Blisko ludziAmbasadorka Izraela Anna Azari. "Z ambasadorką USA wrzucono nas do jednego worka"

Ambasadorka Izraela Anna Azari. "Z ambasadorką USA wrzucono nas do jednego worka"

Anna Azari przez 5 lat była ambasadorką Izraela w Polsce. W rozmowie z "Wysokimi Obcasami" opowiada o seksizmie, mowie nienawiści i swojej rodzinie.

Ambasadorka Izraela Anna Azari. "Z ambasadorką USA wrzucono nas do jednego worka"
Źródło zdjęć: © Getty Images
Agata Porażka

03.08.2019 10:42

"Diabeł w spódnicy"

Po rozpoczęciu kryzysu dyplomatycznego związanego z nowelizacją ustawy o IPN, Anna Azari została skrytykowana przez media, które nazwały ją "diabłem w spódnicy". Ambasadorka wspomina, że oberwało jej się najbardziej za to, że była kobietą.

- Przez te półtora roku pisano o mnie dużo gorsze rzeczy, pełne antysemityzmu i seksizmu - opowiada w rozmowie z "Wysokimi Obcasami". - Większość krytycznych komentarzy wcale nie dotyczyła mojej pracy ani kompetencji, tylko tego, jak wyglądam, ile mam lat i w co jestem ubrana. Nieprzychylne mi media celowo wybierały do publikacji moje najmniej atrakcyjne zdjęcia, czasem wręcz karykaturalne. Zdarzało się, że moja rodzina nie była w stanie mnie na nich rozpoznać.

Anna Azari o Georgette Mosbacher

Anna Azari, jak sama mówi, została swego czasu wrzucona do jednego worka z amerykańską ambasadorką Georgette Mosbacher. Azari stanęła w jej obronie, gdy ta została skrytykowana za swój wygląd i zachowanie.

- Rozwodzono się głównie nad jej przeszłością, wyglądem i stylem ubierania się - komentuje tamte wydarzenia Azari. - Dlaczego nikt w ten sposób nie pisze o dyplomatach mężczyznach? Przecież Georgette Mosbacher jest mądrą, inteligentną i odważną osobą, tylko to powinno nas interesować, a nie jej kolorowe ubrania, które sprowadzają dyskusje o dyplomacji na boczne tory. Ja też nie lubię ubierać się na czarno, a już na pewno nie będę tego robić, bo komuś się wydaje, że powinnam albo że tak wypada.

- Z ambasadorką USA wrzucono nas zresztą do jednego worka, pisano: "Jeszcze jedna wiedźma przylatuje do Polski”, "Druga czarownica do kompletu z Azari”, "Dwie Żydówy będą panoszyć się w ambasadach". Czym zasłużyłyśmy sobie na takie słowa? Nie determinuje ich nic więcej poza płcią - dodaje.

Rodzina Anny Azari

Anna Azari od dzieciństwa dużo podróżowała. Gdy miała 12 lat, jej rodzice postanowili przeprowadzić się z Litwy do Izraela. Szybko okazało się, że były to dla dorastającej nastolatki dwa zupełnie różne światy.

- Wylądowaliśmy na lotnisku Ben Guriona 16 stycznia, wszyscy w futrach, bo gdy wyruszaliśmy z Wilna, panował mróz - opowiada Azari. - Wysiadamy z samolotu, ja w tym kożuchu i z półtoramiesięcznym bratem na rękach, a w Tel Awiwie wiosenna pogoda, słońce, palmy i mandarynki na drzewach. Przeżyłam kulturowy szok.

Początki w Izraelu nie był łatwe. Jej mama z maleńkim dzieckiem na rękach postanowiła zapisać się do szkoły, by nauczyć się hebrajskiego. Ponieważ żłobek nie mógł przyjąć dziecka (było za małe), musiały wymyślić inny sposób.

- Dziecko brała ze sobą, zostawiała w koszyku na zewnątrz, a w sali siadała przy oknie, by je widzieć - wspomina. - Gdy mały płakał, wychodziła, uspokajała go i wracała na lekcję. Brat leżał tak pod oknem przez miesiąc, aż żłobek się nad nim i matką zlitował i przyjęto go wcześniej.

Ambasada w Moskwie

O ambasadzie w Moskwie mówi, że była ogromnym wyzwaniem. Gdy została tam wysłana, była jeszcze w "dyplomatycznym żłobku". Zgodziła się wyjechać do Rosji bez męża, ale zabrała ze sobą dzieci, za co była bardzo krytykowana. Mimo trudności, udało jej się wszystko ułożyć tak, by zachować i pracę, i rodzinę.

- Ja i dzieci wiedzieliśmy, że byłoby nam ciężko bez ojca, on, że byłoby mu ciężko bez nas - opowiada Azari w "Wysokich Obcasach". - Po długiej rodzinnej dyskusji – bo ja jestem nie tylko feministką, ale też demokratką, więc zależało mi na opinii wszystkich – zdecydowaliśmy, że dzieci pojadą ze mną. Syn miał wtedy 11 lat, bardzo mu się pomysł podobał. Nie wiedzieliśmy tylko, jak powiedzieć o rozłące z tatą sześcioletniej córce. Zbierałam się, żeby jej to delikatnie przekazać, a ona wtedy popatrzyła na mnie pewna siebie i powiedziała: "Mamo, ja nie jestem głupia, przecież wiem, że wyjeżdżamy".

Żródło: "Wysokie Obcasy"

Masz historię, którą chciałbyś się podzielić? Prześlij nam ją przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (166)