Moje życie po poronieniu
Ból, poczucie niesprawiedliwości, niemoc, głęboki żal i bezgraniczny smutek – kobiecie, która traci dziecko, towarzyszy szereg skrajnych uczuć. Każdego roku ponad 40 tys. Polek doświadcza poronienia. Większość z nich zamyka się w sobie ze swoim cierpieniem, a tylko nieliczne szukają pocieszenia poza związkiem.
08.02.2013 | aktual.: 14.11.2013 15:48
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ból, poczucie niesprawiedliwości, niemoc, głęboki żal i bezgraniczny smutek – kobiecie, która traci dziecko, towarzyszy szereg skrajnych uczuć. Każdego roku ponad 40 tys. Polek doświadcza poronienia. Większość z nich zamyka się w sobie ze swoim cierpieniem, a tylko nieliczne szukają pocieszenia poza związkiem.
Poronieniem nazywamy przedwczesne zakończenie ciąży trwającej mniej niż 22 tygodnie na skutek wydalenia obumarłego zarodka lub płodu. Szacuje się, że w ten sposób kończy się 10-15 proc. wszystkich ciąż. W zdecydowanej większości przypadków (ok. 80 proc.) poronienie ma miejsce w pierwszym trymestrze. Poronienie może być m.in. samoistne, wywołane, zagrażające, niekompletne czy nawracające. W przypadku utraty dziecka w ciąży trwającej dłużej niż 22 tygodnie mówi się o porodzie przedwczesnym.
Przyczyny poronień mogą być bardzo różne. To przede wszystkim predyspozycje genetyczne, mięśniaki macicy, poważne zakażenia (opryszczka, toksoplazmoza, różyczka, odra), nadużywanie leków, wady rozwojowe macicy, niewłaściwa dieta, niewydolność cieśniowo-szyjkowa (która polega na niezdolności szyjki macicy do utrzymania ciąży), wysoki poziom stresu, palenie papierosów, zespół policystycznych jajników (charakteryzujący się nadmierną ilością męskich hormonów w kobiecym organizmie, które zaburzają naturalną pracę organów płciowych) czy czynniki immunologiczne. Ryzyko utraty dziecka wzrasta wśród kobiet, u których występują problemy z zajściem w ciążę.
Standardowo uważa się, że po pierwszym poronieniu nie ma konieczności wykonywania dodatkowych badań, jednak warto skonsultować to ze swoim lekarzem prowadzącym, by uniknąć poronienia w przyszłości.
Ból i łzy
Utrata nienarodzonego dziecka to dla kobiety i jej partnera przeżycie traumatyczne. Najpierw pojawia się zazwyczaj ból w podbrzuszu i krwawienie z dróg rodnych. A potem szokująca diagnoza medyczna. „Zakładając ten wątek chciałabym zrzucić ciężar, z którym sobie nie radzę” – wyznaje internautka Karolina. „Kilka dni temu poroniłam... Byłam w 6 tygodniu ciąży. Była to druga ciąża po 7 latach. Jak się okazało, przyczyną było zaniedbanie lekarzy, którzy po porodzie pierwszego dziecka nie zaszczepili mnie na anty-Rh (mamy z mężem konflikt serologiczny).
Poronienie trwało 3 dni (nawet nie próbowano ratować mojego maleństwa), po czym wykonano mi zabieg łyżeczkowania macicy w 4 dniu i w 5 dniu wyszłam do domu... To była trauma! Zgłosiłam się do szpitala z krwawieniem. Lekarz chciał mi wmówić, że to po prostu okres, lecz zdanie zmienił, gdy zrobił mi USG. Wtedy widziałam moje maleństwo po raz ostatni. Badanie wykazało, że zarodek przestał rozwijać się w 3 tygodniu ciąży. To takie niesprawiedliwe, że niedopatrzenie lekarzy doprowadziło do tak wielkiej straty... Ciężko mi się po czymś takim podnieść”.
Z bólem po utracie dziecka musiała się również zmierzyć Anna, która na forum dyskusyjnym pisze: „W tamtym roku poroniłam, nie wiedziałam, że jestem w ciąży, nie wiedziałam, co się wtedy ze mną działo. Zaczęłam krwawić, potem pamiętam, jak siedziałam na podłodze w łazience cała we krwi i ten straszny ból... To były najgorsze chwile w moim życiu. Było mi bardzo ciężko, gdy się dowiedziałam, że straciłam dziecko. Do tej pory co kilka miesięcy zdarza mi się przepłakać całą noc”.
Pytania bez odpowiedzi
Kobiety, które poroniły, zgodnie twierdzą, że nie da się o tym zapomnieć – ale trzeba nauczyć się z tym żyć.
„Każdego roku 15 listopada w dniu planowanych narodzin zastanawiam się, jakie byłoby moje dziecko. Są pytania, nie ma odpowiedzi. Na początku jest ciężko, ale z biegiem czasu żal maleje, a ból mija. W domu nie potrafiłam się otworzyć, poprosić o wsparcie, ale znalazłam je na forum kobiet po stracie, one mnie rozumiały, przy nich mogłam wyrzucić swój żal. Długo nie mogłam się pogodzić z tym, że nie mam gdzie nawet zapalić świeczki, więc chodziłam na grób babci i tam symbolicznie paliłam dwa znicze, pomagało. Gdy czułam się źle, płakałam, też pomagało. Wsparcie bliskich jest ważne, ale trzeba też samemu znaleźć sobie sposób na radzenie w chwilach kryzysu” – uważa Justyna, internautka.
Utrata nienarodzonego dziecka to przede wszystkim ciężka próba dla związku. W jednej z publikacji Stowarzyszenia Rodziców po Poronieniu czytamy, że „partner także przeżywa rozpacz, choć być może nie umie tego okazać. W tych trudnych chwilach nie oceniajcie się wzajemnie, lecz bądźcie dla siebie oparciem. Rodzicom w sytuacji straty często towarzyszy poczucie winy za to, co się wydarzyło, warto jednak wiedzieć, że zwykle jest to normalne uczucie i najczęściej niemające żadnego uzasadnienia w rzeczywistości. Pamiętaj, że jesteście dla swojego dziecka najlepszymi i najwspanialszymi rodzicami”.
Czas leczy rany?
To oczywiste, że strata dziecka jest dla rodziców szokiem, który może doprowadzić do załamania czy depresji. „Możesz przeżywać bunt, apatię, zagubienie, zaprzeczanie faktom, chęć mówienia lub niemówienia o dziecku. Pamiętaj, że to, co czujesz, jest zupełnie normalne. Potrzebujesz czasu, by odnaleźć się w tej niezwykle trudnej sytuacji. Podobna do twojej tragedia co roku dotyka tysięcy rodziców w Polsce, kontakt z nimi może pomóc ci w przeżyciu żałoby i dzieleniu się swymi emocjami” – uważają członkowie Stowarzyszenia Rodziców po Poronieniu.
Choć z początku może ci się to wydawać niemożliwe, z czasem ból i rozpacz się wyciszą, złagodnieją – będzie to naturalny objaw zamknięcia pewnego etapu żałoby. „Poroniłam trzy lata temu i pamiętam, że ból psychiczny był nie do zniesienia. Ale zapisaliśmy się z mężem do grupy wsparcia, która bardzo nam pomogła. Zrozumieliśmy, że musimy przejść przez to razem. Nie zapomnieliśmy o naszej małej kruszynce, teraz jesteśmy jednak rodzicami ślicznego chłopca i kochamy go najmocniej na świecie. A może dzięki temu jesteśmy dla niego jeszcze lepsi? Ból naprawdę z czasem osłabnie, choć pamięć oczywiście pozostanie” – opowiada 26-letnia Małgosia z okolic Radomia.
Oto dekalog osieroconych rodziców Stowarzyszenia Rodziców po Poronieniu:
- Nie obwiniaj siebie o to, co się stało;
- Nie jesteś jedyną osobą, którą ta strata boli;
- Nie pozwól, aby wmówiono ci, że nic się nie stało;
- Nie staraj się za wszelką cenę udowodnić światu, że sama/sam dasz sobie radę;
- Nie traktuj siebie jak wyrzutka/odmieńca;
- Nie „uciekaj”;
- Nie oczekuj, że będziesz taki sam/taka sama, jak kiedyś;
- Nie zakładaj, że już nic dobrego cię nie spotka;
- Nie przyśpieszaj niczego;
- Nie próbuj na siłę zastępować straconego dziecka innym.
Tekst: Ewa Podsiadły-Natorska/(epn/sr), kobieta.wp.pl