Kobieta budująca. Żadnego fachowca się nie boi
Pamiętacie Judytę z filmu "Nigdy w życiu"? Kobietę biegającą z taczką po budowie swojego domu? Takie, jak ona istnieją naprawdę. Tylko że nie grają w komedii romantycznej z happy endem. Jak spełnić marzenie o własnym domu, zbudować go i nie zwariować, opowiadają Hanna i Anna.
11.06.2014 | aktual.: 11.06.2014 13:01
Pamiętacie Judytę z filmu "Nigdy w życiu"? Kobietę biegającą z taczką po budowie swojego domu? Takie, jak ona istnieją naprawdę. Tylko, że nie grają w komedii romantycznej z happy endem. Jak spełnić marzenie o własnym domu, zbudować go i nie zwariować, opowiadają Hanna i Anna.
W jakikolwiek sposób nie dochodzimy do decyzji o budowie – jej główny motyw jest zwykle taki sam: chcemy mieszkać we własnym domu. Niejednokrotnie argumentem dodatkowym jest także chęć posiadania, nawet malutkiego ogrodu.
Według utartych schematów to mężczyzna buduje dom, a kobieta go urządza. Ale to się zmienia, coraz więcej kobiet bierze budowanie w swoje ręce. Czasami, trochę z konieczności, jak w przypadku 29-letniej Hanny Sikorskiej-Kiese spod Słubic.
Mąż Hanny jest cudzoziemcem, nie mówi po polsku, więc chcąc nie chcąc Hanna musiała zostać „dyrektorem” własnej budowy przy nieocenionym wsparciu ojca. I jak ocenia z perspektywy czasu – najprzyjemniejszy był wybór działki, bo szybko znaleźli taką, jaka im odpowiadała.
- Wyposażeni w marzenia, działkę i projekt podjęliśmy z mężem decyzję o budowie domu - opowiada Hanna. - Szybko okazało się, że to ja będę szukać materiałów, ekip budowlanych, informacji na forach internetowych, w portalach tematycznych i na stronach internetowych producentów i dystrybutorów różnych materiałów budowlanych, rozmawiać ze znajomymi i nieznajomymi o etapach budowy. To ja podejmowałam dziesiątki decyzji dotyczących formalności prawnych i budowlanych.
Budowa musi mieć kierownika. Kogoś, kto podejmie ostateczne decyzje. Niezależnie od wymogów prawno-budowlanych powinien być nim inwestor, szczególnie gdy dom powstaje systemem gospodarczym. Taka sytuacja wymaga od niego sporej wiedzy – to on musi być na miejscu, umieć pokierować pracami i wiedzieć, czy to, co robią fachowcy jest zrobione dobrze.
Zaczynają się kłopoty
Kolejny etap – szukanie ekipy budowlanej. Mimo wielu godzin poświęconych na wybór, nie od razu udało się trafić na właściwych ludzi. - Znalezienie rzetelnych fachowców, było dla nas sporym wyzwaniem – ocenia Hanna.
Zarządzając budową, Hanna musiała poznać wiele do tej pory zupełnie jej niepotrzebnych zagadnień budowlanych, poszukać wiedzy i rad. Szukała informacji intensywnie – głównie w internecie. Wszystko działo się naraz. „To też był moment, w którym poczułam się zmęczona, zniechęcona i przytłoczona trudnościami. Czy na pewno było warto, czy jest sens w to brnąć, skoro wszystko, czego się dotknie, niesie ze sobą problem do rozwiązania?” – wspomina Hanna. Z jednej strony – za dużo się stało, by to zostawić, z drugiej – piętrzą się trudności.
Na szczęście mąż zajął się bieżącym utrzymaniem domu i dziećmi, tata przejął nadzór nad procesem budowlanym, a sama Hanna poświęcała mniej czasu na pracę zawodową (mogła sobie na to pozwolić, ponieważ prowadzi własną firmę) i postanowiła, że jednak znajdzie sposób na to, by dokończyć budowę domu. - Ustaliliśmy z mężem, że to, czego się nie da zmienić, musi być dobre, trwałe i z najlepszych materiałów – mówi Hanna.
Po naukę i wiedzę
Hanna nie byłaby sobą, gdyby łatwo się poddała. Wysiłek i czas procentowały - dom powstawał. Trafiła na spotkanie Akademii Kobiet Budujących. Rozmowa z ekspertami i kobietami, które również budują, była doskonałą motywację.
„Dostałam wiedzę o tym, jak się przygotować, na co zwrócić uwagę, czego się wystrzegać, jak przebiega budowa, jak rozmawiać z fachowcami. Wiem, że gdybym zgłosiła się wcześniej, popełniłabym mniej błędów” – mówi. „Zyskałam też wiarę w to, że jednak dam radę, bo obok siebie miałam inne kobiety, które już udowodniły, że można wybudować dom. Zobaczyłam też cały proces od strony praktycznej” – kończy.
Buduje(my)
To sytuacja postawiła Hannę w roli kobiety budującej. Większość problemów konsultowała z mężem i tatą, ale decyzje musiała podjąć ona, również dlatego, że – jak szybko się okazało – z każdym dniem wiedziała coraz więcej. Dziś najtrudniejszy etap ma za sobą. Dom stoi w stanie surowym. Zostają przyjemniejsze etapy - dotyczące wykańczania.
Dlaczego wygrała, choć początki pokazywały, że może się nie udać? Kiedy kolejne pytania pojawiają się codziennie – liczą się nie tylko techniczne umiejętności, ale także cechy charakteru: spokój, cierpliwość, dokładność, skrupulatność, upór, umiejętność dobrej organizacji pracy, przekonanie o tym, że dokonało się dobrego wyboru. To one w znacznej mierze decydowały o tym, że Hanna każdą dostępną drogą szukała wiedzy, informacji, rad, spędzała noce przed komputerem, a w końcu trafiła na spotkanie, by znaleźć odpowiedzi na nurtujące ją pytania.
Dom na miarę marzeń
Wykształcenie i pasja Anny Mirowskiej to biologia – jej dom musiał więc powstać z naturalnych materiałów i jak najmniej ingerować w środowisko naturalne.
Zaczęła od zdobywania fachowej wiedzy. Poznawała procesy budowy, technologie, możliwości. Zanim np. podjęła decyzję o wyborze materiału na ściany – zwiedziła linię produkcyjną w zakładzie betonu komórkowego w Sieradzu, by przekonać się, że to, co o nim czytała, jest prawdą, i zobaczyć jak powstają naturalne bloczki.
Szperanie w internecie, czytanie fachowej prasy i przepytywanie znajomych budujących domy. Standard. Ale Anna nie byłaby sobą, gdyby na tym poprzestała. Doszły więc wizyty na targach poświęconych budowaniu, rozmowy z fachowcami różnych dziedzin oraz zapoznawanie się z najnowszymi technologiami budowy i rozwiązaniami, które mogłyby się sprawdzić w jej domu.
Założenia od początku były konkretne. Dom w Dąbrówce (gm. Buczka, woj. łódzkie) miał być energooszczędny, ekonomiczny w eksploatacji, zbudowany na miarę, więc według projektu indywidualnego. Ma parterową, zwartą bryłę. Prace nad nim trwały sześć miesięcy. Dla niektórych „aż”, dla Anny dokładnie tyle, ile powinny. Bo – jak mówi – decyzje dotyczące projektu, technologii budowy i użytych w nich materiałów są najważniejsze, ich konsekwencje będziemy ponosić dotąd, dopóki będziemy mieszkać w tym domu. - Ja chcę zbudować jeden dom, rodzinny, na zawsze, i chcę mieszkać w domu na miarę moich marzeń - podkreśla kobieta.
Dość często budowany dom jest dla nas pierwszym i jednym. Podobnie było w przypadku Anny. Musiał więc spełniać oczekiwania jej, rodziny i środowiska naturalnego. - Dom buduję na wiele lat, dlatego zdecydowałam się na technologie i materiały przyszłości, certyfikowane, uznanych producentów i wchodzące w skład kompletnych systemów budowlanych, co dodatkowo pozwoli zmniejszyć koszty. Bloczki powstają z piasku, wody, wapna i niewielkich ilości cementu. Są więc materiałem naturalnym, a proces ich produkcji nie obciąża środowiska naturalnego. Wapno ma właściwości antybakteryjne i przeciwgrzybicze, co jest dla mnie bardzo ważne, bo dbam rodzinę i chcę, by mieszkała w zdrowym domu.
Ostrożności nigdy za wiele
Fachowcy. To przy każdej budowie temat-rzeka. Anna, biorąc pod uwagę swoje doświadczenia, podeszła do wyboru ekip, jak biolog do analizowania procesów zachodzących w przyrodzie: zadawała dziesiątki pytań, skrupulatnie analizowała odpowiedzi, stawiała swoje warunki i… czekała. Na porozumienie, emocje, sygnał, że ktoś, kto będzie prowadził kolejny etap budowy jej domu, robi to, również dlatego że angażuje się w proces budowy. I to się sprawdza. Znajduje ludzi, którzy pracują i pomagają. Tworzy grono osób, które wnoszą nie tylko wiedzę, ale także zaangażowanie i pozytywne emocje. I płaci zawsze po wykonaniu konkretnego, umówionego wcześniej etapu.
„Murowany” sukces
Dzisiaj, bogatsze o nowe doświadczenia, Hanna i Anna radzą innym kobietom marzącym o własnym domu. - Znajdź dobrego ducha potrafiącego doradzić w sprawach technicznych. Niech będzie to ktoś, kto już dom wybudował i wie z czym się trzeba zmierzyć - zachęca Hanna Sikorska-Kiese. - Poszukaj spotkań, na których inni, będący w podobnej sytuacji, podzielą się z tobą wiedzą, udzielą rad i wesprą emocjonalnie. I nie ograniczaj się do internetu. Szukaj ludzi.
- Nie wstydźcie się zadawać pytań i dzielić wątpliwościami. Szukajcie rozwiązań, które wasz realny dom jak najbardziej przybliżą do tego, który sobie wyobrażacie. Nie ufajcie fachowcom, ale wierzcie w ludzi oddanych pracy, uczciwych, współpracujących z wami, a nie tylko pracujących dla was. I nie spieszcie się. Niech dom się buduje w swoim tempie. Wszystko to pozwoli osiągnąć „murowany” sukces - dodaje Anna Mirowska.
_Akademia Kobiet Budujących Miejsce kobiecych rozmów o budowaniu. Edukacyjna i poradnikowa propozycja dla aktywnych i przedsiębiorczych kobiet, które planują lub rozpoczęły budowę domu. Akademia Kobiet Budujących jest miejscem ożywionej dyskusji, wymiany doświadczeń i kontaktów pomiędzy uczestniczącymi. Spotkania odbywają się na terenie całej Polski. _ (gabi/mtr), kobieta.wp.pl