Przeszczep serca dał życie nie tylko samej pacjentce
Mimo ostrzeżeń lekarzy, zdecydowała się na dziecko. 39-letnia Argentynka jest pierwszą w historii kobietą, która po przeszczepie serca, w wyniku zapłodnienia in vitro, urodziła zdrową dziewczynkę.
31.01.2013 | aktual.: 31.01.2013 16:32
Mimo ostrzeżeń lekarzy, zdecydowała się na dziecko. 39-letnia Argentynka jest pierwszą w historii kobietą, która po przeszczepie serca, w wyniku zapłodnienia in vitro, urodziła zdrową dziewczynkę. Zdaniem specjalistów, ciąża u pacjentek po transplantacji zawsze stwarza duże ryzyko, ponieważ leki, stosowane, by organ dobrze się przyjął, mogą negatywnie wpłynąć na jej przebieg. Nie do końca zbadane jest także ich działanie na płód.
- Na świecie nie było do tej pory przypadku, by pacjentka po przeszczepie zaszła w ciążę w wyniku zapłodnienia in vitro – poinformował Gustawo Leguizamon, dyrektor centrum ciąży wysokiego ryzyka w Buenos Aires, gdzie wykonano zabieg.
Zagrożenie jest szczególnie wysokie u kobiet po transplantacji serca, gdyż w trakcie ciąży w organizmie przyszłej matki krąży o 40 procent więcej krwi, co dodatkowo obciąża ten organ. W przypadku pacjentek z „nowym” sercem może się zdarzyć, że do płodu nie będzie docierała wystarczająca ilość krwi, co spowoduje jego słabszy wzrost, a także może doprowadzić do przedwczesnego porodu.
Dodatkowe komplikacje stwarzają leki, stosowane przy zapłodnieniu in vitro. Możliwe zagrożenia nie odwiodły jednak argentyńskiej grafik, Juliany Finondo, od spełnienia swojego wieloletniego marzenia o macierzyństwie. - Nigdy się nie bałam – powiedziała w wywiadzie dla agencji AFP. – Może jestem zbyt dużą optymistką.
Juliana Finondo miała wykonany przeszczep serca w 1999 r. Po operacji lekarze ostrzegali ją, by nie starała się zajść w ciążę, tłumacząc to zbyt dużym ryzykiem. 10 lat później kobieta zdecydowała się na dziecko, jednak dwa lata starań zakończyły się niepowodzeniem. - Niepłodność może być skutkiem ubocznym zażywania po przeszczepie leków, zapobiegających odrzuceniu nowego organu – wyjaśnia dr Sergio Papier z centrum ciąży wysokiego ryzyka w Buenos Aires, kierujący badaniami w zakresie ginekologii i reprodukcji. – Działają poprzez ograniczanie rozwoju nowych komórek, wliczając te, które są konieczne do zajścia w ciążę.
Kiedy więc po zbadaniu Finondo, lekarze upewnili się, że jej organizm nie odrzucił przeszczepionego serca, postanowili odstawić leki immunosupresyjne, które zażywała. Jednocześnie włączyli środki farmakologiczne, przygotowujące do zapłodnienia in vitro.
Na rezultaty nie przyszło czekać długo – już pierwsza próba zakończyła się sukcesem. A po dziewięciu miesiącach starannie monitorowanej ciąży, na świat przyszła zdrowa córka Juliany i jej męża, Emilia. Sergio Perrone, leczący Argentynkę kardiolog, stwierdził, że jej przypadek pozwala przełamać dotychczasowe przekonanie o ograniczeniach, z jakimi, między innymi w kwestii macierzyństwa, borykają się pacjentki po przeszczepie.
- Dziś pacjent po transplantologii może mieć doskonałą jakość życia, zdecydowanie lepszą, niż można sobie wyobrazić – twierdzi.
Specjalista ma nadzieję, że historia Juliany Finondo zachęci potencjalnych dawców organów do ich przekazywania. – Nie tylko pomagają ocalić jedno życie, ale ono może być potem jeszcze pomnożone – dodaje Perrone. Emilia pewnie też kiedyś będzie matką.
Na podst. Hurriyetdailynews.com/ Izabela O'Sullivan (io/pho)