bez oglądania się na efekty uboczne, takie jak etyka. NLP formułuje przekaz: nie liczą się błędy, czy ludzka krzywda, liczą się wyłącznie doświadczenia - tłumaczył przed laty w rozmowie z „Newsweekiem” dr Tomasz Witkowski, psycholog z Wrocławia, autor książek o nadużyciach w psychologii.
Sesje kosztują tysiące złotych. W kilka dni mężczyznom obiecuje się spektakularne efekty. Kobiety mogą czuć się przerażone. Dla PUA dzielą się na poszczególne „targety”. Są UG - ugly girls, czyli te brzydkie, których trzeba unikać. Są HB - hot babies, na których można zawiesić oko. Są też SHB - super hot babies, czyli najczęściej supermodelki z pierwszych stron gazet.
- Wydaje nam się, że jest to głupie i nikt na to nie pójdzie. Musimy pamiętać, że nam tacy faceci nie zagrażają. To nie o nas chodzi. Sęk w tym, że od 10-15 lat mamy nowe pokolenie, które wychowuje się na hardcorowej pornografii internetowej. Dzieciaki zaczynają to oglądać, jak maja 8-9 lat. I tak wygląda ich edukacja seksualna. W szkołach się o tym nie mówi, bo przecież seks przed ślubem to grzech - pisze Marta Ojlejnor, feministka i aktywistka. - Dwa lata temu poznałam nauczycielkę. Uczy dzieci w wieku 13-14 lat. I mówiła nam o tym, jak dziewczyny w tym wieku boja się już seksu. Bo boli, a boli dlatego że dla nich seks analny to jest „norma”. Ich edukacja jest rodem z pornoli. A że prawdziwej edukacji w szkołach brak, one naprawdę wierzą w to, że to norma - dodaje.