GwiazdyKuba Sienkiewicz nie narzeka na brak zajęcia. Leczy ludzi

Kuba Sienkiewicz nie narzeka na brak zajęcia. Leczy ludzi

Kuba Sienkiewicz
Kuba Sienkiewicz
Źródło zdjęć: © Forum | Lukasz Dejnarowicz
Kasia Niewiadomska
17.11.2020 17:12, aktualizacja: 02.03.2022 10:25

Muzyk rockowy, gitarzysta i lider zespołu Elektryczne Gitary. Nie wszyscy wiedzą, że z wykształcenia jest lekarzem neurologiem, który ma stopień doktora nauk medycznych. W czasie pandemii, gdy artyści nie grają koncertów i tracą źródło dochodów, Kuba Sienkiewicz pracuje w warszawskim szpitalu.

Dr n.med. Jakub Sienkiewicz, jest nie tylko wokalistą zespołu Elektryczne Gitary, ale też neurologiem. Pracuje w przychodni przyszpitalnej Szpitala Bródnowskiego. Tam obsługuje pacjentów tylko przez telefon i wystawia recepty elektroniczne.

Kasia Niewiadomska: Druga fala koronawirusa i związane z nią obostrzenia – znów uderzają w branżę muzyczną, czy szerzej rozrywkową? Jak Pan to widzi – jako lider Elektrycznych Gitar?

Dr n.med. Jakub Sienkiewicz, lider Elektrycznych Gitar: Nie widzę dla siebie szans na powrót do życia estradowego. Moja dwuzawodowość, która wydawała mi się dawniej przekleństwem, obecnie bardzo mi pomaga. Najbardziej ucierpieli wszyscy, mówiąc w uproszczeniu, anonimowi muzycy i pracownicy tej branży. Ludzie odchodzą, zmieniają pracę, padają firmy.

A jak wygląda dziś pana praca w szpitalu?

Udzielam teleporad i jest to bardzo rozpowszechniona forma konsultacji lekarskich. Pacjenci coraz częściej się na nią decydują, ale to przebiega falami. Jak jest teraz nasilenie epidemii, to więcej pacjentów woli rozmawiać online.

Jak wygląda taka teleporada?

Jest to pełna konsultacja łącznie z zebraniem wywiadu i uzyskaniem informacji na temat bieżących skarg i problemów pacjenta i wystawieniem recept. Łączę się z pacjentami przez video albo przez telefon. Połączenie video ma dla mnie duże znaczenie, ponieważ zajmuję się głównie zaburzeniami ruchowymi, więc muszę ten ruch u pacjenta zobaczyć. Dzięki temu pewne rzeczy można ocenić prawie tak samo dobrze jak w gabinecie.

Każdą wizytę da się odbyć przez telefon?

Przyznaję, że czasami zdarzają się teleporady, kiedy nie można pomóc w ten sposób pacjentowi i powinien mieć on kontakt osobisty z lekarzem. Jednak w przypadku wizyt kontrolnych, gdy przebieg choroby jest dosyć przewidywalny i chodzi tylko o przedłużenie recept, czy drobne szczegóły dodatkowe, to teleporada jest wystarczająca. Jeśli z pacjentem dzieje się cokolwiek nietypowego, jeśli zmienia się obraz choroby, który jest lekarzowi znany, to mimo wszystko wizyta jest konieczna.

Czy na wizyty domowe również pana pacjenci mogą liczyć?

Wizyta domowa jest związana z mniejszą liczbą kontaktów, bo lekarz przychodzi do jednego pacjenta. Są to zazwyczaj osoby o obniżonej odporności, więc narażanie ich na transport sanitarny nie ma sensu. Jestem u takich pacjentów kilka razy w miesiącu.

Co się zmieniło w pana praktyce w czasie tej drugiej fali zachorowań? 

Pacjenci boją się mniej niż wiosną. Oswoiliśmy się już z zagrożeniem. Boimy się też odkładać ciągle w nieokreśloną przyszłość bezpośrednich konsultacji i planowych procedur, bo to też ma swoje skutki zdrowotne. Ten stan może się jednak szybko zmienić w miarę rozwoju sytuacji i nowych zarządzeń.

Pana grupa pacjentów, czyli w większości osoby starsze, jest szczególnie narażona. Co by pan im radził? Jak mają się chronić? Nie wychodzić tygodniami z domu?

Należy stosować profilaktykę. Składa się na nią regularny sen, właściwe odżywianie, picie wody i elektrolitów. Trzeba mimo wszystko dbać o aktywność ruchową - spacer w miejscach mniej zatłoczonych, o ile to możliwe gimnastyka w domu.

Jak pan sam się chroni, by uniknąć zakażenia?

Co tydzień lub dwa wyjeżdżam z miasta. Piję herbatę z miodem. Noszę maseczkę, która służy przede wszystkim do tego, by nie zarażać innych. Niestety zwykła maseczka po godzinie używania przestaje pełnić swoją funkcję. Najważniejsze jest mycie i dezynfekcja rąk, zmiana i pranie ubrań, częsta kąpiel.

Źródło artykułu:WP Kobieta