Uzależnieni w święta. "Kultura picia" nie ułatwia im walki z nałogiem
Dla osób zmagających się z uzależnieniem każdy dzień bywa wyzwaniem. Jednak okres świąteczno-noworoczny, obfitujący w spotkania rodzinne i towarzyskie, wigilie firmowe i huczne zabawy sylwestrowe może być szczególnie trudny.
23.12.2023 | aktual.: 12.07.2024 22:30
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
O tym, że Polacy nawet w czasie Świąt Bożego Narodzenia nie wylewają za kołnierz mówił w rozmowie z Wirtualną Polską Mariusz Nawrot, dyrektor Miejskiego Centrum Profilaktyki Uzależnień w Krakowie. Choć, jak przyznał, na tzw. izbie wytrzeźwień "ruch" trwa cały rok, w wigilijną noc w 2022 roku prawie wszystkie łóżka były zajęte. Również przez ludzi po domowej awanturze wywołanej zakrapianą kolacją.
Marta
- Pić zaczęłam jeszcze w gimnazjum. Gdy miałam około 15 lat, zdarzały się już poważne imprezy. Trwało to mniej więcej 10 lat - mówi mi Marta Markiewicz, dziś 30-letnia influencerka i trzeźwa alkoholiczka. Oprócz uzależnienia od alkoholu, kompulsywnie jadła i brała narkotyki.
Gdy pytam o święta w tamtym czasie, przyznaje, że zwykle była albo pijana, albo na silnym kacu. - W liceum pojawiły się jeszcze wyjścia z domu na pasterkę, z której potrafiłam wrócić trzy dni później - wspomina.
Zwykle przebywała wtedy u koleżanek, które jej mama znała, więc traktowała tego typu sytuację, jako potrzebę młodzieńczego "wyszumienia". - Tylko że ja imprezowałam z ludźmi, którzy dzisiaj nie są uzależnieni, a ja tak - dodaje.
- Zresztą, kto w tamtym czasie mógł pomyśleć, że 16-letnia dziewczyna może być alkoholiczką? - mówi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
– Sama się nie zorientowałam, że jestem uzależniona. Choć zdarzały mi się imprezy, po których budziłam się z kimś obcym w łóżku i kompletnie nie pamiętałam, co się działo poprzedniej nocy. Z czasem odczuwałam coraz większe lęki, a dół, w którym byłam, tylko się pogłębiał. Ludzie się ode mnie odsuwali, a i ja ze wstydu izolowałam się od otoczenia. W końcu trafiłam na terapię i powoli zaczęłam wszystko rozumieć - wyznaje.
Proces trzeźwienia
Pierwsze trzeźwe święta kojarzą jej się z poczuciem wstydu.
- Wtedy jeszcze wciąż wydawało mi się, że bez alkoholu nie ma zabawy i sądziłam, że przez moją chorobę, wszyscy mają smutne święta. Na szczęście spędziliśmy je w mieście, z którego pochodzi mój ojczym. Nowe miejsce, zmiana otoczenia bardzo pomogła nam wszystkim, a mnie ten domek po prostu nie kojarzył się z piciem – mówi Marta.
Przyznaje jednak, że mimo umowy, dziadek przywiózł wtedy alkohol. - Mama oczywiście szybko tę butelkę schowała, ale byłam na niego zła i było mi przykro, że zbagatelizował mój problem. Dzisiaj się mu nie dziwię. Po prostu go nie rozumiał. Starszy człowiek, tyle lat żył i nagle 25-latka zakazuje mu picia wina.
Diagnoza uzależniania - jak przyznaje Marta - była dla niej na tyle dużym szokiem, że odcięła grubą kreską przeszłość. Od siedmiu lat nie pije i nie bierze. Terapia skupiała się też na pracy z zaburzeniami odżywiania, bo w święta, oprócz alkoholu, problemem dla niej było kompulsywne objadanie się.
– Potrafiłam zjeść bardzo dużo. Dostawaliśmy też słodycze, więc w najgorszym momencie najpierw rano nie jadłam, a po południu lub wieczorem, jak to się mówi, "odpinałam wrotki" i pochłaniałam ogromne ilości jedzenia – wspomina.
Świąteczna niepewność
Święta to także nieprzyjemny czas dla rodzin osób, które nadużywają alkoholu. Mówi mi o tym Łukasz Tchórzewski, w sieci znany jako "Alkoholik z TikToka". Sam pił przez prawie całe dorosłe życie. Od kilku lat już nie. Jest promotorem trzeźwości i terapeutą uzależnień.
– O świątecznej traumie, którą zafundował pijący rodzic, mówi wiele osób z syndromem DDA (Dorosłego Dziecka Alkoholika – red.). Jako dziecko i nastolatek też nie lubiłem Bożego Narodzenia, bo wiązało się u mnie z uczuciem niepewności. Jeśli mój ojciec nie pił, było bardzo przyjemnie. Gdy pił - beznadziejnie, bo to oddziaływało na nastrój całej rodziny - wspomina.
– Później, już jako dorosły, gdy zamieszkałem z narzeczoną i jechaliśmy do moich rodziców, to nie piłem. Inaczej było, gdy spędzaliśmy ten czas u teściów. Wtedy miałem "oficjalne pozwolenie", bo święta, trzeba się poznać. Tam już było destrukcyjnie - nadawanie tempa, picie poza kolejnością. Gdy ktoś wyszedł, potrafiłem nalać sobie i wypić pół szklanki wódki, żeby mnie bardziej szarpnęło.
– Gdy już byłem osobą uzależnioną, nie piłem np. podczas imprez firmowych. Na miejscu odmawiałem, a gdy wracałem do domu, wyciągałem butelkę wódki, żeby sobie wszystko zrekompensować - przyznaje Tchórzewski.
Trudny czas dla trzeźwiejących alkoholików
W rozmowie z Wirtualną Polską Tchórzewski przyznaje, że okres świąteczno-noworoczny to trudny moment dla osób zmagających się z uzależnieniem od alkoholu.
– Powodem jest m.in. ta nasza polska "kultura picia", gloryfikująca i w pełni akceptująca spożycie. Trzeźwiejący alkoholik źle się czuje w miejscu, w którym alkohol jest na stole i w pierwszym okresie zaleca się unikanie takich okazji. Często niestety wiąże się to z tym, że te osoby zostają same w domu, by nie narażać się na wyzwalacze i ogromny głód alkoholowy - mówi.
Podobnie jak Marta, także i on zwraca uwagę na fakt, że w Polsce wielu osobom brakuje wrażliwości na tego typu problemy, a osoby zmagające się z uzależnieniem od alkoholu nie zawsze są rozumiane. Czasem, gdy pojawiają się na imprezie, wywołują konsternację.
– Zdarzają się też przykre sytuacje. Nieraz ktoś mi opowiadał, że zapowiedział: "przyjdę, ale nie piję" i usłyszał: "to po co będziesz przychodził". Albo na hasło "nie piję" wciąż słychać "dlaczego". Jakby ten alkohol był głównym motorem napędowym imprezy, a przecież tak nie jest, bo można się świetnie bawić bez niego – komentuje.
– Etanol jest u nas jedynym narkotykiem, którego jak się nie zażywa to trzeba się tłumaczyć. To ogromny problem społeczny, który przekazujemy kolejnym pokoleniom, bo od dziecka widzi się, że trunki pojawiają się przy jakimkolwiek świętowaniu - podkreśla.
Gdy mówię mu o świątecznych danych z krakowskiej izby wytrzeźwień, nie dziwi się.
– To jest przerażające, ale pokazuje obraz naszego społeczeństwa. Niestety w wielu domach nie ma symbolicznej lampki wina do obiadu czy kolacji, a patologiczne i szkodliwe picie. Bo jak inaczej nazwać spotkanie zakończone awanturą pod wpływem i interwencją policji? A trzy miliony sprzedawanych codziennie małpek, z czego milion przed południem? Włos się jeży na głowie od tych danych – wylicza.
– Bo kto bez problemu z uzależnieniem kupuje małpkę wódki przed południem? - dodaje.
"Żal po stracie" i złudne nagrody
Świąteczne i sylwestrowe imprezy to moment, w którym łatwo złamać postanowienie o życiu w trzeźwości. Jak przyznaje Łukasz Tchórzewski - wiele razy próbował sam radzić z problemem alkoholowym. Bezskutecznie. Raz abstynencję złamał właśnie w Sylwestra.
– Pamiętam, że byłem odpowiedzialny za grupę młodzieży, która bawiła się w lokalu, a ja, zamiast ich pilnować, piłem razem z nimi, choć miałem tego nie robić. Nic się na szczęście nikomu nie stało, ale moja odpowiedzialność była znikoma, a pod presją imprezy i chęci dobrej zabawy, złamałem abstynencję - wspomina.
– Osoba uzależniona, która trzeźwieje, ma w sobie duży żal po stracie i uczucie pustki. "Dlaczego inni mogą, a ja nie". Dopiero na terapii uczy się, jak sobie z tym poradzić - zaznacza.
Droga w jedną stronę
Podkreśla też, że osoba uzależniona nie ma już powrotu do kontrolowanego picia, a jednym z najgorszych błędów popełnianych przez alkoholików jest napicie się "w nagrodę za abstynencję":
– O ile jasne jest, że narkoman nie wciągnie sobie od czasu do czasu malutkiej kreseczki dla towarzystwa, tak przy alkoholu wiele osób o tym zapomina. Myślą, że jak nie piją rok lub dwa to są uzdrowieni.
- Sam tak myślałem. Nie piłem rok, stwierdziłem, że mam kontrolę i nic się nie stanie, jak wypiję jedno czy dwa piwa. Zrobiłem tak, faktycznie wtedy nic się nie stało. Tydzień później już wypiłem cztery i wróciłem do nałogu, bo otworzyłem sobie tę furtkę dopuszczającą do spożycia etanolu - wspomina.
- Dlatego nie ma powrotu do kontrolowanego picia. Na grupach pomocowych istnieje takie powiedzenie, że z kiszonego ogórka nie da się zrobić świeżego. Tak samo jest z uzależnieniem. Nie da się "oduzależnić" - podsumowuje.
Joanna Bercal-Lorenc, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!