Wypatrzyli ją przypadkiem. Claudia Cardinale zachwyca do dziś
Na festiwal filmowy przyjechała jako turystka, a wyjechała jako objawienie. Claudia Cardinale z nawiązką wykorzystała szansę, jaką dał jej los. Choć zwróciła na siebie uwagę urodą, szybko udowodniła, że ma do zaoferowania znacznie więcej.
Przed weneckim hotelem Excelsior fotoreporterzy czekali na gwiazdy biorące udział w festiwalu filmowym. Nagle ich uwagę przyciągnęła nieznana nikomu dziewczyna. To było zjawisko. Wyglądała jak spełnienie męskich snów o kobiecie idealnej. Poruszała się z gracją. Smukła, ale z efektownym biustem i krągłymi biodrami. Olśniewały jej wielkie oczy o rozmarzonym spojrzeniu. Czarował uśmiech. Proporcje nosa i wykrój ust były doskonałe.
Przyjechała jako turystka. Wyjechała jako gwiazda
W ruch poszły aparaty. Fotoreporterzy orzekli, że jest najpiękniejsza! Bellissima! Okazało się, że obiektyw i kamera ją kochają. Zepchnęła w cień aktorki o znanych nazwiskach. Została przedstawiona Luchino Viscontiemu. A książę włoskiego kina, prywatnie dość obojętny wobec urody aktorek, zwrócił na nią uwagę. Wtedy, pod koniec sierpnia 1957 r., Claudia Cardinale postawiła pierwsze kroki na ścieżce kariery. Przyjechała na festiwal z rodzinnego Tunisu jako turystka. Podróż wygrała w lokalnym konkursie piękności.
Czytaj także: Pierwszy ślub był pomyłką. Wyznała, co robił jej mąż
Zaskoczyło i stremowało ją zamieszanie, jakie wokół niej powstało. - Mieszkałam z matką w hoteliku na Lido i zaczęłam wędrówki do eleganckiego Excelsiora - wspominała gwiazda.
Na domiar złego nie rozumiała zachwytów, pytań i propozycji, którymi ją zarzucano. Nie znała włoskiego! W jej domu mówiło się po francusku, czasem rodzice używali sycylijskiego dialektu ze swoich rodzinnych stron. Odrzuciła więc propozycję studiów w rzymskiej szkole aktorskiej Centro Sperimentale, ale na powrót do Tunezji nie pozwoliła jej matka Yolanda, która czuła, że pora emigrować z Afryki.
Włoska kariera córki miała być szansą dla całej rodziny. Miesiąc po festiwalu zmusiła ją do pójścia na egzamin aktorski w Centro. Claudia przed komisją czytała bajki La Fontaine'a. Jej akcent wywołał chichoty. Reżyser Blasetti powiedział: "Lepiej niech zaśpiewa jakąś arabską piosenkę".
Kariera nabierała rozpędu. Wtedy dowiedziała się o ciąży
- Myślałam, że chce mnie obrazić - opowiadała po latach aktorka. Zerwałam się z furią, zaczęłam krzyczeć. Rezultat tej sceny był niespodziewany: dostałam stypendium na studia. Ale źle się czułam w szkole. W sumie jej aktorska edukacja trwała... dwa miesiące. - Czy można nauczyć się talentu? Potrzebowałam szlifu, a że talent miałam, wystarczyły dwa miesiące - komentuje to dzisiaj.
Świat stał przed nią otworem, ale wpadła w depresję, nękały ją myśli samobójcze. Zorientowała się, że jest w ciąży. Ojcem dziecka był Francuz z Tunisu, którego nazwiska nigdy nie ujawniła. Mężczyzna zgwałcił ją, gdy miała 17 lat, a potem szantażem zmuszał do dalszych kontaktów. To wszystko było potworne - wyznała aktorka po latach. Rozważała aborcję, chociaż zakazany we Włoszech zabieg, dokonywany pokątnie, zagrażał życiu. Postanowiła urodzić dziecko. Zajął się nią wtedy reżyser i producent Franco Cristaldi.
Wysłał ją do Londynu, z dala od włoskich reporterów. Ogłosił, że jedzie tam doskonalić angielski, bo ma propozycje z USA. Po porodzie malutki Patrick trafił pod opiekę babci Yolandy i przez wiele lat przedstawiano go jako młodszego brata Claudii. Dziennikarze podejrzewali, że jest synem aktorki i Cristaldiego, krążyły plotki, ale całą prawdę ujawniono, dopiero gdy Patrick miał 19 lat. - Dla nas obojga był to bardzo bolesny - mówiła gwiazda.
Zachwycała i gorszyła
Franco Cristaldi, z którym się związała, miał filmowy instynkt. Czuł, że widzowie w Europie, wkraczającej w okres dostatku i korzystania z uroków życia, czekają na nowy symbol kobiecości, aktorkę zmysłową i trochę tajemniczą. Dzięki trafnie dobieranym rolom błyskawicznie uznano Claudię za boginię seksu. Scena z filmu "Piękny Antonio", w której tytułowy bohater (grał go Marcello Mastroianni) ogląda nogi kołyszącej się na huśtawce dziewczyny, miała więcej napięcia erotycznego niż setki "pościelówek".
Obrońcy moralności grzmieli, a widzowie oblegali kina. Sukcesami były filmy Viscontiego "Rocco i jego bracia" i "Lampart", w których grała z Alainem Delonem. Kiedy na planie tego drugiego filmu pojawiła się w sukni z XIX w., ekipa oniemiała z zachwytu. Zasznurowała gorset tak ciasno, że ledwie łapała oddech.
- Może umrę z braku powietrza, ale przynajmniej umrę szczupła - żartowała. Czy miała romans z Alainem? Zaprzecza. - Śmieszyło mnie, że Visconti robił wszystko, by nas ze sobą skojarzyć. W scenie, w której się całowaliśmy, Luchino szeptał: - Chcę zobaczyć twój język, kiedy go całujesz. Staliśmy się mityczną parą, ale nic między nami nie było.
Grała u największych. Widzowie nigdy o niej nie zapomnieli
Do historii światowego kina weszła w 1963 r., grając jednocześnie u dwóch mistrzów. Kursowała wówczas między Sycylią i planem "Lamparta" a Rzymem, gdzie Federico Fellini kręcił "Osiem i pół". Różnica między nimi była niesamowita - wspomina. - U Viscontiego nie wolno było rozmawiać na planie. Miał przemyślany każdy szczegół z teatralną precyzją. U Federico wszystko natomiast było improwizacją, bo w zasadzie nie istniał scenariusz. Wszyscy wrzeszczeli, gadali przez telefon, jeden cyrk.
To go inspirowało. Fellini zabronił dubbingowania Claudii, dzięki czemu widzowie usłyszeli po raz pierwszy jej niski, jakby chropowaty głos. Potem były kolejne filmy, w sumie blisko 140. Pojawiała się w dramatach, westernach i komediach. Były wśród nich wielkie produkcje i sukcesy kasowe, ale także niskobudżetowe projekty artystyczne. Współpracowała nie tylko z najsłynniejszymi reżyserami, ale także z obiecującymi debiutantami. Grała w pałacach, ale i na mokradłach Amazonii.
Wciąż każde pojawienie się 85-letniej gwiazdy mobilizuje tłumy jej fanów. Boska Claudia czaruje klasą, naturalnością i poczuciem humoru. - Dzięki mojej pracy byłam blondynką, brunetką, księżniczką, dziwką, kim tylko zechcesz - komentowała swoją karierę. - Gram w filmach od dwudziestego roku życia i chciałabym robić to jeszcze grubo po dziewięćdziesiątce! Dopisało mi szczęście.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!