Przewodniki Wallpaper
Kolorowe malutkie książeczki, które z łatwością można wrzucić do kieszeni prowadzą tych, którzy nigdy nie sięgną po Lonely Planet do najmodniejszych miejsc w paru ciekawych miastach świata.
04.02.2009 | aktual.: 25.06.2010 14:27
Kolorowe malutkie książeczki, które z łatwością można wrzucić do kieszeni prowadzą tych, którzy nigdy nie sięgną po Lonely Planet, do najmodniejszych miejsc w paru ciekawych miastach świata.
Wallpaper to bardzo wpływowy magazyn lifestylowy, zajmujący sie designem, architekturą, sztuką, czasem też modą, muzyką czy nowymi zjawiskami. Jest poważniejszy od innych magazynów lifestylowych i bardziej wyrafinowany. Zawsze krok do przodu – od lat wydaje dyskretne opinie na temat tego co dobre i co warto. Co ciekawe – nie zamyka się w kręgu „zachodnim”. Jego dziennikarze, researcherzy i korespondenci w porywach ciekawości pojadą na Kaukaz czy do... Warszawy.
We wrześniowym numerze Wallpapera eksperci zastanawiali się nad zabawnym – przynajmniej dla mnie – pytaniem „Czy Warszawa to nowy Berlin?”. Lifestylowy magazyn dokonał jednak rzetelnego przeglądu planowanych architektonicznych inwestycji. W końcu – dowodzą specjaliści z Wallpaper - Daniel Libeskind, Zaha Hadid, Christian Kerez, Tony Fretton, czy Lahdelma & Mahlamaki Architects będą mieli wpływ na nowe oblicze stolicy. Czy do 2012 roku Warszawa stanie się jeszcze ciekawszym miastem? Jaki będzie jego charakter i czy warto będzie je odwiedzać – bada Wallpaper?
ZOBACZ TEŻ
POLECAMY
Każdy przewodnik skonstruowany jest nieco przewrotnie – jest w pewien sposób idealny dla człowieka, który wpada do danego miasta na 48 h i jest na tyle obyty w wymaganiach współczesnej estetyki, by interesowało go "niezwykłe". Może więc zostać „wysłany” przez szpiegów z lifestylowki na przedmieścia, by obejrzeć ciekawą architekturę i wydać tyle, co na bilet tramwajowy. Jednocześnie jednak Wallpapaper proponuje drogie hotele ( w Warszawie była to Le Regina i Rialto) – prezentując ową przewrotność... Nie wymaga przecież od nikogo, żeby tam spać – warto jednak znać najlepsze adresy w mieście.
Lubię te przewodniki, bo – oprócz barier cenowych w niektórych działach, bardziej podpadających dla mnie pod działania marketingu i reklamy – oprócz zachowania „wallpaperowego” stylu, dopasowują się one do charakteru metropolii. Nie zachowują sztywnych reguł, pokazując w kolejnym mieście to samo, co w poprzednim i proponując bezpieczne rozwiązania. Wtopią cię za to w tłum insiderów, którzy w danym miejscu mają podobny do ciebie gust (czyli – potencjalnych odbiorców Wallpapera ) - może niekoniecznie w tłumie stojącym przed Warszawą Centralną, lecz w klubach, kawiarniach, galeriach.
Proste okładki w kolejnych kolorach z gamy Pantone, piękne zdjęcia, użyteczna mapa, super-rozmiar. Podpowiedzi od lokalów i urocze wskazówki dotyczące tego, jak wyciągnąć od nich jeszcze lepsze. W przewodniku o naszej „stolycy” lifestylowi specjaliści piszą, że kiedy zapytasz warszawiaka, co fajnego znajduje się w jego mieście – odpowie, że nic. Jeśli jednak zarzucisz mu, że nic tu nie ma – od razu, obrażony, da listę miejsc, których nie można przegapić. Czy to nie urocze z ich strony?
Specjalnie dla serwisu kobieta.wp.pl z Warszawy nasza korespondentka Agnieszka Kozak
Dziennikarka, robi doktorat z gender i queer studies. Zajmuje się lokalnymi odmianami globalnych trendów, seksem i seksualnością w kulturze popularnej czasem krytykuje sztukę i fotografię, ale głównie nałogowo kupuje buty…