Blisko ludziEkshibicjonista w pociągu. "Nagi, usiadł koło młodej dziewczyny. Zareagowałam tylko ja"

Ekshibicjonista w pociągu. "Nagi, usiadł koło młodej dziewczyny. Zareagowałam tylko ja"

Ekshibicjonista w pociągu. "Nagi, usiadł koło młodej dziewczyny. Zareagowałam tylko ja"
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons | Adrian Grycuk (CC BY-SA 3.0 PL)
Marianna Fijewska
12.06.2018 13:04, aktualizacja: 12.06.2018 17:04

Ekshibicjonista wszedł do zatłoczonego pociągu. Ze spuszczonymi spodniami, rozsiadł się koło młodej dziewczyny i wyjął z plecaka kanapki. Wszyscy dookoła czuli wstyd. Wszyscy prócz niego, ale na jego zachowanie musiałam reagować sama.

Mam 160 cm wzrostu, ważę 49 kilogramów. W ciągu ostatnich miesięcy dwukrotnie byłam świadkiem sytuacji związanej z próbą molestowania seksualnego w środkach publicznego transportu. Obie te sytuacje łączyła jedna rzecz - mimo otaczającego mnie tłumu, byłam jedyną osobą, która reagowała. Wlepianie oczu w szyby, odwracanie głowy, patrzenie w ekran telefonu – tak zachowują się ludzie, którzy są świadkami publicznego molestowania.

Wybałuszonymi oczami przyglądał się jej nogom

Lato. W autobusie miejskim jadącym w stronę Warszawy Centralnej panuje nieprawdopodobny tłok. Przez otwarte okna wlewa się słoneczny żar. Siedzę w czwórce. Naprzeciwko młoda dziewczyna, na oko 25 lat. Ma na sobie koszulę i spódnicę przed kolana. Obok młody chłopak, w uszach ma słuchawki, z których dudni muzyka. Po przekątnej mężczyzna, ok. 70 lat. Wygląda normalnie. Nad nami stoją stłoczeni ludzie, którym nie udało się usiąść. Spoglądam przelotem na dziewczynę z naprzeciwka i widzę na jej twarzy wielkie zakłopotanie. Nagle dostrzegam, że 70-latek z każdą sekundą coraz bardziej przesuwa się w jej stronę. Wybałuszonymi oczami przygląda się jej nogom, wychyla w przód, jakby chciał zajrzeć pod spódnicę. Napiera na nią, przygniatając do szyby autobusu.

Rozglądam się. Ludzie patrzą na siebie nawzajem. Ktoś z kimś wymienia zdziwione spojrzenia. Ktoś odwraca się tyłem. Chłopak koło mnie wpatruje się w telefon, myślę, że udaje, że nie widzi. Czekam może minutę i kiedy jestem pewna, że to nie przywidzenie, reaguję.

Ja: - To jest molestowanie. Jeśli pan jej nie zostawi, wezwiemy policję.
Ona milczy.
On: - Ale mi się ta pani bardzo podoba.
Ja: - Ale ta pani sobie nie życzy…
Ona milczy.

70-latek, przestraszony groźbą wezwania policji, odsuwa się od dziewczyny. Ona kompletnie czerwona, nie patrzy już na nikogo. On rozpoczyna długi i bardzo głośny monolog na temat swojej pierwszej, drugiej i trzeciej żony, które były dla niego oziębłe... Nie zwraca już uwagi na dziewczynę. Po prostu gada. W autobusie robi się coraz bardziej gorąco. Ludzie patrzą po sobie. Ktoś rzuca coś w stylu: "Skończ pan".

Ale on gada dalej. Coraz dłużej i coraz głośniej. W końcu odzywa się kobieta, która od początku przyglądała się całej sytuacji. Patrzy na mnie z dezaprobatą i mówi: - I po co było zwracać uwagę? Po co się pani odzywała? Trzeba było zostawić… Teraz będzie gadał i głowę zawracał.

To nie ekshibicjonizm, to zepsuty guzik

Pociąg relacji Warszawa-Sochaczew. Druga jednostka, pełno ludzi. Gorąco. Do przedziału wchodzi mężczyzna około 60., ze spodniami opuszczonymi do kolan. Siada w czwórce obok młodej dziewczyny. Ludzie odwracają wzrok, ja też. Wlepiają oczy w szybę, przytulają torby i plecaki. Sztywnieją. Nikt nic nie mówi. Dziewczyna wychodzi, ale dopiero po kilku minutach, gdy pociąg podjeżdża na najbliższą stację. Czuję, że wstydzi się każdy w przedziale. Każdy prócz gołego mężczyzny. W końcu wstaję. Szukam konduktora. W drugiej jednostce, później w pierwszej. Znajduję. Tłumaczę, co się stało.

Konduktor (ze śmiechem): - Ale jak to nie ma spodni? A majtki ma?
Ja: - Nie.
Konduktor: - Jak siedem lat jeżdżę, z taką sytuacją się nie spotkałem.

Przyprowadzam go do ekshibicjonisty. Ludzie siedzą dalej w tych samych pozycjach. Zesztywnieli i wpatrzeni w szyby. Konduktor podchodzi niepewnie do mężczyzny, który nie wygląda na zdenerwowanego - z uśmiechem na twarzy je kanapkę. Konduktor pyta o bilet i wtedy zaczyna się kabaret.

Ekshibicjonista: - Nie mam.
Konduktor: - Dlaczego ma pan zdjęte spodnie?
Ekshibicjonista: - Zepsuł mi się guzik.

Na twarzy konduktora maluje się wielka bezradność.

Ja:- Powinien pan wezwać policję.
Konduktor: - Ale pociąg będzie musiał stać…
Ja: - Ale ekshibicjonizm to przestępstwo.

Sprawca zamieszania tłumaczy, że nie przestępstwo, tylko zepsuty guzik i dlatego spodnie są opuszczone do kolan. Ludzie dalej nic nie mówią. Konduktor siada obok ekshibicjonisty i przez kolejne dwie stacje stara się namówić go, żeby wysiadł z pociągu. Tamten zajada kanapki, spodnie co prawda podciagnął, ale dalej są rozpięte.

Nie wiem, co dzieje się dalej, bo pociąg podjeżdża na moją stację. Wysiadając, mówię do konduktora, że niedopatrzył swojego obowiązku.

Ja: - Naprawdę powinien pan wezwać policję.

On bezradnie rozkłada ręce. Wiem, że gdyby mógł nie reagować, nie reagowałby.

"W szkole uczą, że trzeba reagować, gdy ktoś kogoś bije, ale nie, gdy ktoś komuś grzebie w majtkach"

Zdaniem rzecznika stołecznej komendy, przestawione w artykule historie mogą nosić znamiona przestępstwa przeciwko wolności seksualnej i obyczajowości. Oznacza to, że ich świadkowie nie tylko mają prawo, ale wręcz powinni powiadomić policję. Skoro prawo kieruje nas w kierunku interwencji, dlaczego tak trudno jest nam ją podjąć?

- Ludzie nie reagują, bo mają problem z jednoznacznym zakwalifikowaniem takiego zachowania jako zagrażającego bezpieczeństwu czy karygodnego. Kiedy widzimy, że ktoś chce wyjąć komuś portfel z torebki, wiemy, że to niewłaściwe, ale normy związane z cielesnością nie są już tak wyraźne - tłumaczy Konrad Maj, psycholog społeczny z Uniwersytetu SWPS.

- W szkole uczą, że trzeba reagować, gdy ktoś kogoś bije, ale nie, gdy ktoś komuś grzebie w majtkach. Jest też niestety pewna społeczna tolerancja na tego rodzaju zachowania, stąd też i bierność. Poza tym osoby, które próbują molestować innych, robią to zazwyczaj w taki sposób, by łatwo się z tego wytłumaczyć, że to nie było intencjonalne, a po prostu przypadkowe. Reakcja w takiej sytuacji na pewno wymaga odwagi, ale komunikat jest prosty: "To, co pan robi, to jest molestowanie". Można też szturchnąć tę osobę, która jest ewidentnie napastowana, ale np. udaje, że tego nie widzi czy nie wie jak się zachować. Można ostrzec "Uważaj!", "Zobacz, co robi człowiek z tyłu". Jest bardzo prawdopodobne, że w obu przypadkach osoba, która molestuje, szybko się wycofa - tłumaczy Maj.

To nieprawda, że nam się nie chce

To nieprawda, że ludziom nie chce się interweniować i podejmować działań. Jeżdżąc komunikacją miejską, wiele razy słyszałam kłótnie między pasażerami. Ktoś komuś zwrócił uwagę, że przeklina. Ktoś komuś kazał się przesunąć. Ktoś wyraził dezaprobatę z powodu zbyt głośnej muzyki. Ktoś skrytykował kogoś za nieustąpienie miejsca. Ktoś upomniał kogoś, że nie powinien zamykać okna, bo za gorąco. Ktoś inny kłócił się, że za zimno. Ktoś krzyczał, że pociąg spóźniony. Ktoś kazał komuś ciszej rozmawiać przez telefon.... Skoro potrafimy tak walczyć o swoje, dlaczego milkniemy, widząc faceta bez majtek? Dlaczego udajemy, że nie widzimy, że ktoś na naszych oczach jest molestowany? Dlaczego w takich sytuacjach nasze ciało sztywnieje, a oczy szukają najdalszego punktu zaczepienia?

Jeśli byłeś/byłaś świadkiem próby molestowania w komunikacji miejskiej bądź innym miejscu publicznym napisz do nas. Prześlij swoją historię przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta